Rozdział 18
Tris
Nie mam pojęcia, jak długo leżę wtulona w Tylera. Jego ciało jest sztywne i zimne, ale nie mogę się od niego oderwać. Tak bardzo chciałabym, żeby znowu spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi, łagodnymi oczami i zapewnił że wszystko będzie dobrze. Potrzebuję go.
Przez cały ten czas okazywał mi jak bardzo mnie kocha, opiekował się mną i Teddim. Kto się teraz nami zajmie?
Muszę wziąć się w garść. Kiedyś byłam inna, nie potrzebowałam czyjejś opieki, ale teraz czuję się bezsilna. Potrzebuję Tylera.
>>>
- Tris? - Do sypialni wchodzi Caleb ze śpiącym Teddim, ale widząc nas, od razu wychodzi z pokoju.
Po chwili wraca już bez małego.
- Tris, musimy coś zrobić z ciałem - podchodzi do mnie i próbuje mnie odciągnąć od Tylera. - Chodź.
- Nie chcę...
- Tris, on nie żyje.
- Jeszcze chwila. Chcę z nim jeszcze trochę zostać.
- To nie ma sensu - odciąga mnie.
- Poczekaj, chcę się z nim jeszcze pożegnać - mówię i pochylam się nad Tylerem. - Kocham cię - szepczę i całuję jego chłodne wargi.
Pozwalam wyprowadzić się z sypialni do pokoju Caleba. Na łóżku śpi Teddy. Natychmiast do niego podchodzę i biorę go na ręce. Przytulam go mocno i całuję jego czoło.
- Co z nim?
- Nie wiem, strażnik rozmawiał z lekarzem. Dostał jakieś lekarstwa i przestało go boleć. Zasnął w drodze powrotnej.
- Moje biedactwo - kołyszę go, nie mogąc powstrzymać łez.
- Tris, musimy stąd pryskać - mówi Caleb, marszcząc brwi. - Ten świr i tak nas zabije.
- Nie mamy nic, nic! Co, wyjdziemy stąd i w którą stronę pójdziemy? W prawo, czy w lewo? Gdzie jest Chicago?
- Musimy coś zrobić! Pójdziemy przed siebie! Nie zostanę tutaj ani chwili dłużej! Spadamy stąd. W nocy - decyduje Caleb.
- Albo ktoś nas zabije, albo umrzemy z głodu. Nie chcę, żeby Teddy cierpiał!
- A tutaj co go czeka? Obudź się, Tris! Strażnik już raz celował do twojego syna. Na pewno zrobi to ponownie.
Wiem, że Caleb ma rację, ale potwornie się boję. Nie mogę myśleć o sobie, ale o Teddim.
- Dobrze. Zróbmy to dzisiaj - mówię w końcu. - Która jest godzina?
- Dochodzi pierwsza - odpowiada Caleb, patrząc na zegarek. - Słuchaj, musimy się bardziej przygotować. Najlepiej będzie, jeśli zrobimy to jutro - podchodzi do okna i kręci głową. Marszczę brwi, kładę Teddiego na łóżku i staję obok Caleba, a to co widzę sprawia, że przechodzą mnie dreszcze. Strażnik kopie wielki dół w ogródku. Grób dla Tylera...
- Jutro w nocy. Dzisiaj on chyba nie ma zamiaru iść spać. - Caleb patrzy na mnie uważnie. - Tris, jestem przy tobie. Wiem, że zachowywałem się samolubnie i cię nie wspierałem. Przepraszam. Możesz na mnie liczyć, słyszysz? - Pyta, a ja kiwam głową. Przytula mnie na chwilę, a ja zaczynam płakać. - Będzie dobrze. Ty... Kochałaś Tylera, prawda?
- Tak - przyznaję i odsuwam się. - Ale Tobiasa kocham bardziej. Chcę do niego wrócić, chcę żeby skończył się cały ten koszmar.
- Uda nam się. Zobaczysz - uśmiecha się do mnie lekko.
>>>
Nie mogę zasnąć. Nie wracam do swojej sypialni, tylko biorę Teddiego i idę do pokoju Tylera.
Gdy kładę się na jego łóżku, poduszka jeszcze nim pachnie. Biorę z szafy jego koszulkę i przebieram się w nią. Chcę, żeby w jakiś sposób był nadal ze mną.
Caleb widział, że strażnik zabrał ciało Tylera z mojej sypialni i zakopał je w ogródku. Biedny, zasłużył sobie na lepszy pogrzeb. Był prawdziwym Nieustraszonym, takim jacy powinni być wszyscy, zdolni do poświęceń, a nie myślący o własnych korzyściach.
>>>
Gdy w końcu zaczynam drzemać, słyszę jakieś hałasy na parterze. Gwałtownie otwieram oczy, słysząc krzyki Evelyn. Ogarnia mnie taka wściekłość, że natychmiast zrywam się z łóżka i gnam na dół, a za mną Caleb, który też musiał usłyszeć jej głos.
- Tris... - zaczyna Evelyn, gdy wpadam jak burza do salonu i mierzę ją morderczym spojrzeniem.
- Zabiłaś go! - Krzyczę.
- Nie chciałam, żeby go zabił. Miał was tylko pilnować, nie wiem co mu odbiło.
- Chciał zastrzelić Teddiego! - Syczę. - Twojego wnuka!
- To się już nie powtórzy. Od dzisiaj macie nowego strażnika.
Zamieram i wymieniam szybkie spojrzenia z Calebem.
- Kogo? - Pytam niepewnie.
- Chyba już się znacie... - mówi Evelyn, a do salonu wchodzi znajoma postać.
CDN.
Sorka, że tak późno, ale dopiero wróciłam z urodzin 😏
Dobranoc 😚
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top