Inner Child

Zanim przeczytasz

Pomysł należy do mnie i jest to materiał na książkę, dlatego proszę o nie kopiowanie.

Jest to mój pierwszy One shot dlatego może nie być wystarczająco dobry.

Styl pisania, który został tutaj użyty jest nowy dla mnie i to jedyny rozdział jak na razie który jest napisany w ten sposób.

Żaden z bohaterów w tej książce nie ma nadanego imienia, dlatego możesz wyobrazić sobie każdą osobę na miejscu bohatera.

Wszystko jest oczywiście fikcją.

A teraz możesz zacząć czytać.














"Książę nadal podróżuje po lesie i pomaga zagubionym. Jest opiekunem tych, którzy zgubili swoją drogę w życiu i pomaga im ją odnaleźć. Pragnie podzielić się szczęściem z tymi, którzy są smutni."

Zamknęła książkę.

"To tyle na dziś, jutro spotkamy się ponownie." Uśmiechnęła się do grupki dzieci.

"A on znalazł swoje szczęście?" Zapytała jedna z dziewczynek siedząca obok niej.

"Tak" mówiła z uśmiechem. " Każdy je kiedyś znajdzie." Spojrzała na dziewczynkę "Ty również." Wstała z krzesła i spotkała się z dziesiątkami oczu wpatrujących się w nią. "Do widzenia."

Pożegnała się ze wszystkimi i wyszła. W jej sercu zawsze panowała radość, kiedy spotykała się z tymi dziećmi. W jej oczach były one pełne współczucia, dlatego cieszyła się kiedy widziała na ich twarzach szerokie uśmiechy. Właśnie to napędzało ją do dalszej pracy.

Powolnym krokiem przemierzała ciemne ulice. Wpatrując się w gwieździste niebo i księżyc, który był zasłoniony puszystymi obłokami chmur. Głośne odkrząknięcie przypomniało jej o tym, że nadal stąpa po twardym podłożu.

Ominęła mężczyznę starając się nie spotykać z jego wzrokiem. W ciemnościach na nowo rozpoznała okolicę. Na jej twarz wkradł się mały uśmiech. Dotarła do schodów i powoli po nich weszła. Było ciemno, więc robiła to ostrożnie. Trafiła kluczem do zamku w drzwiach i po chwili można było usłyszeć charakterystyczny dźwięk.

Przemierzała pomieszczenie i po kolei zapalała lampy. Biblioteka już dawno była zamknięta, ale to właśnie tutaj najlepiej spędzała swój czas. Wyciągnęła swój szkicownik i usiadła przy jednym ze stolików. Przeglądała poszczególne kartki, dopóki nie natrafiła na jedno ze swoich dzieł.

Zatrzymała się przy nim i chwilę przyglądała. Nie pamiętała już zbyt dobrze wyglądu tego mężczyzny. Chwyciła mocniej za kartkę i pociągnęła "Teraz narysuję cię lepiej." Odłożyła na bok rysunek i otworzyła szkicownik na pustej kartce. Chwyciła za ołówek, którego używała już od dłuższego czasu i zaczęła kreślić kreski. Chwilami zerkała na poprzedni rysunek, który pomagał jej uformować obraz w głowie i przenieść go na papier.

Jej oczy stawały się zmęczone i przeszkadzały jej w myśleniu. Ołówek z każdym pociągnięciem stawał się coraz krótszy. Walcząc ze snem dokończyła swój szkic i rzuciła na nim okiem. "Może dodam trochę koloru..." Myślała na głos zważając na fakt, że była sama. Powędrowała po farby i jeszcze kilka drobnych rzeczy.

Nakładała farbę na rysunek i rozprowadzała ją tam gdzie była potrzebna. Doświadczenie, które zdobywała latami było teraz bardzo widoczne. Dokładne pociągnięcia pędzla i ostrożność w tym wszystkim. Sprawiało jej to frajdę i przywoływało miłe wspomnienia. Po wielu minutach zabawy wszystko było ukończone.

"Poczekam aż wyschnie." Ponownie przyłapała się na gadaniu do siebie. Leniwie odsunęła się od stolika i rozciągnęła przy okazji zerkając za okno. "Pełnia..?" Ziewnęła ze zmęczenia. Poukładała wszystkie przedmioty i odniosła je tam gdzie były. Przy okazji zahaczając o ekspres do kawy. Przygryzła wargę podczas czekania na napój. Uwielbiała jego zapach o wiele bardziej niż smak. Szczęśliwa wróciła do miejsca, w którym wcześniej siedziała.

