20. Ty i ja

Per. ZSRR

Co chwilę musiałem osłaniać nefalema, duchy były wyjątkowo wkurwione tym co zrobił pewnie Nazista. Duchy wtapiały się w mgłę którą co chwilę na zmianę rozpraszaliśmy naszymi skrzydłami.

Jak mówił, mój ogień nie działa na nich, co najwyżej odstrasza, nie rani, lód też nie przydaje się. Tylko te pociski zadają im jakieś rany.

-Moze powiesz mi z czego są te kule? - powiedziałem kiedy nazista wymieniał moje i swoje naboje - to czysta magia światła, święta czy jak tam wolisz w co wierzysz -odpowiedział po czym strzelił mi turze przed twarzą w ducha który na mnie leciał - koniec gadania, skup się gadzie- syknol na mnie.

- Było by łatwiej jakbyś nie zaczynał walki z nimi jak mnie nie było - odpowiedziałem strzelając do kolejnego ducha.

-On pierwszy zaatakował! Ja tylko broniłem siebie i Rzesze-

- zależy ci na drugim sobie? -

-Zależy mi na moim życiu, a jak on umrze to i ja -

-dlaczego mogłem się tego spodziewać -

Wziołem nas na bok jak zauważyłem postać z kosą, to nasza północnica... Lub Północnik w tym wypadku.

- Nieczysta dusza....na ziemi czystej- odparł mężczyzna

-chyba mówi o tobie - spojrzałem na Nazistę

-No co ty nie powiesz? - warknoł i rzucił łańcuchem w ducha. Ten bez problemu odbił atak.

- co to tracisz siły?-

- uważaj bym ciebie przypadkiem nie zabił - powiedział po czym wzbił się unikając ataku, ja odskoczyłem, pokryłem się łuskami i zmieniłem w smoka częściowo, nie ma co przemieniać się w wielkiego smoka na jednego wroga.

Duch mną się nie interesuje tak jak Rzeszą, może udai się to jakoś wykorzystać. Kiedy duch próbował uziemić Rzeszę, ja podbiegłem do obozu, szybko wziołen krzesiwo jak i słój podpałki.

Wylałem wszystko na koc i zmroziłem w kształt kołka, zobaczmy co na to duch. Spojrzałem gdzie jest nefalem, zniżył lot akurat, idealnie. Podbiegłem do niego w tym samym czasie co duch postanowił się zbliżyć z kosą.

Zasłoniłem nefalema nadziewając ducha na kołek z zamarzniętego koca, spojrzałem na Nazistę i usmiechnołem się zbierając paliwo dla ognia - oświeć go i wiej -

Oczy nefalema w sekundę zwęziły się rozumiejąc co planuje zrobić, stworzył z cienia stworzył dwa łańcuchy że światła i przyszpilił ducha do ziemi. Rozłożył skrzydła i szybko odleciał na co ja spojrzałem duchowi w oczy - nigdy nie skupiaj się na jednym celu - powiedziałem po czym zionołem ogniem w niego, mogłem zauważyć że tam gdzie trzymał go łańcuch odczuwał żar moich płomieni.

Po chwili spojrzał na mnie przerażony, zanim zareagował eksplozja spowodowana nagła przemianą podpałki z lodu w gaz i podpalenia jej sprawiła że odleciałem na drugi koniec polany a on w przeciwną stronę niszcząc łańcuchy, w moich uszach słyszałem tylko pisk siadając ostrożnie i kaszląc. Spojrzałem jak mój eksperyment zadziałał.

Duch leżał na ziemi i powoli się rozsypywał, tym razem nie wstanie już... przynajmniej nie dzisiejszej nocy. Nie da się w końcu w ten sposób zabić ducha...ale światło z takiej eksplozji ogłuszyło go na dobre aż znowu się nie zmaterializuje w nocy.

Zauważyłem wstające słońce na horyzoncie, proszę...już dzień...nie mówicie tylko że będę musiał tak samo walczyć z południcą...

Światło słoneczne po chwili zasłoniła mi postać, spojrzałem na kruczoczarne skrzydła towarzyszą mojego jak i jego oczy, ciągle były jak kocie, na tle księżyca, uśmiechnoł się do mnie j podał mi rękę.

-Jesteś bardziej pojebany niż mi się wydawało bolszewiku, może jednak zasługujesz na odrobinę szacunku... gadzino - powiedział z wyższością...ale tym razem odpuszczę mu, złapałem go za rękę i wstałem przy jego pomocy - weź się przymknij pierzaku -odpowiedziałem z lekkim uśmiechem - ... chyba będziemy musieli spać pod jednym kocem, bo spaliłem twój - mina jego zmieniła się odrazu, cóż za piękny widok - chyba ty będziesz spał pod gołym niebem, nie będę spał pod jednym kocem z takim ohydnym gadem jak ty! - warknol ściskając moja rękę z całej siły

-...nie żeby to bolało ale doceniam starania - powiedziałem i rozczochrałem jego włosy ukazując dwa małe różki - a teraz spierdalaj i oddaj mi Rzeszę, mam cię dość, chce z przyjacielem pogadać -

Nazista zrobił się czerwony, wyszarpnoł rękę swoją jakbym ja go trzymał i obrażony skrzyżował ramiona na swojej klatce piersiowej.

- Zaraz se z nim pogadasz... - warnął po czym usiadł krzyżując nogi. Zamknoł oczy i lekko nachylił się po czym jakby odleciał, złapałem go zanim przywalił twarzą w ziemię, jak otworzył znowu oczy to spojrzała na mnie para złotych oczy na czarnym jak noc białku, uśmiechnąłem się lekko - Witam spowrotem śpiącą królewnę -powiedziałem na co w nagrodę zauważyłem na policzkach mężczyzny wypieki.

-Co ci się stało? Jesteś osmolony cały - powiedział to przecierając mój policzek z sadzy po eksplozji -nic czego bym nie przeżył....ale spaliłem przy tym twój koc, mogę ci mój ustąpić -

-wiem że nei chciałeś- powiedział patrząc w moje oczy -M-możemy się podzielić jeśli ci to nie przeszkadza... - uśmiechnąłem się lekko na ten gest, wolę znacznie bardziej tego Rzeszę....szkoda tylko że on nie jest z tego świata..... pewnie będzie chcail wrócić do siebie....a ja zostanę z tym drugim..... nazistą który atakuje moje treny z jakiegoś powodu...- jakby mógł wymienił bym was...- powiedziałem cicho do siebie.

- co byś zrobił? - słowa Rzeszy wyrwały mnie z myśli - chętnie bym się zdrzemnął...padam po walce -powiedziałem i wziąłem go na ręce -oboje odpoczniemy....bo po południu może być powtórka -

_________________________________

Hejka uwu

Mam nadzieję że spodobał się rozdział!

Do następnego!

De 💀🖤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top