Rozdział 1 ~ Spojrzenie

Czy tylko ja tak cholernie nie rozumiem tego nowego funkcjonowania wattpada? -.- Piosenka u góry- zakochałam się od pierwszych dźwięków.

-Harry, ja nie chcę- burknęłam i skrzywiłam się, kiedy chłopak pociągnął mnie za rękę w stronę przedpokoju. Zaparłam się nogami o podłogę i zabrałam dłonie od bruneta, krzyżując się na piersi.

-Olivia...- jęknął lokowaty i usiadł na podłodze obok mnie.

-Harry...- przedrzeźniałam sposób mówienia chłopaka i oparłam się o kanapę.

-Nie możesz wyłączyć się z życia przez tego dupka- złapał mnie za ręce, które natychmiast odepchnęłam.

-On nie jest dupkiem, Harry- westchnęłam i wywróciłam oczami. Znowu ta sama gadka o Zayn'ie. Ja chcę o nim zapomnieć, a ten idiota cały czas konsekwentnie mi o nim przypomina!- Poza tym nie zaczynaj tematu, bo zaczynasz działać mi na nerwy- praktycznie warknęłam i wbiłam obojętny wzrok w podłogę. Obojętny- pomyślałam. Chyba próbowałam oszukiwać samą siebie. W sumie jak przez ostatnie pieprzone dwa tygodnie -Martwię się o ciebie- powiedział Styles cicho, siadając obok mnie- Chodzisz cały czas taka przygnębiona...- i urwał, jakby zapomniał języka w gębie.

-Za dużo powodów do szczęścia to ja ostatnio nie mam, nie uważasz?- zauważyłam, a Harry skinął lekko głową, tym samym niemo przyznając mi słuszność- Dasz mi spokój, jeśli z tobą wyjdę?

-Ale tylko na trzy dni- postawił warunek- Potem znowu przyjdę- uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd białych zębów.

-Okej- westchnęłam i uśmiechnęłam się słabo. Nie było to szczere, ale nie chciałam dłużej żeby ktokolwiek mnie pocieszał. Harry, Kelly, Lottie, nawet moja mama, która oczywiście nie wiedziała, dlaczego nie spotykałam się już z Zayn'em. Szaleństwem byłoby powiedzieć jej prawdę. To był mój problem, którego sumiennie próbowałam się pozbyć.

Ubrałam się w ciepłe rzeczy, założyłam grubą kurtkę, rękawiczki, czapkę oraz szalik- w listopadzie było naprawdę paskudnie zimno, a ja nie chciałam odmrozić sobie kończyn. Harry zabrał mnie na spacer po parku, jak to mieliśmy kiedyś w zwyczaju- chodzić wybrukowaną ścieżką, rozmawiać albo milczeć. Cokolwiek. Poczułam się wtedy odprężona i spokojna, a tego brakowało mi przez ostatnie czternaście dni- nie zmieniało to faktu, że od teraz będą one kojarzyły mi się ze smutkiem, litrami wylanych łez i nieprzespanymi nocami.

Chłodny wiatr owiał moją twarz, kiedy szliśmy chodnikiem, a ja przymknęłam oczy. To było bardzo relaksujące. Wypuściłam powoli powietrze z płuc, czując wszechobecną harmonię. Kto by pomyślał, że zwykłe wyjście poza własne cztery ściany może tak wpłynąć na samopoczucie.

-Zmarznięta?- spytał Styles, kiedy przeszliśmy przez białe pasy.

-Na kość- potarłam zimne dłonie i schowałam je w kieszeni kurtki.

-To dobrze- stwierdził Harry tajemniczo, a ja uniosłam pytająco brew- Nie ważne- uśmiechnął się delikatnie i wziął mnie pod ramię, co przyjęłam z aprobatą. Nie wiedziałam jak on to robił, ale był nienormalnie ciepły. Zawsze- Zrobisz ze mnie teraz prywatny ogrzewacz?- zaśmiał się chłopak i szturchnął mnie ramieniem, a ja odwzajemniłam jego działania- Ktoś tu się uśmiecha- Styles poruszył brwiami w zabawny sposób- Kawa?

-Kawa- zgodziłam się.

