Rozdział 25 ~ "Musisz być taki mądry?"

Pod rozdziałem znajdziecie pytanie dotyczące nowego opowiadania (Tommorow) ;))

-Olivia- w progu stała moja matka wraz ze swoim narzeczonym u boku.

Spojrzałam na ich złączone ręce i momentalnie miałam ochotę zamknąć im drzwi przed nosem. Staliśmy tak w miejscu, mierząc się wzrokiem. Przyjrzałam się wybrankowi swojej matki. Był nieco wyższy niż ona, miał ciemne włosy, które zaczynały siwieć w niektórych miejscach oraz niebieskie oczy. Kiedyś pewnie był całkiem przystojny.
Cisza trwała już zdecydowanie zbyt długo i zaczynałam się niecierpliwić. Przyszli tu, żeby wspólnie pomilczeć? A może oczekiwali, że to ja odezwę się pierwsza? Niech im będzie, pomyślałam.

-Cześć, mamo- powiedziałam, patrząc w oczy rodzicielki- To coś ważnego? Zayn na mnie czeka- uśmiechnęłam się lekko.

-Przyszłam ci kogoś przedstawić- odezwała się kobieta głosem napiętym, jak struny w gitarze.

-A pomyślałaś, że ja może nie chce nikogo poznawać?- burknęłam, opierając się o framugę drzwi i spojrzałam na matkę z wyrzutem.

Zamieniam się w Zayna, pomyślałam. Poprawka. Zamieniam się w Zayna z przed kilku miesięcy. O wilku mowa- chłopak wyszedł właśnie z sypialnii bez koszulki, a ja musiałam udawać, że to na mnie nie działa.

-Dzień dobry- przywitał się z moją matką, a na widok stojącego obok niej mężczyzny zerknął na mnie. Wzruszyłam ramionami- Cześć- pocałował mnie w policzek szybko i niespodziewanie. Odchodząc, ścisnął moją dłoń, jakby wiedział, że byłam zdenerwowana. Pomogło.

-Dobra, wchodźcie- mama rozszerzyła oczy na moje słowa, niespodziewała się tego.

Nie dziwię jej się. Sama nie wiedziałam dlaczego to robię. Pierwszy raz wzięłam pod uwagę obecność narzeczonego swojej mamy, wcześniej traktowałam go jak powietrze. Narzeczony. Jak to brzmi. Nie potrafiłam wyobrazić sobie własnej matki w związku z jakimkolwiek facetem. Poza moim tatą oczywiście. Jednak moja mama nie jest już tą samą kobietą, co kilka lat temu. Uciekła z niej cząstka życia.

Moi towarzysze weszli do środka i usiedli na kanapie, a ja ruszyłam za nimi.

-Mamo, herbaty?- spytałam, unikając wzroku kobiety, gdy uniosła głowę.

-Poproszę- uśmiechnęła się i odniosłam wrażenie, że chciała dodać mi otuchy tym gestem. Poczułam się trochę pewniej.

-A...A panu?- no tak. Nie znałam jego imienia. Pewność siebie momentalnie odleciała, a na zewnątrz zaczął sypać śnieg.

-Dziękuje- pokręcił przecząco głową.

Poszłam do kuchni, zostawiając moją matkę w towarzystwie partnera. Zamknęłam za sobą drzwi i westchnęłam, zsuwając się na podłogę. Schowałam twarz pomiędzy nogami, które podciągnęłam pod brodę.

-Co się dzieje?- Zayn, którego obecności nie zarejestrowałam, uklęknął obok mnie i złapał za ramiona- Rozchmurz się, mała- uniósł mój podbrudek i uśmiechnął się pokrzepiająco- Facet twojej mamy, hm?

Pokiwałam twierdząco głową, wtulając się w rękę chłopaka, a on pogładził kciukiem mój policzek. Uśmiechnęłam się słabo i westchnęłam kolejny raz.

-Wstawaj, nie będziesz siedzieć na podłodze, bo ci tyłek zmarznie- złapał mnie za dłonie i pomógł wstać.

-Możesz go ogrzać, jeśli chcesz- mruknęłam, przytulając się do mulata, a on odwzajemnił uśmiech, jednocześnie klepiąc mnie w pośladek- Nie chcę tam iść, Zayn- powiedziałam i objęłam Malika mocniej.

Czy się bałam? Tak. Pytanie czego. W tym przypadku odpowiedź nie będzie tak oczywista. Potrzebowałam teraz Zayna, on jedyny był w stanie jakkolwiek zapanować nad moim strachem. Gdy czułam wokół siebie jego ramiona, przypominałam sobie, że jestem tu po coś.

-A nie uderzysz mnie, jeśli ci powiem co o tym myślę?- spytał chłopak z krztą rozbawienia w głosie. Mimo to jego słowa wydały mi się niepokojące.

-Nie- pokręciłam głową, zaciskając palce na bluzie Zayna.

-To trochę niesprawiedliwe z twojej strony, ponieważ...Wiesz, twoja matka była przekonana, że chciałem cię wykorzystać, a mimo to ci zaufała...

Jego słowa zawisły w powietrzu na następne sekundy. Zmarszczyłam czoło i zacisnęłam wargę, zastanawiając się nad jego słowami. Moja mama uważała, że Zayn mnie skrzwdzi, jednak uległa pod moimi namowami. Zayn miał rację. Nie mogłam zabraniać jej miłości, tak samo jak ona nie zabraniała jej mi.

-Musisz być taki mądry?- burknęłam, krzyżując ręce na piersi i spojrzałam na bruneta spod przymróżonych powiek- Dziękuję, Zayn. Jesteś niezastąpiony- pocałowałam go mocno w usta, a on przyciągnął mnie bliżej siebie- Idę- puściłam oczko do Malika, odsuwając się od niego z zaczepnym uśmiechem.

-Wracaj szybko.

Zanim napiszę o Tommorow...Mam wrażenie, że moje rozdziały są coraz gorsze :/ Wypowiedzcie się, ale szczerze ;))

A co do Tommorow- wstawić dzisiaj pierwszy rozdział?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top