19. Nefalem

~W tym samym czasie~

Per. ZSRR

Wracałem najszybciej jak mogłem, przeskakiwałem po pniach i zwalonych drzewach unikając kolejnych ataków pnączy.

Głupie ogary borowe, przeklęte truchła wilków którymi zawładnął duch lasu, owinięte szkielety pnączami i na nowo ożyłe by służyły mu. Nie mogę ich zgubić nie ważne jak bardzo bym chciał a jak zniszczę jednego pojawiaj się kolejne.

Las wydaje się ciągnąć w nieskończoność, jakbym zataczał koła, wzlecieć nie mogę bo skubańce przegryzły mi mięsień zanim zdążyłem pokryć skrzydło łuskami całkowicie, spalić ich też nie mogę bo by las podpaliły biegając za mną nie zważając na ból. Zamrozić je próbowałem ale po chwili uwalniały się rozsadzając lód swoimi pnączami.

Zauważyłem kątem oka totem z czaszki wilczej. To musi je przyzywać za każdym razem jak je niszczę! Szybko zmieniłem kierunek biegu odbijając się od drzewa łapami tylnymi.

Dla ciekawych biegnę aktualnie zmieniony częściowo. Nogi i ręce zmienione do obrony jak i ataku, skrzydła schowałem by nie przeszkadzały w biegu zwłaszcza że jedno mi po prostu ciągnie się po ziemi, ogon też mam dla lepszej równowagi jak i skrętności, rogi mam tylko dla tego przyzwane że musiałem osłonić głowę, skubane chciały mi płat czołowy odgryźć!

Tak to zatrzymały się na rogach co mi dało czas by odrzucić kundla na bok, zauważyłem kolejnego który próbuje tej samej sztuczki, postawiłem ścianę z lodu między nim a sobą, nie nabiorę się na to znowu.

Szybko dobiegłem do totemu i jak tylko roztrzaskałem go pięścią wilki rozpadły się lub zaczęły uciekać, nie ma co ich godnić muszę biec do rzeszy już północ prawie a on sam na polu jest!

Szybko wspiąłem się na drzewo najbliższe i rozejrzałem po okolicy, zauważyłem polanę zmarłych całą we mgle.

O nie.

Szybko zeskoczyłem i co sił w nogach biegłem tam zmieniając się całkiem w smoka, lecz w mniejsza formę. Jak dotarłem na polanę odrazu skrzydłami próbowałem rozwiać mgłę. "RZESZA! GDZIE JESTEŚ!?" Próbowałem się z nim skontaktować jak wcześniej ale bez efektów.

Zauważyłem dwie postacie we mgle, jedna trzymała drugą pod butem swoim. Leżąca wydawała się być w agonii a ta nad nią śmiała się maniakalnie, z nikąd coś pojawiło się w jej ręce.

Skierowała to w leżącą postać po czym usłyszałem huk, jakby małej eksplozji. Postać przestała się ruszać, nie wierciła się walcząc o życie...straciła je....para złotych ślepi spojrzała w moją stronę i mogę przysiadz że uśmiechnęła się jak mnie zauważyła.

Przyjąłem pozycję obronną gotowy odskoczyć od tej dziwnej magi zanim mnie zrani, lecz wtedy z pleców postaci wyłoniła się para skrzydłem którymi się zamachnął i rozgromił całą mgłę w mgnieniu oka.

"... Rzesza?" Spojrzałem niepewnie na co roześmiał się - niestety ale nie ma go tu ... przynajmniej nie teraz ~- złożył skrzydła po czym zaczoł się zbliżać do mnie -czy swoją postawą sugerujesz że chcesz walczyć ze mną?-

"Co? Nie ja nie-" nie było mi dane dokończyć gdyż koło mnie spod ziemi pojawił się łańcuch. Ledwo ominąłem go po czym ominąłem kolejne nowe lecące w moją stronę.

-Nie dam ci nas "skrzywdzić", w końcu obiecałem że będę bronić Rzeszy....a ty jesteś kolejnym potworem na mojej drodze- powiedział z tym uśmiechem. To nie Rzesza. Może duch go opętał? Lub coś gorszego się stało jak mnie nie było?

Szybko odskoczyłem omijając czegoś w rodzaju kolca z mroku, co chwilę musiałem unikać kolejnych lecących pocisków w moją stronę. Nie wiem co to za broń ale jest niebezpieczna.

Długo nie wytrzymam po tej gonitwie z ogarami jeszcze teraz muszę Rzeszę ogarnąć. Czekaj a może on mnie nie poznaję? Cóż wpadł w szał walki to może jak mnie zobaczy i usłyszy naprawdę to mu to pomoże?

Zauważyłem że co 6 pocisków musi jakby uzupełnić je spowrotem, jak znowu będzie to robić to spróbuję do niego podbiec i zmienić się. Jeden, drugi trzeci, ominąłem bez problemu. Czwarty, piąty prawie szóstym oberwałem.

Jak tylko zaczoł przeładowywać to  skoczyłem w jego stronę powalając go i zmieniłem się w ludzką formę -Rzesza to ja!- krzyknąłem by szybko poznał mnie mężczyzna -przestań atakować!- niemiec wpatrywał się w moje oczy, dopiero teraz zauważyłem że jego oczy mają żółte białka i jego oczy przypominają jakby kocie, czy gadzie.

-ts. Nie mogłeś odrazu? -warknoł jakby podirytowany, zrzucił mnie z siebie - prawie mnie zgniotłeś - wstał i zaczął się otrzepywać z kurzu, jak tylko patrzyłem na niego, Rzesza tak się nie zachowuje...ale też oszczędził mnie-....ty nie jesteś Rzesza....więc kim jesteś?-

Niemiec spojrzał uśmiechając się i wszystkie kły pokazując. Coś w tym uśmiechu mnie przerażało, jakby miał mi duszę zabrać...

