17. Kto Sieje...
Per. Rzeszy
Obudziłem się cały obolały, każda cześć mnie wręcz piekła, nie miałem siły nawet otworzyć oczy, ale zrobiłem to by zobaczyć czy ZSRR jest cały, lekko obróciłem głowę i patrzyłem na mężczyznę, który pilnował ognia a obok leżał skuty bazyliszek.
A tak.... To coś pomogło mi go skuć. Ostrożnie za czołem się podnosić i odrazu od tego zaczęło mi się w głowie kręcić. To jest gorsze od kaca...
Zanim zdążyłem zrobić cokolwiek poczułem parę silnych rąk jak obejmuje mnie, lekko obróciłem głowę i spojrzałem na smoka, uśmiechnolem się - hej..... Długo spałem? - mruknolem cicho a mężczyzna tylko mocniej mnei wtulił.
-około 3 godziny.... Jak się czujesz? - spytał wyraźnie zmartwiony.
-bywało lepiej ale nie jest najgorzej. Co z nim? - Spojrzałem na bazyliszka który chyba zasnol za ten czas.
-cóż mamy łuski i nie wie gdzie jest kraken.... Ale powiedział że jak znajdziemy południce to się dowiemy może - mruknol cicho
-okej.... ZSRR.... Mam pytanie - mężczyzna Spojrzał na mnie - czy... To co podajecie by ujawnić naturę kogoś.... Po co to? -
-cóż, niektóre potwory i stworzenia są wrogami mojego królestwa, ale umią udawać ludzi lub inne potwory.... Dlatego też podajemy ta miksturę wszystkim podejrzanym, by dowiedzieć się czy nie są szpiegami-
-a jakie to stwory są twoimi wrogami? -
Rosjanin zastanowi się - cóż... Są demony i upadłe anioły, one najbardziej nienawidzą mojego królestwa, zwlasza te upadłe anioły czy nefalemowie, chcą by inne rasy wymarły, a tylko oni zostali, tymczasem ja goszczę u siebie wszystkie rasy byle by pracowały na siebie a nie żerowały na innych - mruknol cicho.
-poniekąd rozumiem te anioły czy tam demony, moim zdaniem nie wszyscy są sobie równi - powiedziałem i spojrzałem w niebo - na tym zbudowałem swoje państwo w końcu -
Spojrzałem na mężczyznę, wywnioskowałem z jego wyrazu twarzy że nie zgadza się - no co? To moja ideologia, ja nie czepiam się twojej chodź inna jest - teraz smok chyba się bardziej zezłościł .
-nie chcę cie martwić ale te skrzydła to skrzydła nefalemona... - otworzyłem oczy szerzej i spojrzałem na skrzydła moje - naprawdę? -
-tak.... Może dlatego przemieniasz się w nefalemona bo masz podobne poglądy do nich.... - wszystko ma to w sobie jakiś sens... Chodź nie wyjaśnia to tej postaci którą widziałem we śnie...
-czy.... Te nefalemy mogą robić to co ja? W sęsie te łańcuchy z cienia... Co jakoś zrobiłem? -
-nefalemy słyną z tego że jako potomkowie aniołów i demonów uważają się za perfekcyjną istotę, bo święte przedmioty i bronię anielskie nie działają aż tak na nie jak na demony a niektóre same mogą ich używać, ale za razem władają mrokiem czy cieniem który może zranić anioły bardziej od mroku demonów, są czymś pomiędzy, pewnie te łańcuchy są właśnie z tego mroku -
Słuchałem tego zafascynowany, spojrzałem potem na ręce swoje i wyciągnołem dłoń tak jak wcześniej, starałam się znowu poczuć to co wtedy kiedy uwięziłem bazyliszka, a z mojego cienia wyłonił się podobny czarny łańcuch, uśmiechnąłem się trochę, mogę w końcu bronić się w tym świecie potworów!
-ZSRR zobacz! - skierowałem rękę w stronę mężczyzny by pokazać jak szybko opanowałem to, lecz łańcuch podążył za moją ręką i przywalił mężczyźnie między oczy, szybko schowałem rękę i pomogłem usiąść mężczyźnie.
-miłe podziękowanie za wyjaśnienie - warknął cicho masując czoło - to nie było celowe - syknołem i spojrzałem na jego zaczerwienione czoło, będzie guz.
-nie pomyślałeś że tak się stanie ja tą ręką machnąłeś? - mężczyzna masował czoło delikatnie
-nie... Nie spodziewałem się tego.... - usłyszeliśmy za sobą śmiech, spojrzałem na bazyliszka który się śmiał - cicho bądź inaczej cię ścisnę- syknołem w jego stronę, lecz tamten nie przestawał.
-wybacz ale rozbawiło mnie to, ZSRR, tyran którego wszyscy się boją z kimś takim jak ty siedzi i daje się lać - mam ochotę go zgnieść w tych łańcuchach ale jak rękę wyciągnołem w jego stronę by to zrobić to ZSRR złapał mnie za dłoń i pokręcił głową, westchnąłem i wstałem.
