Rozdział 7 / cz.1


- Drago! Do jasnej cholery, złaź na dół!

Krzyk Dyany i trzask drzwi frontowych siłą grzmotu przerwał ciszę panującą w domu. Drago, do tej pory zajmujący się segregacją dokumentów w swoim prowizorycznym gabinecie, zerwał się z miejsca i z duszą na ramieniu zbiegł na dół.

- Co, coś z dzieckiem?! - zapytał przerażony, dopadając do swojej samicy. Obejrzał ją od góry do dołu, ale jedynym co go zaniepokoiło, był błysk przerażenia w oczach ukochanej.

- Nie, nie. - zaprzeczyła od razu - Nic nam nie jest. Chodzi o Urarę. - podjęła - Ona umiera!

Dragowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wziął swoją przeznaczoną na ręce i z nadnaturalną prędkością wybiegł z domu kierując się do chaty Urary. Odkąd dwa miesiące temu urodziła, rzadko przebywała gdzie indziej. No cóż... zdrowie jej na to nie pozwalało. Setr, gdy tylko miał wolną chwilę i pogoda pozwalała, zabierał ją na świeże powietrze. Jednak nie zawsze mógł być przy niej tak jak dziś. Dyana wyszła do niej rano. Setr prosił ją, żeby dzisiaj czuwała nad młodą matką. Urara od wczoraj źle się czuła, ale uparcie twierdziła, że da sobie radę. Na szczęście dowódca straży nie posłuchał się jej. Po zaledwie kilku minutach byli już w chacie Urary. Stara lekarka siedziała przy bladej, na wpół śpiącej dziewczynie i zapalała jakieś kadzidło.

- Co z nią? - zapytała z przejęciem Dyana. Niecałą godzinę temu Urara dostała potwornych mdłości i ataku drgawek. Dyana co sił w nogach sprowadziła lekarkę i gdy ta kazała wezwać Wodza, pobiegła po Draga. Co z tego, że była w trzecim miesiącu ciąży, jeszcze nic nie było widać.

- Jej stan jest stabilny. - westchnęła lekarka - Tylko nie wiem na jak długo. Zmiany są zbyt szybkie.

Dyana jęknęła, a po jej policzku spłynęła łza. Pociągnęła nosem i oparła się o Draga. Czuła, jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Nie wierzyła w to, co słyszy, w końcu... lekarka jeszcze miesiąc temu zapewniała, że Urara jest bardzo silna i niewykluczone, że pożyje jeszcze kilka dobrych lat. Rave chyba wyczuł, że coś jest nie tak, ponieważ od jakiegoś czasu wiercił się w kołysce, a teraz zaczął płakać. Nieczęsto to robił. Jego matka wyrwała się z letargu i mruknęła niewyraźnie, żeby go podać. Starsza kobieta posłuchała i przyniosła pół Dragona matce. Urara drżącymi dłońmi przycisnęła maleństwo do piersi i zapadła w sen.

- Jest szansa na poprawę? - zapytał rzeczowo Wódz, ale jego głos był dziwnie słaby. Nawet on czuł ból, gdy tylko spoglądał na Urarę. Nie wiedział, czy to dlatego, że polubił tę dziewczynę, czy może przez myśl, że Dyanę mogłoby czekać to samo.

Lekarka wzruszyła ramionami. Sprawdziła puls śpiącej i otarła pot z czoła.

- W medycynie nic nie jest pewne. Jutro może jej się polepszyć albo pogorszyć. - powiedziała w końcu - Taka młoda... co za strata. - dodała ciszej. Kobiecie zrobiło się głupio na wspomnienie swojej niechęci do opieki nad tą silną dziewczyną. Uprzedzenia ciężko wykorzenić. - Na razie dajcie jej odpocząć. Będę czuwać do rana. Ta noc może być trudna.

- Co z Ravem? - zapytała Dyana. Mogła na ten czas zabrać go do ich domu.

- To nie problem - lekarka machnęła ręką - jest grzecznym dzieckiem. Poradzę sobie, sama wychowałam trójkę dzieci.

Dyana i Drago pożegnali się z kobietą i ruszyli w drogę powrotną do domu. Milczeli jakiś czas, gdyż żadne nie miało ochoty na rozmowę. Kiedy na drodze przed nimi pojawiła się znajoma sylwetka, Drago przeklął w duchu. Setr zmierzał w ich kierunku ponury jak zawsze.

- Cześć - przywitał się, gdy stanęli naprzeciw siebie - Coś się stało? - zapytał zaniepokojony, widząc ich wisielczy nastrój.

- Z Urarą jest źle. Lekarka z nią jest, ale... - Dyana nie zdążyła dokończyć zdania. Setr wyminął ich i biegiem skierował do chaty.

Drago, skrzywił się, widząc ten sam wyraz twarzy, co kilka lat temu. Serce jego przyjaciela znów zostało rozdarte na strzępy. Widząc, że Dyana chce go dogonić, powstrzymał ją, łapiąc za amię.

- Nie możemy mu pomóc. Będziemy go wspierać, ale nie damy rady nieść z nim tego ciężaru.

Dyana spojrzała w ślad za Dragonem i w duchu przyznała racje ukochanemu.

___________________
Kolejny rozdział, po mega dużej przerwie. Z przykrością oświadczam, że kolejny pojawi się dopiero po zakończeniu "ALPHA & OMEGA" lub "Przyjaciele". Ostatnio wróciłam do regularnego pisania, więc to kwestia czasu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top