Rozdział 4
Pół roku później
Tris
Jest gorące, czerwcowe popołudnie. Siedzę na łóżku, wpatrując się w malutką istotę, która przyszła na świat kilka godzin temu.
Dzieciątko śpi w moich ramionach, a ja mogłabym na nie patrzeć godzinami, jest śliczne. Wydaje mi się, że jest podobne do Tobiasa, ma ten sam nos i usta, nawet uszka ma takie same. Włoski są ciemne, a oczka granatowe, lecz z upływem kilku tygodni kolor może się zmienić.
Zdecydowałam się nazwać go Ted, ale będziemy na niego wołać Teddy. Wygląda tak słodko, właśnie jak maskotka.
Całuję go w delikatną główkę i nie mogę powstrzymać łez. Tobias nawet nie zdaje sobie sprawy, że dzisiaj urodził mu się syn. Ta myśl jest tak bolesna, że trudno mi jest się z tym pogodzić. Chciałabym móc dzielić z nim to szczęście, jakim jest pojawienie się Teddiego. Choć nawiedzały mnie czasami myśli, że jestem za młoda na macierzyństwo, mam tylko siedemnaście lat i nie kompletnie nie znam się na opiece nad dziećmi, to od pierwszej chwili, gdy Caleb położył noworodka na mojej piersi, pokochałam go całym sercem. Jeszcze gdy był w brzuchu, okazywałam mu miłość, mówiłam do niego i przyciskam dłoń do miejsc, gdzie kopał mnie swoją malutką stópką.
Jednocześnie bałam się przyszłości. Teddy, choć jest na tym świecie dopiero od kilku godzin, już jest skazany na beznadziejne życie w nieznanym miejscu, gdzie nie będzie miał kontaktu z rówieśnikami, bo przecież ich nie zrozumie.
Zawsze będzie ograniczony czujnym okiem strażnika.
Evelyn zapewniła nam wszystko, co potrzebne do życia, możemy normalnie wychodzić, bylebyśmy za daleko się nie zapuszczali, czego nie robimy z obawy przed zgubieniem się. Nie jesteśmy zamknięci w ciemnej piwnicy, często chodzimy nad morze, spacerujemy brzegiem plaży, ale co to za życie, jeśli masz świadomość, że ukochana osoba jest pod wpływem serum, myśli, że uciekłaś i szczerze cię za to nienawidzi?
Evelyn nas nie zamknęła, ale skazała na życie, które emocjonalnie mnie wykańcza. Caleb i Tyler zajęli się nauką, a ja potrafię siedzieć godzinami i myśleć o Tobiasie, gdzie teraz jest, co robi, co myśli...
Evelyn odwiedziła nas trzy miesiące temu, tylko po to, żeby oznajmić nam, że zajęła miejsce Caleba. Dostała to, co chciała, znów rządzi w Chicago. Tobias został liderem Nieustraszonych i pod kontrolą matki, mając większość decyzyjną, wraz z Harrym ustanawiają nowe porządki w naszej frakcji.
Czasami zastanawiam się, czy moi przyjaciele uwierzyli w moją ucieczkę. Nawet jeśli nie, to i tak nie są w stanie nic zrobić. To jak szukanie igły w stogu siana. Nie ma nawet cienia szansy na wydostanie się stąd.
Nagle słyszę jakieś hałasy na dole, ktoś wchodzi po schodach, po czym otwiera drzwi.
- Witaj Tris - odzywa się Evelyn, patrząc na mnie z szyderczym uśmiechem. - Usłyszałam już nowinę, że urodziłaś.
- Evelyn, błagam - mówię zmęczonym głosem. - Wypuść nas. Tobiasowi urodził się syn. Ma prawo go poznać.
- Przykro mi, ale już nigdy nie wrócicie do Chicago - odpowiada Evelyn i podchodzi bliżej. Mruży oczy i przygląda się Teddiemu. - Wygląda identycznie jak Tobias, gdy się urodził. Dobrze, że nie nie jest podobny do ciebie.
Ta kobieta ma serce z kamienia. Jak może patrzeć na wnuka i żyć ze świadomością, że pozbawiła go taty?
- Zejdź na dół, mam dla was niespodziankę - mówi i podchodzi do drzwi.
- Nie dam rady zejść po schodach, jestem za słaba - krzywię się. Nadal wszystko mnie boli.
- Tyler! - Krzyczy Evelyn. - Znieś Tris do salonu!
Mężczyzna wchodzi do mojego pokoju i patrzy na mnie współczująco. Odbiera ode mnie Teddiego i kładzie go do łóżeczka, po czym wraca i bierze mnie na ręce.
Kiedy jesteśmy już w salonie, Tyler sadza mnie na kanapie, po czym siada między mną a Calebem.
- Chciałabym wam pokazać, co się dzieje w Chicago - oznajmia i uruchamia rzutnik, a na ścianie pojawiają się obrazy z kamer naszego miasta. Wygląda spokojnie, a Evelyn opowiada nam, jakie rzeczy się zmieniły. Bardzo zaostrzono nowicjat w Nieustraszoności, jest nawet gorzej niż za moich czasów.
Nagle na jednej z kamer zauważam Tobiasa, jest w parku Millenium i towarzyszy mu rudowłosa postać. Alice.
Evelyn też to zauważa i przybliża obraz, obserwując mnie z bezczelnym uśmiechem. Nagle Tobias przybliża się do Alice i zaczyna ją całować.
A mnie pęka serce.
CDN.
Dzisiaj ostatnia część Harrego 😭😭
Snape 😭😭😭
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top