-lecimy dalej? Mam dość tego gada czy tam ptaka - lekko otrzepałem się z pyłu pustynnego, spojrzałem na moje skrzydła, złożyłem je i starałem się trzymać tak, dziwnie mi z tym że mam je na plecach...
Spojrzałem na rosjanin który już zmienił się w smoka, wziolem nasze bagaże i wszedłem na jego łapę. Kiedy uniósł mnie na wysokość swojego grzbietu przywiązałem torby do jego kolców i sam zająłem miejsce między dwoma trzymając się jednego a na drugim opierając.
ZSRR wzbil się gasząc ognisko jak i uniósł sporą ilość piasku, kiedy na chwilę z niewiadomych mi powodów zatrzymał się w powietrzu i zleciał spowrotem w dół złapał bazyliszka i leciał tak z nim - co robisz? - spytałem na co ten tylko coś mruknol i po chwili usłyszałem w głowie odpowiedź "odstawie go bliżej miasta"
Cóż, mogłem go po prostu wypuścić z łańcuchów ale jeśli tak chce to niech ma.
Nie czułem się senny więc oparłem się o kolec tak by był między skrzydłami i oczy Przymknolem, poczułem jak coś ciepłego mnie otula, Otworzyłem oczy i zauważyłem że zasłoniłem się skrzydłami, cóż muszę przyznać że są przydatne nawet.
Ułożyłem się więc wygodnie i i większość lotu tak spędziłem, czułem jak zaczęliśmy zwalniać po czym znowu w górę ruszyliśmy z poprzednią prędkością, pewnie podrzucił już tego bazyliszka..... Tylko jedno mnie zastanawia....
Strasznie przypomina mi USA ten jaszczur.... Ale to musi być przypadek raczej. W końcu on jest z innego świata a nie tego, może to poprostu podobny kraj do niego i tyle.
Albo..... To był USA a dokładniej jego odpowiednik w tym świecie..... Czy w tym świecie też jest więc mój odpowiednik? Rzesza ale z tego świata?
Może jakbyśmy go znaleźli to pomógł by nam? Siebie raczej łatwiej było by przekonać do pomocy, zwłaszcza że chodzi o Niemcy....
Zaraz... Ja dopiero co stworzyłem swój kraj i przepadłem teraz... Jeszcze nie zajołem się poznawaniem sąsiednich kraji, możliwe że ZSRR ma też odpowiednik swój!
Jeśli USA był podobny do siebie pod względem charakteru to ZSRR też powinien być! Jak wrócę muszę spróbować z nim sojusz zawrzeć!
Chodź.... Z drugiej strony nie wiem czy chciałabym wracać..... Tu... Mimo tego co się mi przydarzyło dobrze się tu czuje...
Lekko dotknolem kawałka skóry który mam na szyji.... Wracać do siebie i prowadzić rozrost mojego imperium czy zostać tu... Z ZSRR....
Zaraz czemu jak się zastanawiam nawet nad tym? To oczywiste że wrócić muszę, nie jestem z tego świata, mój kraj może się rozpaść jak mnie nie będzie nawet jeśli Imperium Japońskie i Faszystowskie Włochy się nim teraz zajmują nie znaczy że przetrwa długo.
ZSRR to zrozumie, jesteśmy kompletnie inni w końcu, jego a mój świat..... Jego świat jest jak trucizna dla mnie i Niemiec.... Mój synek leży chory przez ten wywar a ja zmieniam się w potwora.
Jeszcze ten głos w mojej głowie oraz dziwny sen..... Nie chcę by to się pogorszyło. Nie mogę zostać.
~Time Skip~
Obudziłem się kiedy lądowaliśmy, zasnołem? Kiedy? Lekko rozchyliłem skrzydła i od razu w twarz dmuchlo mi chłodne powietrze i mogłem zobaczyć zachodzące słońce nad polem złotego zborza.
-gdzie jesteśmy? - spytałem komunista na co ten położył się się bym mógł zejść.
"To pole umarłych, tu można spotkać wszelakie zagubione duszę, w tym Północnice czy Południce, ale widzę że trochę się spóźniliśmy bo słońce zachodzi, do południa musimy poczekać"
Cóż, samo imię potwora wskazuję na to że pojawia się w południe, ma to sens - rozpalę ognisko - wziąłem cześć bagażu i zjechałem z nimi po jego boku, na koniec złagodziłem upadek skrzydłami rozkładając je przez co tworząc coś w stylu spadochronu.
ZSRR ściągnął największy plecak z pleców pyskiem i obok położył po czym zmienił się w siebie - musimy czuwać przez noc, będzie źle jeśli Północnica nas złapanie w nocy na tym że na jej polu śpimy -
-co może stać się w najgorszym i najlepszym przypadku? - spytałem używając krzesiwa do rozpalenia ognia, boże brakuje mi zapalniczek czy zapałek w takich momentach...
