Prolog
Zapach kawy rozniósł się po pomieszczeniach, gdy mój tata zalał napój gorącą wodą. Usiadł spokojnie na fotelu obok kanapy, na której siedziałem, w skupieniu patrząc się na ekran telewizora wiszącego na jasnej ścianie.
Pogoda jak na złość ostatniego dnia wakacji się popsuła, pokazując, że już kończy się czas odpoczynku. Krople deszczu pukały o parapet, a szare chmury przemieszczały się dosyć szybko przez mocno wiejący wiatr, który ledwo pozwalał pojedynczym przechodniom, chodzącym po ulicach, na utrzymanie parasoli. Niektórzy z nich biegli w kapturach lub w pelerynach przeciwdeszczowych, ale czasem zdarzało się, że nie mieli niczego, co mogło by ich uchronić przed ulewą. Było mi ich nawet żal...
Do salonu weszła moja mama i usiadła obok mnie na sofie z ciepłym uśmiechem. Może ten ostatni dzień nie jest najpiękniejszy, ale za to reszta wakacji była bardzo udana. Wyjechałem z rodzicami na Majorkę, a w dodatku prawie codziennie, z wyjątkiem tych dwóch tygodni, spotykałem się z moimi przyjaciółmi. Nie potrafiłbym ich zostawić, są dla mnie jak rodzina.
- Jak tam? Denerwujesz się jutrem? - spytała moja rodzicielka, posyłając mi ciepły uśmiech.
No tak, jutro będę chodził do nowej szkoły. Powód? Tata kupił nowy dom w lepszej okolicy, która jest tak daleko od naszej dawnej, że zdecydowałem się z rodzicami na nową szkołę. Nigdy nie miałem problemu z zaklimatyzowaniem się w nowych miejscach, więc czemu by nie? Ale nie twierdzę też, że nie tęsknię za dawną szkołą. Miałem miłych nauczycieli, a co najważniejsze - przyjaźniłem się tak naprawdę z każdym w klasie. Jednak z moimi najlepszymi przyjaciółmi będę nadal mieć kontakt, a może nawet i czasami odwiedzę moją poprzednią szkołę.
- Nie - powiedziałem szczerze. Nie miałem czym się denerwować.
- Może zamówimy pizzę z okazji ostatniego dnia wakacji?
Spojrzałem radośnie na tatę, który również się uśmiechał. Na pewno moja mama również była bardzo zadowolona, bez dwóch zdań. I już było wiadomo.
Zawsze zamawialiśmy trzy małe pizze, bo każdy miał ochotę na inną. Tak naprawdę, to tylko mój tata był w stanie zjeść całą, a ja i mama mieliśmy jeszcze na zapas. Właściwie, to zjadamy ją na następny dzień jako śniadanie bądź obiad.
Moje życie było naprawdę szczęśliwe, nie miałem nigdy żadnych większych problemów, ale wszystko się kiedyś kończy. Często nie zdajemy sobie sprawy, że jeden dzień, jadna decyzja, jedna chwila, może zmienić wszystko. Zazwyczaj jest to coś, co bardzo ciężko jest odwołać, a im bardziej się w tym zagłębiamy, tym jest gorzej. W moim przypadku było to coś, z czego chciałem się wydostać, ale chciałem też w tym pozostać...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top