Rozdział 28

Tris

- Śpij ze mną - prosi po raz setny Tobias.

- Nie, Teddy może się obudzić w nocy i będzie mnie szukał - odpowiadam wymijająco. - To jest dla niego nowe miejsce i nie chcę go niepotrzebnie stresować.

- No to przeniosę go i będzie spał z nami. Na pewno się pomieścimy - proponuje Tobias.

Nie wiem, co mam mu odpowiedzieć. Prawda jest taka, że nie mam najmniejszej ochoty spać w tym samym łóżku, na którym zapewne kilka dni temu miło spędzał czas z Alice. Za każdym razem, gdy wchodzę do sypialni to widzę ich razem i nie potrafię pozbyć się tego obrazu z głowy. Nie wiem, czy kiedykolwiek mi przejdzie.

- Zostanę tutaj - upieram się i kładę obok Teda. Śpi spokojnie, ale od śmierci Tylera nawiedzają go koszmary, bo potrafi obudzić się z płaczem, co wcześniej nigdy nie miało miejsca.

Tobias robi taką minę, jak dziecko, które nie dostaje wymarzonej zabawki. Jutro będzie lepiej. W nowym mieszkaniu może przestaną nawiedzać mnie obrazy z nim i Alice w roli głównej.
Sama nie jestem święta, bo całowałam się z Tylerem, ale to zupełnie co innego, niż uprawianie seksu co noc z tą rudą wywłoką.

- Dobranoc - mówi tylko i idzie do sypialni.

Wpatruję się w synka i długo nie mogę zasnąć.
Wróciłam do domu. Ale nie czuję się tak samo jak kilka lat temu. Kiedyś byłam Tris odważną, z dużą skłonnością do ryzyka, sprytną i niekiedy brutalną. A teraz? Jestem zupełnie inna. Na pierwszym miejscu stawiam na bezpieczeństwo i szczęście Teda. Jednak mam problemy ze sobą, bo przez to wszystko, co mi się przytrafiło, jestem niepewna i bywam tchórzem. Chciałabym znów odnaleźć w sobie tamtą Tris, którą byłam w nowicjacie. Czy kiedykolwiek mi się uda? Czas pokaże.
Gdy zasypiam, słyszę delikatne skrzypienie łóżka i czuję, że Tobias mnie obejmuje i całuje we włosy.

- Kocham cię, Tris - szepcze, a ja może odpowiedziałabym to samo, ale zupełnie odpływam.

>>>

Budzą mnie cudowne zapachy wydobywające się z kuchni. Otwieram oczy i widzę Tobiasa z Tedem na rękach, którzy rozmawiają w najlepsze.

- Co zazwyczaj jesz na śniadanie? - Pyta Tobias.

- Eee, mama robi mi jajecznicę - odpowiada Teddy.

- Patrz jak trafiłem! A co ci najbardziej smakuje? - Drąży dalej Tobias. Rozczula mnie to, że stara się poznać swoje dziecko.

- Ciasto czekoladowe! - Krzyczy Teddy.

- Moja krew! - Woła Tobias, śmiejąc się. - Od razu widać, że jesteś moim synem. A skoro tak bardzo oboje lubimy ciasto czekoladowe, to możemy to wykorzystać i prosić mamę o to, żeby piekła nam go codziennie!

- Marzenie ściętej głowy - odzywam się i wstaję.

Podchodzę do stołu i widzę, że Tobias przygotował śniadanie. - Wow, sam to wszystko zrobiłeś? - Pytam, podejrzliwie.

- Oczywiście - odpowiada Tobias, szczerząc zęby.

- "Oczywiście przyniosłem to ze stołówki" - poprawiam go i przewracam oczami. - Cześć kochanie - mówię i całuję Teda w policzek. Tobias natychmiast się nadstawia, więc przyciskam na chwilę usta do jego warg. Odsuwam się po chwili i uśmiecham.

- A co to za tajemnice sobie opowiadacie, kiedy śpię? - Pytam, siadając przy stole. Biorę Teda na kolana i chwytam kromkę chleba.

- To była nasza pierwsza męska rozmowa - Tobias uśmiecha się do Teda.

- Tak i nie możemy ci powiedzieć - wtrąca Teddy.

- Cooo? - Udaję obrażoną. - Masz przed mamusią tajemnice?

- To nasze męskie sprawy - odpowiada Ted, a my z Tobiasem wybuchamy śmiechem.

- Dobrze, kochanie - mówię i słyszymy pukanie do drzwi.

Tobias marszczy czoło i je otwiera.

- Oooo, widzę, że przyszłam w samą porę - woła Christina i wchodzi do środka. Siada na przeciwko mnie i nakłada sobie śniadanie na talerz Tobiasa. - Cześć Tris, cześć Teddy.

- Hej - odpowiadam i patrzę rozbawiona na Tobiasa, którzy mierzy Christinę morderczym wzrokiem.

- Nie krępuj się - mówi i wyciąga kolejny talerzyk.

- Spadaj Cztery i tak jestem ci jeszcze winna porządnego kopa w dupsko, za to co wyprawiałeś - odpowiada Christina i kieruje na mnie wzrok. - Zabieram cię dzisiaj na zakupy. Taki babski dzień - tłumaczy, a ja wzdycham ciężko.

- Muszę zostać z Teddym - wykręcam się. - A Tobias ma zebranie z przywódcami, więc nie da rady.

- Gadałam już z Shauną, zajmie się nim. Lynn cieszy się, że ma nowego kolegę - puszcza mi oczko. - A my musimy sobie szczerze porozmawiać.

O nie... Czeka mnie ciężki dzień...

CDN.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top