Rozdział 7 / cz.3
***
Wiadomość o nagłej śmierci Urary uderzyła mieszkańców osady jak grom z jasnego nieba. Dziewczyna odeszła z tego świata w nocy, równo tydzień po nagłym pogorszeniu się jej stanu zdrowia. Część Dragonów w duchu żałowała swojego nastawienia względem Bogu ducha winnej dziewczyny, a druga część jeszcze bardziej wyklinała najmłodszego mieszkańca wioski. Rave nie był niczemu winny i wszyscy, którzy zdążyli go poznać, jak najbardziej to rozumieli. Od chwili, gdy Urara wydała ostatnie tchnienie w ramionach Setra, cierpiąc przy ty okrutnie, płakał. Płakał bezustannie i wiercił się niespokojnie, jakby wiedząc, co się wydarzyło. I tak najpewniej było, w jakiś niezrozumiały dla otoczenia sposób czuł wszystko i wszystkich, którzy go otaczają, a ta najważniejsza w jego krótkim życiu osoba odeszła tak gwałtownie, że nie mógł zapanować nad emocjami. Płakał nie tylko Rave, płakali wszyscy, którzy stali nad całunem — Sareka wraz z Wodzem i uzdrowicielka, która zdążyła polubić tę dzielną dziewczynę. Najbardziej jednak rozpaczał Setr siedzący w kącie chaty. Ronił łzy i wył cicho, przeklinając niesprawiedliwość tego świata. W minionych dniach dużo rozmawiał z Urarą i wbrew logice to ona pocieszała jego. Napisała kilka listów, które chciała, aby wręczył dziecku za kilka lat, gdy już podrośnie. Zostawiła mu swój naszyjnik po matce, który był jedyną drogocenną rzeczą w całym jej dobytku. Setr wyciągnął go z kieszeni i ścisnął w ręce. Niezgrabnie podniósł się z podłogi i podszedł do płaczącego niemowlęcia. Dyana kilka razy próbowała go uspokoić, ale na nic zdały się jej starania. Wyciągnął chłopca spomiędzy skotłowanych kocyków i przycisnął do szerokiej piersi. Rave przestał nagle płakać i wbił wzrok w świecidełko, które rosły Dragon podstawił mu pod sam nos. Chłopiec wyciągnął rączkę przed siebie i zacisnął drobne palce na wisiorku. Uśmiechnął się szeroko do prezentu i mocno ściskając go w drobnej łapce, zasnął zmęczony.
- Zajmę się tobą. - obiecał Setr. - Od dziś jesteś moim synem i udowodnię, że poświęcenie Urary było ciebie warte.
Drago i Dyana przyglądali się chwilę rosłemu Dragonowi, stwierdzili jednak, że nie będą się wtrącać. Obiecali zająć się pogrzebem Urary i wszystkimi formalnymi sprawami. Trzeba było przepisać cały dobytek dziewczyny na jej syna i zarejestrować Setra jako prawnego opiekuna chłopca. Dyna westchnęła i przetarła twarz dłonią. Była zmęczona płaczem, stresem i nawracającymi porannymi mdłościami. Oparła się o tors Dragona i przymknęła oczy. Czekało ich dużo pracy.
___________
Wiem, że krótko, ale chciałam zamknąć już ten rozdział i nie ciągnąć tematu. Ogólnie nie jestem zadowolona z kierunku, w jakim podążyła fabuła. Znaczy się... jestem. Problem w tym, że mam zastój weny na ten temat. Postaram się rozkręcić następne rozdziały, więc jeszcze nic straconego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top