Rozdział 24 ~ "Zayn, tlenu"
Okropnie wyszło -.- Przepraszam.
-Już wylądowaliśmy- aksamitny głos Zayna dotarł do moich uszu.
Uchyliłam powieki i przetarłam oczy dłońmi. Bolała mnie głowa, a mięśnie były obolałe od długiego siedzenia w bezruchu. Jęknęłam, wyciągając się w fotelu i ziewnęłam.
-Dobra- westchnęłam- Idziemy.
Wysiedliśmy z pokładu samolotu jako ostatni i poczekaliśmy na nasze bagaże.
-Umieram- powiedziałam, przeciągając samogłoski i oparłam głowę na ramieniu Zayna.
Czekaliśmy na taksówkę od dziesięciu minut. Naprawdę nie wiedziałam co takiego mogło go zatrzymać o jedenastej w nocy, podczas gdy ulice Londynu są praktycznie puste.
Malik objął mnie w talii, a ja przymknęłam oczy, czując, że odpływam. Zaraz zasnę na stojąco. Zapomniałam już, że źle znosiłam tak długie podróże i teraz odczuwałam skutki jednej z nich. Nie dobrze mi.
Nasz taksówkarz raczył przyjechać piętnaście minut po zamówieniu taryfy. W innej sytuacji pewnie bym na niego nawrzeszczała, jednak teraz byłam zbyt wyczerpana, by kłócić się ze starszym mężczyzną. Dojechaliśmy w dziesięć minut, może mniej lub więcej- nie wiedziałam, ponieważ całą drogę spędziłam zasypiając na ramieniu Zayna.
Kiedy wysiedliśmy, słaniałam się na nogach, a Zayn, widząc to, wziął ode mnie walizkę.
-Biedactwo- chłopak pocałował mnie w policzek i przekroczył próg budynku.
Wdrapaliśmy się po schodach na trzecie piętro, a ja wyjęłam z kieszeni Zayna klucze do mieszkania. Otworzyłam je jednym ruchem i, nie czekając na Malika, weszłam do środka. Chłopak zostawił nasze torby na podłodze i podszedł do mnie, by wziąść mnie na ręce. Nie miałam siły ani chęci, żeby mówić mu, że nie musiał mnie nosić.
Zayn zaniósł mnie do łóżka i okrył kołdrą, a ja pomyślałam, że chciałabym odświeżyć się po długiej podróży. Wstałam i usiadłam na brzegu łóżka, a po chwili stanęłam na nogach i wyjęłam z szafy bluzkę Zayna. W salonie nie zastałam bruneta, lecz nie przywiązałam do tego większej uwagi. Ze swojej walizki wygrzebałam legginsy oraz czystą bieliznę i poszłam do łazienki.
Rozebrałam się i odkręciłam korek prysznica. Już po chwili poczułam na ciele strumienie ciepłej wody, a moje obolałe mięśnie się rozluźniły. Umyłam się żelem Zayna, zadowolona, że pachniał on miętą. Wyszłam spod prysznica po dziesięciu minutach i wytarłam się ręcznikiem. Gdy byłam ubrana, wyszłam z toalety i odrazu zostałam zatrzymana przez silne ręce Zayna, które on umiejscowił na mojej talii.
-Zastanawiałem się gdzie zniknęłaś- pocałował mnie w usta, a ja oddałam delikatny pocałunek.
-Idź sobie, Zay. Chce spać- burknęłam, gdy brunet zaczął całować moją szyję.
-Auć- chłopak odsunął się ode mnie z niezadowoloną miną.
-No, chodź- złapałam go za rękę- Możemy całować się w łóżku- powiedziałam, a Zayn ożywił się na tą wiadomość.
Uśmiechnęłam się pobłażliwie, zerkając na chłopaka. Poszliśmy do sypialni i położyliśmy się w łóżku, a Malik przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta. Nie wiedząc co zrobić z rękami, położyłam je na klatce piersiowej mulata.
-Zayn, tlenu- zachichotałam, gdy zaczynało brakować mi powietrza, a płuca się ścisnęły.
Chłopak wymamrotał coś niezrozumiałego i położył się na plecach.
-Dobranoc- cmoknęłam go w usta i położyłam głowę na jego ramieniu.
* * *
-Oddaj mi tą kołdrę- mruknęłam i pociągnęłam materiał w swoją stronę.
Owinęłam się pościelą, czując jak ogrzewa mnie swoim ciepłem, lecz nie trwało to długo, ponieważ Zayn ponownie zabrał mi okrycie, burcząc coś pod nosem.
-Malik- jęknęłam, znużona- No, Zay...- westchnęłam, przeciągając samogłoski.
-To chodź do mnie- odparł tak niewyraźnie, że ledwo go zrozumiałam.
-Nie chce mi się- wtuliłam twarz w poduszkę, która pachniała Zaynem.
Nie wiedziałam, która była godzina i zdawałam sobie sprawę, że powinnam iść dzisiaj do pracy. Byłam tak zmęczona i niewyspana, że sobie odpuściłam. Moje powieki były ciężkie, gdy je otwierała, by zerknąć za okno. Słońce już wzeszło, więc domyślałam się, że było około dziesiątej.
Zayn westchnął i zbliżył się do mnie, by przyciągnąć mnie do swojego torsu, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-Olivia?- odezwał się Malik nagle- Zastanawiałem się czy...
-Przepraszam, za chwilę- przerwałam mu, słysząc dzwonek do drzwi- Otworzę- mruknęłam, wstając z łóżka.
Podeszłam do drzwi i, poprawiając włosy, pociągnęłam za klamkę. W progu stała moja matka, ściskając w rękach torebkę, a za nią...
-O, nie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top