Rozdział 3

Tobias

Wpatruję się w te słowa z niedowierzaniem i zgniatam kartkę, rzucając ją na podłogę.

W pierwszej chwili myślę o pogróżkach jakie otrzymywała Tris w ostatnim czasie. Jednak przypominam sobie też jej dziwne zachowanie zaraz po ślubie. Widziałem w jej oczach, że coś ją trapi, ale jak zwykle nie powiedziała mi, o co jej chodzi. Może żałowała, że się pobraliśmy. Może naprawdę czuła się złapana w pułapkę. Może jej poczucie wolności i niezależności stało się dla niej ważniejsze niż bycie ze mną?

A jeśli ona i Tyler wymyślili tę historię o Harrym i Evelyn, żeby uśpić moją czujność i uciec?

I co robi z nimi Caleb? Tris mówiła, że idą dzisiaj rano do Erudycji szpiegować. A jeśli to była tylko wymówka i tak naprawdę poszła tam z Tylerem tylko po Caleba?

Moje łzy pojawiają się zawsze w najgorszym możliwym momencie i tak jest tym razem. Nie mogę płakać i się załamywać. Muszę dowiedzieć się o co chodzi. Ale na razie nie mam na to siły, jestem emocjonalnie wykończony. Chyba wisi nade mną jakieś fatum. Ktoś tam na górze musi mieć niezłe poczucie humoru. Może wybrał mnie spośród tylu ludzi i postanowił, że po krótkiej chwili szczęścia, zada mi cios poniżej pasa, żebym nie mógł się pozbierać.

>>>

Mija kilka dni i w końcu postanawiam iść do swojej matki zapytać ją wprost o Tris. Wszyscy zgodnie twierdzą, że Tris nie byłaby w stanie mnie tak zostawić, bez normalnego pożegnania, chociaż zauważyłem, że Christina dziwnie zareagowała. Ona coś wie. Po ślubie rozmawiały i kiedy wszedłem do mieszkania, Tris płakała. Czy dlatego, że żałowała ślubu ze mną? Muszę ją przycisnąć, żeby powiedziała mi, o co chodzi.

>>>

Po śniadaniu, kiedy zbieramy się do wyjścia, Christina chce czmychnąć niezauważona, ale chwytam ją za łokieć i prowadzę w pierwszy lepszy korytarz. Wyrywa się i patrzy na mnie gniewnie.

- Czego chcesz? - Warczy, rozcierając łokieć. Może za mocno za niego chwyciłem.

- Gdzie jest Tris? - Pytam, patrząc jej w oczy.

- Nie wiem - odpowiada, uciekając wzrokiem.

- Nie sądziłem, że Prawi potrafią tak kłamać - mówię sarkastycznie.

- Jestem Nieustraszona, a nie Prawa, to po pierwsze. A po drugie nie kłamię! Nie wiem gdzie ona jest i strasznie się o nią martwię!

- Nie udawaj - prycham. - Płakała ostatnio, rozmawiając z tobą. Dlaczego? Żałowała naszego ślubu?

- Nie. Naprawdę źle się czuła.

- Tris nie płakałaby z takiego powodu. Jest silna - patrzę na Christinę spod uniesionych brwi. Wiem, że kręci. Musi naprawdę lubić Tris, żeby tak kłamać.

- Cztery, nie wiem, gdzie ona jest. Ale jednego jestem pewna - jej spojrzenie staje się twarde i zdecydowane - Tris nie jest typem człowieka, który ucieka, zostawiajac po sobie głupi liścik - i odwraca się, zostawiajac mnie samego.

Mam ochotę w coś uderzyć, coś zniszczyć, roznieść w pył.

Muszę iść do Evelyn.

Kieruję się do wyjścia i patrzę na zegarek. Pociąg odjeżdża za dziesięć minut, więc mam jeszcze trochę czasu.

Kiedy wychodzę na zewnątrz, słyszę wołanie.

- Cztery! - To Amar. Podchodzi do mnie powoli.

- Trochę się spieszę - odpowiadam od razu. Nie mam ochoty na ich współczujące spojrzenia.

- Mam do ciebie sprawę - zaczyna i drapie się po głowie. - W związku z tym, że Tyler odszedł... No cóż, potrzebujemy przywódcy.

- A co ja mam z tym wspólnego?

- Chcemy, żebyś ty nim został - odpowiada szybko Amar. - Zresztą kiedyś już nim byłeś.

- Bardzo krótko - wzruszam ramionami. To chyba nie jest zły pomysł, może gdybym się tym zajął, to przestałbym myśleć tyle o ucieczce Tris. - Okej.

- Co okej? - Amar marszczy brwi.

- Zgadzam się.

- Tak od razu? - Dziwi się.

- A na co mam czekać? Dobra stary, zaraz mi pociąg zwieje - żegnam się z nim i biegnę, bo w oddali widzę zbliżający się srebrny pojazd.

>>>

Idę do mieszkania Evelyn cały spięty. Mam jej od razu zarzucić, że porwała Tris? Jeśli tego nie zrobiła, będzie na mnie zła.

- Tobias? - Pyta zaskoczona, otwierając drzwi.

- Gdzie jest Tris? - Pytam bez ogródek.

- Słucham? - Unosi brwi i wpuszcza mnie do środka.

Rozglądam się po mieszkaniu, ale nic nie wzbudza moich podejrzeń. Odwracam się do matki.

- Tris zniknęła kilka dni temu.

- I myślisz, że ja mam coś z tym wspólnego? - Pyta ze złością.

- Tris dostawała listy z pogróżkami - patrzę na nią wymownie.

- Tobiasie, nie lubimy się z Tris, ale nie do tego stopnia, żebym miała ją porwać! - Podchodzi do czajnika i wstawia wodę. - Zrobię herbaty i wszystko mi opowiesz.

Siadam na kanapie i przecieram oczy. Nie chcę się jej zwierzać, nie mam na to ochoty. Ale ona stawia przed nami kubki i ciągnie mnie za język, więc w końcu chcąc, nie chcąc, opowiadam jej wszystko.

Gdy dochodzę do momentu, kiedy Amar zaproponował mi posadę przywódcy, robi się bardzo podekscytowana.

- Jak usłyszałam, że Tyler uciekł to od razu wiedziałam, że ty zostaniesz nowym przywódcą!

- Dlaczego? - Pytam, zdziwiony.

- Bo jesteś urodzonym liderem, kochanie - odpowiada z uśmiechem.

Nie wiem, co mam na to odpowiedzieć, więc biorę kubek i piję herbatę. Wtedy w mojej głowie zaczyna się dziać coś dziwnego...

CDN.

Witam was w ten piękny piątkowy poranek! 😏😚💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top