Rozdział 9 / cz.1
- Będziemy mieli syna. - zakomunikowała Dyana. Godzinę temu wrócili z festynu, gdyż dziewczyna była naprawdę zmęczona. Zabawa będzie trwała jeszcze dwa dni bez przerwy, więc nie martwiła się, że coś ją ominie.
Drago, stał przy kominku i jak wmurowany zatrzymał się z kawałkiem drewna w ręce. Spojrzał na nią zaskoczony, nie wiedząc co powiedzieć.
- Tikite mi powiedziała. - wyjaśniła dziewczyna. - Mówiła też o jakiejś niespodziance, ale nie dałam rady nic z niej wyciągnąć.
Drago, odrzucił drewno na bok i podbiegł do swojej przeznaczonej. W akompaniamencie jej pisku wziął jej kruche ciało na ręce i mocno do siebie przytulił.
- Aż tak się cieszysz?! - zapytała zaskoczona dziewczyna.
- Oczywiście! Syn to powód do dumy każdego mężczyzny! - odparł uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Aha, więc jakby to była dziewczynka, nie cieszyłbyś się tak bardzo? - uraziło ją nieco zachowanie Draga.
Mężczyzna szybko pokręcił głową i sprostował swoje słowa.
- Po prostu, gdy już urodzi się nam córka, będzie miała starszego brata do ochrony.
A więc tak to wykombinował. Pomyślała uspokojona Dyana. Po chwili jednak dotarło do niej drugie dno wypowiedzi mężczyzny.
- Już planujesz koleje dziecko? - zmarszczyła zabawnie brwi i postukała Wodza palcem w pierś. - Ty wiesz, jak ja się czuję? Jak słonica. I w dodatku jeszcze pół roku do rozwiązania. Myślisz, że będę rodzić dzieci jedno po drugim? - Drago zaśmiał się krótko i czule pogłaskał brzuch Sareki. Usiedli na kanapie.
- Nie martw się, w następną ciążę będziesz mogła zajść dopiero za jakieś pięćdziesiąt lat. - wyznał.
- Jak to? - Dyana pierwszy raz słyszała o czymś takim.
- Gdyby nasza rasa mogła mieć dzieci jedno po drugim, to stanowilibyśmy rasę totalitarną. Przy naszej długości życia byłoby nas więcej niż ludzi. - wyjaśnił.
Brzmiało sensownie, Dyana nie zastanawiała się nad tym wcześniej i dziwiła się sobie, że sama na to nie wpadła. Z jednej strony cieszyła się na myśl, że nie będzie musiała rodzić dzieci jak jakiś królik, ale z drugiej strony pięćdziesiąt lat to naprawdę sporo. Tak długo czekać na rodzeństwo dla ich synka? Nie wyobrażała sobie tego.
- Spokojnie - podjął Drago, jakby wiedząc, o czym myśli - ten czas szybko nam zleci, a mamy dla siebie całe milenium. - złapał w dłoń kosmyk jej włosów i przystawił pod nos. Jego oczy niebezpiecznie błyszczały i Dyana czuła, że tej nocy się jednak nie wyśpi. - Choć patrząc na ciebie, zaczynam myśleć, że millenium to stanowczo za mało.
***
Setr siedział przy oknie w salonie i zastanawiał się co robić. Chwilę temu nakarmił Ravea, który teraz smacznie spał. Muzyka z placu targowego nieco przycichła i utuliła chłopca do snu. Dragon musiał podjąć jakieś środki zapobiegawcze. Rave miał cztery miesiące i powoli zaczynały ujawniać się jego cechy charakteru. Ząbkami zaczął gryźć zabawki i czasem zdarzyło mu się popiskiwać jak szczenie. Nie rozmawiał jeszcze z Wodzem, bo nie widział w tym sensu. Drago, na pewno próbowałby go zatrzymać i razem z Sareką próbowali pomóc w wychowaniu chłopca. Nie mógł na to pozwolić, gdy na świat miał przyjść pierwszy potomek Draga, mieli wystarczająco na głowie. Dlatego też Setr od jakiegoś czasu zastanawiał się nad odejściem z osady. Oczywiście nie na zawsze, chciał udać się na misję rozpoznawczą, pozbierać informacje ze świata i wrócić z nimi za kilka lat, gdy Rave podrośnie. Dragon spojrzał na chłopca i uśmiechnął się lekko. Czekały ich trudne lata, ale na pewno równie wspaniałe.
___________
Kolejny rozdzialik, muszę się wam przyznać, że to opowiadanie zaczęło mnie nudzić. To nie tak, że je porzucę czy dokończę na odwal, ale tracę nim zainteresowanie. Zaczęłam je pisać dawno temu i to raczej logiczne, że przez ten okres zdążyło mi się odechcieć to pisać. Taka kolej rzeczy dla opowiadań pisanych na wyrywki. No cóż, nie ma się co martwić, bo będę pisać dalej. Niewiele zresztą zostało.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top