Rozdział 22

Tris

Lot mija nam bez większych komplikacji. Lot sprawia Teddy'emu frajdę, mimo że trochę się boi. Jak Tobias... Ze smutkiem obserwuję, jak Teddy rozmawia z Tylerem, będąc przekonanym, że jest na tyle blisko, żeby go słyszeć.

- Mamusiu, czy to są chmury? - Pyta podekscytowany Teddy.

- Tak, kochanie - odpowiadam cierpliwie na wszystkie jego pytania, których jest mnóstwo.

- One były tak daleko - otwiera szeroko buźkę, nadal będąc szczerze zaskoczonym.

Caleb uśmiecha się pod nosem. Bratanek musi mu przypominać jego samego jako dziecko. Jest strasznie ciekawy świata, chociaż myślę, że to dotyczy niemalże każdego dziecka w jego wieku. Jednak nie jestem pewna, czy każde z nich wypytuje o najmniejszy szczegół.

- Gdzie wylądujemy? - Zwracam się do Petera.

- W Agencji - odpowiada, a ja wytrzeszczam oczy.

- Matthew wiedział o wszystkim? - Pytam ze zgrozą. Nie wierzę w to, jest przecież moim przyjacielem. Nie mógłby współpracować z Evelyn... Chyba, że był pod jej kontrolą.

- Spokojnie - mówi Peter ze swoim nieustannym ironicznym uśmiechem. - Nie wiedział, że Evelyn was porwała. A gdyby się dowiedział, to ona zaczęłaby kontrolować jego myśli.

Kiwam powoli głową i patrzę na niego podejrzliwie. Wciąż nie mam pojęcia, dlaczego nam pomaga.

- Peter, dlaczego to zrobiłeś? - Pytam w końcu, bo nie wytrzymuję tej niepewności.

- Co, uwolniłem was?

- Tak.

- Nie chciałem, żeby moi przyjaciele tkwili w więzieniu - odpowiada, puszczając mi oczko.

Peter wykonujący taki gest... Świat się kończy...

- A tak na serio? - Pytam, przewracając oczami.

- Oj, Sztywniaczko, strasznie jesteś ciekawa. Nie możesz mi po prostu podziękować i cieszyć się wolnością?

- Dziękuję - mówię automatycznie, ale nie rezygnuję z poznania prawdy. - Teraz mi powiesz?

Peter wzdycha teatralnie.

- No dobra, skoro wszystko musisz wiedzieć... Chciałbym wrócić do Nieustraszoności. Nie wstrzyknąłem sobie serum pamięci bez powodu. Nie chcę być taki jak kiedyś, okej? A Evelyn prawie udało się zepchnąć mnie na starą drogę - patrzy mi prosto w oczy, a mnie przechodzą dreszcze od jego intensywnego spojrzenia. - Wybrałem Nieustraszoność. I chcę w niej żyć jak normalny Nieustraszony.

- I pomyślałeś, że uwalniając nas zasłużysz na powrót? - Pytam cicho.

- Tak. Poza tym nie przepadałem za tą szurniętą babą, więc z chęcią pomogłem się jej pozbyć. Chciała zlikwidować Prawość, więc chyba rozumiesz, dlaczego jest mi na rękę, że nie żyje. Został jeszcze Harry.

Kiwam głową i przytulam do siebie mocniej Teda, który w końcu zasnął, zmęczony po przeżyciu tylu nowych rzeczy. Nie mogę przestać myśleć o Tobiasie i o tym, jak zareaguje jak nas zobaczy. Co powie, gdy dowie się, że ma syna? Ucieszy się, czy będzie zły?

- Za pięć minut podejdziemy do lądowania na lotnisku w Chicago. Proszę zapiać pasy i nie ruszać się z miejsc.

Serce zaczyna mi bić szybciej. Jeszcze trochę i nareszcie wrócę do domu... Do męża i przyjaciół. Nie mogę pozbyć się uśmiechu z twarzy.

>>>

Wysiadamy z samolotu i idziemy za Peterem, który prowadzi nas do dużego auta. Wsiadamy do środka bez słowa i ruszamy w kierunku płotu. A jeśli Christina akurat będzie miała zmianę? Nie mogę się doczekać aż ją uściskam.

Niestety przy bramie są nieznajomi Nieustraszeni. Wpuszczają nas, a ja w oddali zauważam srebrny pociąg. Ogarnia mnie wzruszenie, nie myślałam o tym, że brakowało mi nawet wskakiwania do niego.

- My wysiadamy w Nieustraszoności, a ty jak chcesz, możesz jechać do Erudycji - Peter zwraca się do Caleba.

- Tak, chcę się zobaczyć jak najszybciej z Carą - odpowiada mój brat.

>>>

Gdy w końcu widzę budynki Nieustraszoności, serce zaczyna mi bić szybciej. Tobias...

Nie chcę od razu iść do niego z Teddym. Musimy sobie wszystko wyjaśnić, a wtedy przedstawię mu syna.

Nieustraszoność prawie się nie zmieniła, tylko ludzie wydają się bardziej pochmurni. Teddy rozgląda się z ciekawością, a ja kieruję się do mieszkania Christiny i pukam lekko.

Gdy drzwi się otwierają, najpierw słyszę przeraźliwy krzyk i natychmiast zostaję zmiażdżona przez uścisk.

- O BOŻE! TRIS! TO TY?! - Wydziera się Christina.

- Mamusiu, czemu ona tak krzyczy? - Pyta Teddy, marszcząc czoło.

- Tris... Kto to jest?
- Syn, mój i Tobiasa - odpowiadam.

Christina wytrzeszcza oczy.

- Co się z tobą działo?

- Evelyn nas porwała. Opowiem ci wszystko za chwilę, ale najpierw chcę porozmawiać z Tobiasem - odpowiadam, a Christina się krzywi. - Jest w swoim mieszkaniu?

- Chyba tak - wzrusza ramionami.

- Kochanie, zostaniesz teraz na chwilkę z ciocią Christiną, dobrze? Mamusia musi coś załatwić i niedługo po ciebie przyjdę - mówię i daję synka przyjaciółce. Ona patrzy na mnie pokrzepiająco, więc biorę głęboki oddech i kieruję się w stronę mieszkania Tobiasa. Mam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.

Pukam do drzwi.

CDN.

Dałam radę coś napisać!
Brawo ja 😏💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top