Udaliśmy się do pobliskiej kawiarni na rogu ulicy. Był to bardzo przytulny lokal. Ściany były w odcieniu łagodnego brązu, a największą zaletą tego miejsca był duży kominek, w którym tańczyły płomyki ognia. Nawet ślepy wiedziałby, że jest w kawiarni- pachniało tutaj dobrą kawą. Nie gościłam tu zbyt często z różnych powodów. Między innymi dlatego, że pracowałam w konkurencyjnej kawiani. Przychodziłam tu czasami, bo dziwnie było mi zamawiać kawę w miejscu, które było moją pracą. Poza tym tutaj była lepsza.

Kiedy usiedliśmy w jednym ze stolików, podeszła do nas niska kelnerka by przyjąć zamówienia. Zerkając co chwilę na Harry'ego, zapisała nasze zamównia na małej karteczce, uśmiechnęła się do mojego towarzysza i odeszła.

-Wpadłeś jej w oko- powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie z ukosa, jakby zastanawiał się czy mówiłam to do niego.

-Błagam cię- prychnął i zerknął na dziewczynę, stojącą za ladą.

Po kilku minutach ta sama kelnerka przyniosła nasze zamówienia i wróciła do pracy. Wypyliśmy swoją gorącą czekoladę i opuściliśmy kawiarnię. Dochodziła czternasta, a to oznaczało dla mnie tyle, że niedługo odwiedzi mnie mama.

Wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania, rozmawiając na wszystkie możliwe tematy. Powspominaliśmy stare, dobre czasy i zmusiłam Harry'ego by przyznał mi się jak wyglądała sytuacja między nim z Kelly. Nie zapomniałam, że oboje powtarzali mi, że wszystko było już skończone, ale ja po prostu widziałam, że ich od siebie ciągnie. Byłam zdania, że całe to zakochanie Harry'ego we mnie było tylko głupim zauroczeniem i już dawno mu przeszło. Kelly i Harry naprawdę do siebie pasowali, tylko oboje byli zbyt uparci by zrobić pierwszy krok.

-Może z nią porozmawiasz?- zasugerowałam subtelnie, zerkając na Styles'a.

-Znowu zaczynasz?- loczek pokiwał z niedowierzaniem głową i uśmiechnął się pod nosem- Nie ma o czym mówić. Kelly ma do mnie uraz- westchnął i zacisnął usta w wąską linię- I wcale się jej nie dziwię- skrzywił się.

-Nie ma do ciebie żadnego urazu, idioto- wywróciłam oczami i stanęłam twarzą do chłopaka, kiedy zorientowałam się, że dotarliśmy pod mój blok- Po prostu boi się ci zaufać. Postaraj się trochę, to będzie dobrze- wzruszyłam ramionami.

Co jak co, ale akurat ja znałam Kelly lepiej niż jej własna matka i wiedziałam co siedziało jej w głowie nawet jeśli nie chciała mi tego powiedzieć.

-Myślisz?- brunet spojrzał na mnie niepewnie, zastanawiając się nad czymś intensywnie- Dobra, zobaczymy- machnął ręką w powietrzu.

-Zobaczymy, zobaczymy- uśmiechnęłam się i zrobiłam kilka kroków do tyłu w kierunku wejścia do budynku.

-Olivia...- zielonooki otworzył usta i wskazał na mnie palcem.

-Co?- spytałam, marszcząc czoło- Muszę już iść, Harry. Do zobaczenia- pomachałam mu na pożegnanie i odwróciwszy się, wpadłam prosto na chłopaka, który szedł wzdłuż chodnika. Jego ręce złapały moje ramiona, chroniąc mnie od upadku. I to już nie pierwszy raz- dopowiedziałam sobie, gdy poczułam dreszcze u dołu kręgosłupa i iskierki w miejscu, w którym chłopak dotykał moich ramion. Tylko jedna osoba tak na mnie działała.

Uniosłam głowę i napotkałam czekoladowe oczy Zayn'a i momentalnie mnie zamurowało.

-Przepraszam- powiedziałam szybko i zniknęłam we wnętrzu budynku.

Mamy pierwszy rozdział :P

Pomyślałam, że rozdziały będą krótsze, ale wzamian za to będę je dodawać częściej. Wydaje mi się, że to dobry pomysł, ale napiszcie co o tym myślicie.

Dobranoc! ;)

































Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top