"Jeszcze chwila." Upiła łyka kawy i odchyliła głowę do tyłu. "Chcę do łóżka." Cicho narzekała. Zamknęła oczy wyobrażając sobie to jak znajduje się w ciepłym łóżeczku i zasypia.  Cicho westchnęła. To nie była dla niej wygodna pozycja, ale pomagała jej się z lekka odprężyć.

"Przyjdź do mnie." Szybko otworzyła oczy i rozejrzała się na boki. "Spotkajmy się." Ponownie usłyszała ten sam głos.

Zaczęła rozglądać się na wszystkie strony. Była wystraszona, ponieważ była sama. "Co?" Patrzyła przerażona przed siebie. Nie było tutaj nic innego czego nie byłoby wcześniej.

"Jezioro" Powietrze zdawało się być gęste.

"To ty?" Chciała usłyszeć odpowiedź. Nie tylko z ciekawości, ale również ze strachu, który coraz bardziej opanowywał jej ciało. Znała ten głos, nie miała co do tego wątpliwości, ale potrzebowała cichego potwierdzenia. Dlatego czekała na to nie odzywając się nawet słowem "Jezioro?" Przypomniała sobie ostatnie słowo. Dopiero po chwili uświadomiła sobie co to oznacza.

"To niemożliwe." Szybko pobiegła po telefon i wezwała taksówkę. Nie miała ani chwili do stracenia. Chwyciła swój szkicownik i wybiegła z budynku nie zapominając o zamknięciu go "Szybciej.." Jej ciało trzęsło się z zimna. Z niecierpliwością wyglądała pojazdu, który po paru minutach przyjechał. "Poproszę na pole kempingowe." Powiedziała krótko, ale konkretnie. W odpowiedzi dostała skinięcie głową.

Jej brzuch nie był w najlepszym stanie. Pod wpływem emocji zaczął ją pobolewać. Jednak czekała na te spotkanie. Zbyt wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych. Chciała powiedzieć dużo "Już jesteśmy." Oznajmił facet. Dostał zapłatę, a ona bez problemu wysiadła.

"Boję się.." Szepnęła sama do siebie. Wpatrywała się w drzewa, które tworzyły las. To nie było bezpieczne, ale jeśli on byłby tutaj to nic złego nie powinno jej się przydarzyć. Zacisnęła dłonie na szkicowniku i docisnęła go do swojej klatki piersiowej. Kurczowo się go trzymała, tak jakby miał ją ochronić. Poszła w miejsce, które wskazał. 

Pomimo strachu chciała jeszcze raz usłyszeć jego głos, nawet teraz. Wtedy wiedziałaby, że nie jest sama. Co chwilę oglądała się za siebie. Miała uczucie, że jeśli tego nie zrobi coś może zaatakować ją od tyłu. Jej zmysły z pewnością były teraz pobudzone i to nie za sprawą kawy, której jeszcze nie wypiła wystarczająco dużo.

Zauważyła błysk, wiedziała że to woda. Czym szybciej poszła w to miejsce. Zatrzymała się na wprost jeziora. "Jesteś tu?" Gęsia skórka ozdobiła jej ciało "Przyszłam.." Coraz bardziej wątpiła w to co słyszała. Popatrzyła na boki, a ostatecznie usiadła na mokrej trawie. Zaczynała się obwiniać, bo uwierzyła głosowi w swojej głowie. "To było takie bez sensu.." wymamrotała. 

Odgłosy zwierząt nie potrafiły sprawić, żeby czuła się tam samotnie. Oczywiście jedne były przyjazne, a drugie nie dlatego niepokój nie potrafił jej opuścić. Światło odbijające się z wody zaczęło ją razić. Księżyc został odsłonięty i sprawił, że zrobiło się o wiele jaśniej. Odłożyła swoje rzeczy na ziemi i podeszła do wody. Oczywiście nie było fal, ale nawet teraz woda zdawała się nie być do końca spokojna. Przykucnęła do jednego z kamieni i wzięła go do ręki. "A mogłabym teraz spać. Robię sobie tylko nadzieję." Rzuciła kamień do wody.