-Cóż jestem Rzesza ale nie ten którego znasz, on obudzi się niedługo jak już nie wyczuwa co się dzieje -powiedział poprawiając włosy - Możesz mówić mi Nazista, dla rozróżnia -

- Co masz na myśli że Rzesza wyczuwa co się dzieje....u dlaczego mówisz że jesteś nim ?- wstałem i czekałem na wyjaśnienia przyglądając się jeszcze czy nie widzę innych zmian u niego, na razie tylko oczy zdradzały że to nie mój towarzysz.

-Jestem Rzesza tak samo jak on....tylko on nie jest z tego świata jeśli wiesz o czym mówię, za to ja? Ja jestem tak jak ty, z tą różnicą że z jakiegoś powodu jak on się pojawił tu to ja się zołączyłem z nim, i zmienia się on we mnie kiedy ja tylko patrzeć mogę na to wszystko - słychać jak jego głos zmeinia się że zwykłego spokojnego w podirytowany w trakcie tej wypowiedzi.

-ale...to nie ma sensu, to zaczęło się dziać po tym jak on zatruł się wywarem wymuszającym przemianę...tak samo jego syn-

-...syn.......tak ale byłem jeszcze wcześniej zamknięty w jego umyśle i po tym mogłem dopiero kontrolę przejąć i tylko jak on teraz mi pozwolił - usłyszeliśmy cichy jęk bólu. Spojrzeliśmy oboje w stronę ducha który wstał wspierając się na rękach, zaczoł rozpływać się we mgle nucąc cicho jakąś piosenkę mi nieznaną. Nazista próbował go jeszcze złapać w łańcuchy ale nie udało się mu.

-Cholera...nie skończyłem z nim jeszcze rozmawiać - cofnoł łańcuch spowrotem w swój cień i skrzydła złożył, jak tak stoi bokiem to mogłem dostrzec niewielkie różki na jego głowie.

-czekaj nie ruszaj się - powiedziałem i spróbowałem odsłonić je bardziej za co tylko dostałem po łapach -kto ci pozwoli mnie tykać gadzie? - syknoł i odsunoł się jak poparzony.

-a tobie co jest? - zabrałem rękę do siebie zdziwiony jego zachowaniem, zaczynanie wkurzać...

-nie bratam się z innymi rasami, nie to co ten drugi...nie ma za grosz godności -

-ej, rozumiem nie chcesz tu być ale jesteś i albo przestaniesz być dupkiem albo zwiąże cię i poczekam aż wróci Rzesza a ty spowrotem pójdziesz spać czy co tam robisz w jego głowie -

- wypraszam sobie, prędzej ja ciebie unieruchomie niż ty mnie. Nie masz szansy mnie złapać jestem za szybki dla ciebie. Smoki może i są większe, ale nie tak  zwinne jak Nefalemy - powiedział dumny z tego faktu...czekaj czekaj...- ...ty jesteś nefalemem.... i jesteś odpowiednikiem Rzeszy...on ma u siebie kraj gdzie obu takie jak on mogą tylko być uznane za obywateli...tu jesteś przywódcą nefalemów w tym świecie....to ty posyłasz te swoje wojska na moje tereny nieprawdaż?-

Mężczyzna nie odpowiadał po czym znowu wyszczerzyl się pokazując ten okropny uśmiech - a co jeśli powiem że tak? Co z tym zrobisz?- spytał wrednym tonem.

Poczułem jak coś we mnie zaczyna się gotować. Jak mięśnie napinają mi się na samą myśl i tym że ten sam Rzesza którego znam i uważam za towarzyszą w moim świecie toczy ze mną walki i zagraża mojemu królestwu.

-Po co to robi-

- Nie sądzisz że teraz to neo czas na takie rozmowy? Północ minęła ale ta przeklęta mgła nie znika czyli połnocnica jeszcze nei dała za wygraną, możesz się na mnie po wkurzać ale później - powiedział to przeładowywujać znów ta dziwną broń, podła mi ją.

-masz, to z świata Rzeszy, na szybko przejrzałem jego wspomnienia i często tego używał, to "pistolet" ma 6 pocisków, jeśli duch blisko podejdzie to strzelaj tym, wiem bo testowałem ogień z ogniska ale nie dosla na niematerialne istoty, więc twój ogień też się nie przyda tu -

Wziolem ostrożnej pistolet do ręki i obejrzałem go - jak działa?- spytałem a Nazista ułożył mi go w ręce - palcem tu naciskasz i strzela, po 6 strzałach uzupelnie ci amunicję magią więc daj mu z 20 sekund na to, będziemy sitak nawzajem osłaniać -

Wziolen broń do ręki a Nazista stworzył z cienia drugą broń identyczną, stanęliśmy plecami do siebie kiedy usłyszeliśmy jęki ducha - Po tym oczekuję od ciebie wyjaśnień dotyczących ataku albo-

-nie zrobisz mi nic nie raniąc Rzeszy ale jeśli ładnie poprosisz to może oświece cię dlaczego to robię gadzinko~ -

Zauważyłem sylwetki we mgle, no dobra, zobaczmy na co stać te duchy i tego Naziste....

_____________________________________

I kolejny rozdział napisany.
Jak myślicie co dalej się stanie?
Jakie cele ma Nazista?
Dlaczego tak zareagował na informacje o synie Rzeszy?

Dowiecie się tego z następnym rozdziale : D

Mam nadzieję że się podobało!
Do następnego!
De 💀🖤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top