Kandydat na Mate
Gdy tylko uchyliła mosiężne, zdobione drzwi wejściowe, dał się słyszeć podniecony głos jej dziadka. Dziewczyna chciała cicho przemknąć obok kuchni, gdzie siedzieli jej dziadkowie, aby nie pytali dlaczego utyka. Dziadek jednak zauważył ją i kazał jej podejść. Zaczął opowiadać o zdarzeniu, które niedawno miało miejsce. Był tak zadowolony z siebie że jego gęste, siwe, zawinięte na końcach wąsy trzęsły się z podniecenia.
-To w końcu zastrzeliłeś tego wilka czy nie? -zapytała Żan udając, że o niczym nie wie. -Nie, ale go stąd przegoniłem! Jestem pewien, że już nigdy, nie przyjdzie tu żaden wilk! -odpowiedział jej dziadek z entuzjazmem. -Nie martw się, ostrzegę innych.- Zapomniała się dziewczyna. -Słucham? -Ja muszę iść już do pokoju. Potem zejdę na kolację.
Żaneta weszła na piętro, a kiedy znalazła się w pokoju położyła się na łóżku. Chciała mieć chwilę dla siebie, jednak do pomieszczenia weszła babcia Henia.
-Nie wiesz przypadkiem, co to był za wilk, słonko?- zapytała. -Wybacz... To było silniejsze ode mnie. -Dobrze wiesz, że tego nie toleruję i sama powstrzymuje się od przemiany. Nie chcę, żeby Fryderyk dowiedział się kim jesteśmy, staram się nas chronić. Musisz mi w tym pomóc, a nie zabijać nam krowy. -Postaram się, przepraszam. -Przy okazji... Muszę powiedzieć ci coś ważnego. Zbliża się ważny okres w twoim życiu. -Chodzi ci o watahę?- Niepewnie zapytała dziewczyna. -Po części tak. Wiesz, że jesteśmy mało ważnym rodem wilków, a ja chciałabym przed śmiercią zobaczyć twoje małe wilczki i... -Ale ja mam dopiero siedemnaście lat!-oburzyła się Żaneta, tym samym przerywając babci. -To dobry czas, by poznać kogoś odpowiedniego na przyszłość. W tajemnicy przed dziadkiem, odnalazłam ci kandydata z dobrej watahy. Twoje stado nabrałoby wtedy znaczenia, a przede wszystkim, byłoby większe.
-Ale ja świetnie poradzę sobie sama. Nie chcę mieć żadnego partnera. -Niestety jego rodzice już to zaplanowali... Twoi rodzice, zanim zniknęli, także myśleli o tym chłopaku, jako o twoim przyszłym mate. Z resztą ja też uważam, że to dobry kandydat. Prześpij się z tym. Potem przyniosę ci kolację do pokoju. -A mogę wiedzieć chociaż jakie jest imię narzuconego mi mate? -Nazywa się Maksymilian.-Odpowiedziała babcia i wyszła z pokoju zostawiając Żan, która nie mogła zasnąć myśląc o tym, jak uniknąć tego, co zaplanowali jej rodzice.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top