"Lubisz moje historie?" Szybko odwróciła się do głosu "HA! Mówiłem, że są świetne! Przyłapałem cię!" Mówił dość wesoło w przeciwieństwie do tego jak ironiczna ta sytuacja była "No dalej przyznaj się, że tak naprawdę je lubisz!" Był bardzo pewny siebie.

"Nie" Uśmiechnęła się na jego widok "Myślałam, że coś się zmieniło.." Mówiła już ciszej. Wyobrażała go sobie jako bardziej dostojnego mężczyznę.

"Jest czwartek." Powiedział już bardziej poważnie. "Czwartki są najlepsze." Patrzył w jej oczy.

"Co mam powiedzieć? To, że będę czekać do następnego takiego czwartku?" Parsknęła. "Nie mam na kogo czekać." Miała mieszane uczucia, kiedy nareszcie go spotkała. Chciała, żeby ta rozmowa wyglądała lepiej, ale jej uczucia wzięły nad nią górę.

"Rozumiem, że jesteś zła." Zacisnął pięść. "Dlatego powinienem przeprosić"

"Nie jestem zła i nie chcę przeprosin." Przygryzła wargę. Tak ciężko było jej dobrać odpowiednie słowa w tej sytuacji." Nie mogę być zła za coś co nie istniało." Jej oczy zaszły łzami. "Jedyne co chciałam ci powiedzieć jest to że tęsknię." Jej oddech przestawał być stabilny. "Nie jestem nawet pewna czy mam prawo do mówienia tego." Z jej ust wydobył się nieopanowany szloch "Ja naprawdę bardzo tęskniłam." 

Postawiła parę kroków w przód. Chciała dotknąć go chociaż raz. "Nie podchodź." Wycofał się.

"Nawet nie wiedziałam, kiedy narodziło się to wszystko. Dlaczego tylko ja muszę być w tym winna? To nie był mój wybór. Musiałam tak żyć." Przez cały ten czas łzy, które były skrywane w jej oczach wypłynęły. Czuła się poniżona przed nim i wykorzystana.

"Dziękuję ci za wszystko co zrobiłaś, ale nic nie mogę dla ciebie zrobić." Patrzył na jej zapłakaną twarz. "To wszystko co chciałem zrobić tego wieczoru. Teraz przyszła pora, abym odszedł." Odwrócił się w stronę lasu i zaczął iść w głąb niego. Nie mogła znieść tego jak z niej zadrwił.

W poczuciu złości, w jej umyśle panował również żal z jego powodu. "Więc teraz jesteś żywy?!" Próbowała chwycić jego nadgarstek, ale jej ręka przeleciała przez niego na wylot. "Czym jesteś?!" Czuła się zdesperowana. "Mogłeś wcale nie przychodzić, wtedy nie czułabym żalu." Zatrzymał się i odwrócił się, żeby popatrzyć na nią. "Mogłeś mnie już dawno zostawić! Byłeś tchórzem, więc czemu ja muszę cierpieć? Jesteś teraz szczęśliwy?" Oddychała zdecydowanie zbyt głośno.

Patrzył na nią w ciszy i uniósł swoją dłoń wyżej. Odsłonił swój nadgarstek. "Nie jestem" Na jego nadgarstku znajdowała się czerwona nić.

"Co to jest?." Nie spodziewała się takiego widoku.

"Nić którą uciąłem, swoją część wciąż masz na sobie." Popatrzyła na swoje ręce. Znalazła to samo co było na jego nadgarstku. Jednak jej w przeciwieństwie do jego emanowało światłem "Nie możesz tego połączyć, bo to zniszczy nas obu." Patrzył na nią z żalem. "Popełniłem błąd, bo zaufałem komuś komu nigdy nie powinienem ufać. Teraz pozwól mi za to zapłacić samodzielnie. Ja mam już swoją karę"

"Chcę żebyś tu został." Wydukała. Jej uczucia były w chaosie. Pomimo, że była zła, nie potrafiła tak po prostu go puścić. "Nie chcę, żeby to było nasze pierwsze i ostatnie spotkanie." Wyznała.

"Nie będzie." Zapewnił i uśmiechnął się.

"Spotkajmy się w czwartek o północy."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top