Rozdział 2 / cz.3
- Tak bardzo przepraszam, przepraszam, przepraszam... błagam, wybacz mi. - Cichy szept Drago przebijał się przez niekontrolowany szloch wyrywający się z gardła Dyany. - Żałuję. Przepraszam, przepraszam. Kochanie, nie płacz już. Zrobię wszystko, tylko błagam... wybacz mi.
Dragon nawet nie zauważył, jak jego oczy zrobiły się szkliste, a oddech stał się ciężki i przerywany. Tak bardzo żałował tego czynu. Nigdy nie posądziłby siebie o tak haniebny ruch względem samicy. Szczególnie iż jest jego przeznaczoną. Powinien ją bronić, a tylko ją skrzywdził i zniszczył tę cienką nić zaufania, którą udało im się nawiązać poprzedniego wieczoru. Serce mu się ściskało, czując jak te drobne, delikatne ciało drży ze strachu... przed nim.
- Zro.. zrobisz wsz..szystko? - zapytała chlipiąc.
- Tak kochanie. Wszystko, abyś była szczęśliwa i żebyś mi przebaczyła, choć na to nie zasługuję.
- Więc... pozwól mi... mi odd..dejść.
Serce Draga stanęło na moment, aby po chwili przyspieszyć jeszcze bardziej. Mocniej wtulił w siebie swoją przeznaczoną i zatopił twarz w jej splątanych, wilgotnych jeszcze włosach. A jednak było coś, czego nie mógł zrobić.
- Przepraszam... powiedziałem, że mogę zrobić wszystko. Jednak nie mogę pozwolić ci odejść. Nie tyle przez wzgląd na mnie ile na ciebie. - Powiedział cicho, lekko masując jej kark. Siedziała jak na szpilkach.
- Cz...czemu?
- Rozłąka nawet przed sparowaniem skutkuje śmiercią z tęsknoty. - Wyjaśnił i jeszcze raz zaciągnął się jej zapachem. - Możesz życzyć sobie czegokolwiek... tylko nie tego.
Z ust Dyany wyrwał się jęk rozpaczy. Zła na siebie, że tu przyszła, zła na Wodza, że jest jej przeznaczonym, zła na cały świat, który zawsze rzuca jej kłody pod nogi, zwinęła dłonie w pięści i raz po raz uderzała nimi w klatkę piersiową mężczyzny. Jeszcze bardziej z równowagi wyprowadził ją fakt, że nie robiło to na nim najmniejszego wrażenia. Po prostu pozwalał, aby wyładowała na nim swoją frustrację. Owszem, zasłużył. Minuty, a potem godziny mijały im na milczeniu. Ona siedziała wtulona w jego nagi tors, a dzieliła ich tylko koszulka, która ledwo zasłaniała piersi dziewczyny. Zmęczona mimowolnie usnęła w ramionach Wodza, który nieomal ją zgwałcił.
Drago, ułożył dziewczynę delikatnie na kanapie, okrywając szybko cienkim futrem. Usiadł na podłodze koło mebla i przypatrywał się śpiącej przeznaczonej. Nigdy sobie tego nie wybaczy. Do tej chwili był pewien, że jest na tyle dojrzały, aby utrzymać żądzę na wodzy. Mylił się. Skutki tej pomyłki są katastrofalne. Ciężko będzie im zbudować czystą relację. Westchnął sfrustrowany, pocierając przy tym twarz dłonią. Więź jeszcze nie ukształtowała się całkowicie, a jego penis stoi na baczność, jak tylko ją zobaczy. Nie ważne czy całą od błota i śmierdzącą potem, czy wypachnioną po kąpieli. W obu przypadkach ma ochotę zaciągnąć ją w ustronne miejsce i obdarzać przyjemnością. Za dwa dni więź stanie się na tyle nieznośna, że będzie musiał zamknąć się w podziemiu, aby jej nie skrzywdzić. Chyba że... to raczej ryzykowny pomysł, ale jedyny słuszny. Nie może się teraz od niej izolować, ponieważ może być w niebezpieczeństwie. Inna Rasa nienawidzi ludzi, więc ktoś może próbować ją skrzywdzić. Weźmie te cholerne zioła od babki klanowej. Zielsko nazywane jest "Eplitą". Powstrzymują chuć u mężczyzn, jak ręką odjął, ale zdarza się pewien efekt uboczny — choć nie zawsze. Niezależnie od okresu stosowania może mieć miejsce "gorączka" - czyli okres, który może trwać u mężczyzn nawet tydzień. Nie panują oni wtedy nad szczególnym instynktem, czyli... "zabierz, posiądź, zapłodnij". Gorączka ma miejsce raz do roku, jednak jeśli spożywa się Eplitę może zdarzyć się częściej. Taki obusieczny miecz. Poza tym czasami wywołuje otępienie lub silne bóle lędźwi. Drago, jednak postanowił, że to nie ma znaczenia, jeśli w grę wchodzi jego przeznaczona. Nie może pozwolić sobie na podobny błąd jak dziś. Pokaże jej, że przy nim będzie bezpieczna i szczęśliwa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top