Rozdział 3 / cz.4

Drago, zamarł i z szeroko rozwartymi oczami wpatrywał się w zawstydzoną dziewczynę. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. A jednak. Jego mała jest i będzie pod każdym względem tylko jego. Czuł jak żądza uderza w jego lędźwia ze zdwojoną siłą. Jeśli do tej pory istniała jakakolwiek szansa, żeby przestał, to właśnie bezpowrotnie minęła. Drago, znów nachylił się nad Dyaną i złączył ich usta w kolejnym, namiętnym pocałunku. Nic nie mógł poradzić na lekko wystające kły, którymi drażnił wargę dziewczyny. Korzystając z rozkojarzenia Sareki, umieścił się między jej udami, po czym bez ostrzeżenia natarł członkiem na jej wrażliwe miejsce. Pocierał swoim penisem jej mokre od soków wejście, co spotkała się z jękami aprobaty. Oderwał się od jej ust, podziwiając jej zamglony i pełen pożądania wzrok. Zacisnął mocniej dłonie na biodrach stopując Dyanę, która nieświadomie zaczęła nimi wierzgać, domagając się go jeszcze bardziej.

Wciąż patrząc jej głęboko w oczy, nakierował członka na jej wejście i zaczął powoli w nią wchodzić. Była cholernie ciasna i mokra. Taka drobna... Pomyślał. Teraz rozumiał jej obawy odnośnie do tego, czy się zmieści. Faktycznie był ogromny w porównaniu do jej ciasnej szparki. Jednak nie wątpił, że jest zdolny w pełni ją posiąść, a nawet zapłodnić. Zaskakiwało go to, jaki jest delikatny. Może to dlatego, że jego podświadomość nie pozwala mu skrzywdzić swojej przeznaczonej. A może dlatego, że Dyana oddała mu się ufnie i w pełni? Nie zdążył zagłębić się nawet do połowy, gdy poczuł opór w postaci błony dziewiczej. Warknął z zadowoleniem i opadł ciałem na Dyanę przyciskając ją do swojego torsu.

Dziewczyna, czując, co zaraz nadejdzie, wbiła paznokcie w plecy Wodza, przygotowując się na ból. Jednym płynnym pchnięciem przedarł się przez jej barierę, zagłębiając w niej, aż po same jądra wydając z siebie głośny ryk. Dyana cicho krzyknęła i przejechała paznokciami po skórze przeznaczonego, zostawiając małe, krwawiące ślady. Drago, co prawda dał jej kilka sekund na przyzwyczajenie się do nowego uczucia, jednak nie wytrzymał zbyt długo. Schował głowę w zagłębieniu jej szyi i zaczął coraz szybciej poruszać. Ścianki macicy po kilku pchnięciach, w końcu ustąpiły, a Dyanę zalała fala przyjemności. Co więcej, sama zaczęła poruszać biodrami, próbując dostosować się do pchnięć Draga. Kilka chwil później Wódz sam złapał za jej biodra i nadawał odpowiednie tempo przy każdym przyspieszeniu.

Jęki i powarkiwania wypełniały cały salon, przeplatając się z ostrym zapachem podniecenia. Dyana zaczęła niekontrolowanie drżeć na całym ciele, a uczucie gorąca wypełniło każdy zakamarek jej ciała. Drago, wyczuwając zbliżający się orgazm ukochanej przyspieszył jeszcze bardziej z nabożną czcią przyglądając się twarzy Dyany. Jej ciało wygięło się w łuk, a ona wydała głośny okrzyk spełnienia. Nadał jeszcze dwa pchnięcia i zagłębił się w jej kobiecości po same jądra, czując zbliżający się wytrysk. Zgodnie z naturalnym odruchem wgryzł się w odsłoniętą szyję Sareki znacząc ją jako swoją i zalewając jej wnętrze swoją spermą. Mocno zacisnął dłonie na jej biodrach w obawie, że będzie próbowała się wyswobodzić. Jego zwierzęca natura nakazała mu się upewnić, że zapłodnił swoją kobietę. Kiedy uznał, że tyle wystarczy, puścił jej szyję i biodra powoli się odsuwając. Opadł ciężko na zwoje futra tuż obok Dyany i obrócił ją twarzą do siebie. Głośno dyszała ze zmęczenia, jak i podniecenia, a jednak uśmiechała się delikatnie. Drago, nie mógł uwierzyć, czym zasłużył sobie na ten ósmy cud świata. Uniósł dłoń i odgarnął z jej czoła zbłąkany kosmyk włosów.

- Wiesz, że to nie koniec na dziś, prawda? - Zapytał z chrypką w głosie. Czuł, jak podniecenie powoli znów kumuluje się w jego penisie.

Dyana wytrzeszczyła oczy zdumiona, jednak posłała mu nieśmiały uśmiech i przytaknęła tylko głową. Przez minutę wpatrywali się w siebie jak zaczarowani i trwałoby to jeszcze dłużej, gdyby nie dwa "drobiazgi", które zaatakowały umysł Dyany. Uniosła dłoń do szyi i dotknęła śladu po zębach. Nie czuła bólu w tym miejscu, ale i tak musiała zapytać.

- Czy ty mnie ugryzłeś?

- Tak. Oznaczyłem Cię. Teraz jesteśmy oficjalnie małżeństwem. - Drago uśmiechnął się rozbrajająco, jednak nie wytrąciło to Dyany z równowagi, którą ledwo odzyskała. Poruszyła nerwowo biodrami.

- Jaka jest szansa na to, że mnie zapłodniłeś? - zapytała z wahaniem.

Drago, znów się uśmiechnął, tym razem z niezbitą dumą.

- Raczej stuprocentowa.


*** Koniec +18 ***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top