Rozdział 10
Weszliśmy do środka po czym dziewczyna oznajmiła, że idzie się przebrać i żeby Nina sobie wzięła coś do picia. Oczywiście o mnie nie wspomniała jakbym nie istniał.
-Pani Elsa cie chyba nie lubi -skomentowała pijąc sok z pomarańczy, to chyba rodzinne.
-Co ty nie powiesz - prychnąłem.
Rozległ się dzwonek do drzwi poszedłem otworzyć w drzwiach stał mały chłopczyk o brązowych włosach i turkusowch oczach, dokładnie takich samych jak oczy Elsy, te piękne oczy...
-Hej El... nie jesteś Elsa!
-Wyglądam tak? - Uniosłem jedną brew.
-Ja chcę Else!
-A ja 6 z bioli marzenia stary -mruknąłem, co jak co ale z Biologii nie miałem co liczyć na lepszą ocenę niż 3,co będzie cudem jeżeli ją zdobędę.
-Nie drocz się z dzieckiem -mrukneła mi do ucha.
-O teraz mnie widzisz! - Podniosłem ręce do góry w geście bezradności i niezrozumienia.
-Poświęcam uwagę ludziom którzy na to zasługują -skomentowała - Hej Olaf -uśmiechneła się - To co na plac zabaw?
-Tak! - Krzykneli we dwójkę, szli w trójkę z przodu a ja za nimi z tyłu.
Olaf i Nina poszli na huśtawki a ja z Elsą usiedlismy na ławce z której doskonale było widać plac zabaw.
-Słuchaj chce przeprosić -wybełkotałem.
-Spoko -odpowiedziała wpatrując się w bawiące się dzieci do których dołączyły jakieś bliźniaczki.
-Nie, nie jest spoko, czemu mnie igmoruszjesz? - Krzyknąłem wstając. Dziewczyna się zaśmiała.
-Jesteście zupełnie inni.
-Co?
-Ty i Nina, usiądź - nakazała -potrafi krzyczeć i postawić na swoim, ty w sumie też, ale ona myśli, więc myśli.
-Chcesz powiedzieć że jestem głupi?
-Tak.
-Super -mruknąłem.
-Prawda? - Zaśmiała się.
-Jesteś walnięta.
-Miło słyszeć -uśmiechneła się.
-Skąd znasz moją siostrę, a ona ciebie?
-Zapytałem przypominając sobie jak się witały.
-Wiesz to dłuższa historia, może niech ci odpowie o tym Nina?
-Czemu nie ty?
-Nina lubi opowiadać.
-No w sumie -przyznałem.
-Od kiedy jeździsz?
-2 lat, a ty?
-To będzie z 3 lata -uśmeichnęła się ale twoja bmw 1000rr, nie przejechałeś nią dużo prawda?
-Mam ją od 3 miesięcy dostałem od taty -uśmiechnołem się blado na wspomnienie o ojcu.
-Wybacz nie wiedziałam -spojrzała na mnie zakłopotana.
-Ty mnie przepraszasz?! - Krzyknąłem - i jeszcze jesteś zakłopotana, mogę zrobić zdjęcie? - Wyszczerzyłem się.
-Nawet nie próbuj -warkneła, na co sie rozesmiałem a ona razem ze mną.
-Czemu nazywają cie królową?
-Może dlatego że nie jestem?
-Ha ha ha, bardzo śmieszne, serio się pytam.
-Wkrótce się przekonasz -uśmiechneła się po czym pobiegła do dzieci, zaczęła im coś mówić by po chwili wszyscy zaczęli uciekać, najpewniej berek, Olaf podbiegł do mnie i krzyknął do mnie "berek" czyli się nie pomyliłem zacząłem ich ganiać, za cel wybrałem sobie Else, chwilę potem razem leżeliśmy na trawie, no ja na niej, Wyszczerzyłem się jak głupi do sera.
-Zaraz stracisz te ząbki jak że mnie nie zejdziesz.
-Popsułaś tak piękną chwilę- Powiedziałem uśmiechając się znacząco.
-Idiota -skomentowała.
-Dam ci idote! - Zacząłem ją łaskotać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top