Day 8
Powiedział, że powinniśmy być razem.
Wyznał mi miłość wiele razy.
Patrzył na mnie wygłodniałym wzrokiem.
Mówił słowa, których znaczenia nie mogłam pojąć.
Przerażał mnie... Był chorym człowiekiem. Sam fakt, że więził mnie w swoim domu w pełni o tym zaświadczał.
Nie mogłam się stąd wydostać, co z każdą chwilą pogłębiało moje zrozpaczenie. Zamykał mnie w jego pokoju za każdym razem, gdy próbowałam zrobić coś, co mu się nie podobało. Nie miałam pojęcia gdzie sam spał. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam o nim prawie nic. Byłam na skraju wytrzymania.
Dzisiejszego dnia złożył mi wizytę aż trzy razy. Siadał w swoim fotelu i po prostu mi się przyglądał. Nie zawsze coś mówił, czasem trwaliśmy w milczeniu. To jednak wystarczało, bym czuła się w pełni niekomfortowo. Jego wzrok był przytłaczający. A kiedy zdecydował się już coś powiedzieć, pogłębiał moje obawy coraz bardziej. Nawet nie próbował się tłumaczyć. Najwyraźniej jego zdaniem uprowadzenie było najzwyklejszą w świecie rzeczą...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top