17

Obudziłem/am się z bólem głowy, ale nic nie piłem/am wczoraj.

Od razu do moich uszu doszły odgłosy głośnego chrapania. No tak, Inosuke uparł się, że będzie mnie pilnować w nocy. Coś mu się chyba nie udało, bo czuję jakbym nie spał/a kilka dni.

Powoli wstałem/am z łóżka próbując nie obudzić chlopaka, jednak nieskutecznie.

Zielono-oki podskoczył z materaca witając się ze mną mocnym przytulasem.

– Zabieram cię dzisiaj do miasta. – powiedział wąchając moje włosy. Dla niego przestrzeń osobista nie istnieje.

– A z jakiej to okazji? – padło pytanie z moich ust.

– Bo jest dzisiaj... Eee... Będą strzelać w niebo kolorami.

– Chcesz iść ze mną na festiwal i dlatego nie chciałeś żebym był/a chory/a?

– Może. – powiedział odsuwając się i kierując do ogrodu.

– No to widzimy się za dwie godziny.

---

Powoli wychodziliśmy z posiadłości Shinobu, kiedy ktoś zaczął krzyczeć moje imię. Inosuke zorientował się, że to Zenitsu, który pewnie chciał mnie zobaczyć w świątecznym kimono.

Mój chłopak oczywiście nie przebrał się w nic świątecznego, tylko w swoje normalne ubrania. W sumie wole go w jego zwyczajnym wydaniu.

Moje drewniane sandały na obcasie napotkały pierwszą przeszkodę – strome kamienne schody. Uważnie stawiałam każdy krok, żeby nic sobie zrobić.

Znając moje szczęście – potknąłem/ęłam się na ostatnim stopniu. No już gorzej być nie mogło. Podniosłem/am się z ziemi i wróciłem/am do normalnego chodu. O dziwo nic mnie nie bolało, tylko dziwne uczucie w kostce.

Kiedy w końcu byliśmy na miejscu Inosuke zaczął chodzić po różnych miejscach i wygrywać prawie wszystkie konkursy.

– Wow... Czemu ty musisz być taki dobry we wszystkim?!

– He he he! – zaśmiał się w odpowiedzi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top