Rozdział 12
Tris
Przygryzam wargę i staram się zachować spokój. Jeśli strażnik zauważy, że się denerwuję, na pewno zacznie coś podejrzewać.
Uspokój się.
- Byliśmy na spacerze, a potem dosyć długo siedzieliśmy na plaży. Jest bardzo ładna pogoda, mój synek nie może całymi dniami siedzieć w domu - kłamię bez mrugnięcia okiem. - Mimo, że jesteśmy tu uziemieni, to chcę aby dobrze się rozwijał. Więc możesz powiadomić Evelyn, że będę z nim spędzała dużo czasu na zewnątrz.
Tobias kiedyś powiedział, że potrafię dobrze kłamać. Mam nadzieję, że tym razem też mi się udało.
- Uważajcie - mówi strażnik oschłym głosem.
- Możesz wziąć tę broń? - Warczę.
Powoli odsuwa ode mnie metal, więc zaczynam się rozluźniać. Biorę Teddiego na ręcę i całuję w główkę. Ma otwarte oczy i wydaje się być niespokojny. Udzielił mu się nastrój tego domu.
- Odstawisz wózek? - Pytam Tylera, a on kiwa głową.
Wchodzę po schodach na górę i otwieram drzwi do sypialni. Jest urządzona skromnie, podwójne łóżko, łóżeczko dla Teda, szafa, komoda i biurko. Ściany pomalowane na niebiesko przywodzą na myśl morze, które szumi niedaleko nas. Zawsze otwieram szeroko okno, aby je słyszeć. Ten dźwięk mnie uspakaja i relaksuje.
- Chyba musimy przebrać panu pieluszkę - mówię do Teddiego i kładę go na łóżku. Z szuflady wyciągam pampersa i zaczynam przewijanie.
Miałam rację, czeka na mnie spora niespodzianka.
- Co ty jadłeś? - Pytam, uśmiechając się krzywo. - Przecież pijesz tylko mleko, więc skąd się wzięła cała ta produkcja, co?
Zakładam świeżego pampersa i zaczynam głaskać Teddiego po brzuszku.
Co robi teraz twój tata?
To, co zobaczyłam na nagraniu z Chicago, bardzo mnie zabolało, sprawiło, że moje serce rozpadło się na milion kawałków. Ale Tobias nie jest sobą, to serum Evelyn sprawiło, że zachowuje się jak kompletny dupek. Musi się tylko wyswobodzić. Wierzę, że pewnego dnia mu się uda. Jest Niezgodny i potrzebuje kogoś, aby pomógł mu się obudzić. Mi się to już raz udało. Ale ja jestem tutaj, w Meksyku. Gdziekolwiek to jest. Nie jestem w stanie mu pomóc.
Czuję na sobie czyiś wzrok, więc odwracam się i widzę Tylera. Uśmiecha się do mnie delikatnie.
>>>
Tyler
Tris jeszcze mnie nie zauważyła, a ja z radością patrzę, jak bawi się z Teddim. Jest taka urocza i piękna, troskliwa i kochana.
Zacząłem się w niej zakochiwać już od naszej pierwszej rozmowy po zebraniu w Nieustraszoności. Była taka bystra, jej wielkie oczy błyszczały, a ja cały czas zastanawiałem się, jak zacząć rozmowę.
Później nastąpiło kilka nieprzyjemnych wydarzeń, których byłem sprawcą. Źle się za to wszystko zabrałem i skutek był taki, że Tris powiedziała, że jest w stanie zaoferować mi tylko przyjaźń.
Nie chciałem być tylko przyjacielem.
Marzyłem, aby całować jej usta, przytulać jej drobne ciało i czuć jej ciepło. Ale jednocześnie wiedziałem, że nie mam szans na to, by pokochała mnie tak mocno, jak ja ją.
Ona należała do Tobiasa.
Nie spałem przez całą noc, poprzedzającą ich ślub. Nigdy w życiu nie płakałem, ale wtedy, pierwszy raz łzy płynęły mi jak głupie, bo wiedziałem, że raz na zawsze tracę swoją miłość i nie mogę nic na to poradzić.
Na ślubie moje serce cierpiało katusze. Miałem ochotę wstać i przerwać to wszystko, ale wiedziałem, że nie mogę. Tris wybrała Tobiasa i musiałem się z tym pogodzić, chociaż bolało jak cholera.
Zrobiłbym dla niej wszystko. Nawet teraz, gdy jesteśmy tutaj bez Tobiasa, szanuję jej wybór. Chce mojej przyjaźni. A ja nic nie mogę poradzić, że ilekroć na nią patrzę, moje serce krzyczy, że ją kocha. Ją i jej synka także.
Bycie tylko przyjacielem dla osoby, którą się kocha nad życie jest do dupy.
CDN.
Dobranoc 👹
PS Ten obrazek łamie mi serce 💔
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top