Smok siadł obok mnie i dosłownie splunął w stosik drewna który od razu buchnoł płomieniem i zaczoł się palić, spojrzałem na niego wyraźnie zdziwiony.
-no co? Jestem smokiem, nie tylko mój oddech może coś podpalić -
-aż boję się spytać co jeszcze może podpalić - - dodałem na co mężczyzna zaśmiał się - cóż, mam łatwo palną ślinę, jak myślisz jakim cudem mógłbym ziać ogniem bez żadnego paliwa? -
Dobra ma to sens, co nie znaczy że nie jest nadal niepokojące - a jakbyś kichnol to co? podpalisz coś? - Rosjanin zamyślił się - prawdopodobnie tak, chodź to nie jest tak skoncentrowane jak kicham więc na chwilę bym tylko ogniem zionol i tyle - wzruszył ramionami
-a jakby ślina ci nie wiem, ściekła po policzku? Też jakby upadła by buchła ogniem? -
-nie, to dwie różne substancje, mam dodatkowy gruczoł od wytwarzania tego, wiesz jakie jedzeni było by ciężkie gdyby wszystko zaczęło ci się palić w przełyku? -
-nie, ale dzięki za wyjaśnienia.... Trochę to uspokaja że podczas snu nie podpalisz mnie przez przypadek... Chodź chyba zacznę spać trochę dalej od ciebie - -
-myślisz że naprawdę cie podpalę we śnie? - komunista zaśmiał się znów ja tylko patrzyłem na nogi zły - tak, martwię się, rozpaliłeś tą śliną w sekundę ognisko które krzesiwem krzesam od 3 minut! -
-cóż, nawet jakby tak się stało szybko bym je zamroził i po kłopocie -
-... Nie tylko jesteś miotaczem płomieni ale i pieprzoną gaśnicą? -
Mężczyzna zaśmiał się - nie wiem o co chodzi ale zabawnie to brzmi -
- gaśnicy używa się do gaszenia ognia, jakim cudem możesz i ziać ogniem i go gasić, to magia jakaś? Czy też reakcja chemiczna? -
ZSRR uśmiechnnoł się - nie, poprostu jakby wyciągam ciepło całe z danego miejsca - wyciąganął rękę i zauważyłem jak na niej zaczoł tworzyć się kryształ lodou - przy okazji zamarzam wilgoć i tworzę lód, im więcej wilgoci tym więcej opcji mam z tym co mogę zrobić z tego lodu -
Nie powiem ciekawe to jest - coś jeszcze jest o czym powinienem wiedzieć?
-dobra, ziejesz ogniem, zamrażasz rzeczy co jeszcze możesz? - ZSRR zastanowił się chwilę - cóż... Jeśli sprzyja pogoda to mogę przewodzić pioruny, ale tylko jak są burze, sam nie umiem elektryczności wytworzyć, chyba że zebrałem ładunek i nie wyładowałem go to mogę później go użyć -
No pięknie jeszcze paralizator, bo czemu nie!
-czy jest coś w czym nie jesteś dobry? -
Mężczyzna spowarzniał.. Rozejrzał się i spojrzał na mnie, jakby musiał się, upewnić że jesteśmy sami - cóż.... Nic nie może przebić moich łusek... Poza miejscami gdzie mam blizny, tam jest łatwiej....i....strasznie ciężko przechodzę choroby czy też w ogóle od środka jestem słaby..... Heh taka cena za pancerz nie do przebicia i te moce -
Czyli nie zabije go strzał z kuli armatnie ale katarek już może? Cóż, trochę komiczne.
-... Nikt o tym nie wie lub niewiele osób wie.... Sądząc po twojej reakcji - mężczyzna tylko kiwnoł głową, cóż, jakby ktoś taki jak on nie miał słabości to był by pewnie balans zachwiany, więcej też potworów takich jak on było.
-jasne.... Nie powiem nikomu o tym... Jeśli o to się martwisz - usiadłem na spokojnie i zaczołem wyciągać śpiwór.
Rosjanin uśmiechnoł się - dzięki...pojde ogarnąć jakiś obiad - wstał i ruszył w stronę lasu - mamy jeszcze prowiant, nie misosz nic łowić -
-wolę to zachować na podróż nad może, poza tym przyznaj że tez chcesz zjeść jakieś świerże mięso a nie suszone -
Zastanowiłem się i w sumie chciałem zjeść jakieś soczyste mięso, to suszone w gardle staje - dobrze ale nie na długo - powiedziałem dokładając do ognia kilka gałązek które były obok - ja ogarnę drewno -
Komunista ruszył. A ja chodziłem po okolicy i zbierałem gałęzie, jak miałem pokaźną kupę to już usiadłem na śpiworze i okryłem się skrzydłami, słońce było ledwo widoczne i księżyc pojawił się z drugiej strony na horyzoncie, gdzie ten ZSRR co mu tak schodzi....
__________________________
Mam nadzieję że się spodoba!
Do następnego!
De💀🖤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top