Nietoperz
Jak zawsze chciał się wykazać. Zrobić coś, co w końcu udowodni wszystkim, że może uznawać się za pełnoprawnego Poszukiwacza Przygód. Jak na razie wszyscy naśmiewali się z jego prób uważając go za kwintesencję pecha. Wyprawa do antycznego miasta, w takich okolicznościach, wydawała się więc wystarczająco heroiczna. Mieszkał tu w końcu wielki smok, a on mógłby wykazać się odwagą przed <<wielkim potworem>>. Nie poprzestał jednak na przemknięciu do rozległych ruin. Wszedł do ich wnętrza.
Było to ciekawe i tajemnicze miejsce. Jak dotąd nie słyszał żadnej historii na temat zagłębiających się tu osób. Uważał, że jest wystarczająco odważny, aby dokonać tego odkrycia. Na dole mogło się znajdować coś wartościowego, coś, co pozwoli mu na zawsze zapisać się w annałach gildii.
"Ble... ale tu pajęczyn."
Obrzydzony kolejną zaporą stworzoną przez wszechobecne pająki nie zachował wymaganej zazwyczaj ciszy. Jego zdaniem pająki były najgorszym co mogło się przydarzyć podczas pokonywania takich tuneli.
Nagle, z oddali, usłyszał jednak stukanie i łopot. Nie wiedział co go wywoływało, jednak dźwięk pojawiający się znikąd wcale nie poprawiał jego zachwianej pewności siebie. Coś było zdecydowanie nie tak, zwłaszcza, że dziwne dźwięki dość szybko zaczęły przemieszczać się w jego kierunku.
Zdezorientowany wykonał kilka kroków w tył. Chciał stąd uciec. Miejsce nie okazało się tak fajne jak się spodziewał i pomysł skrewił. Niestety ponownie w momencie, kiedy zaczęło dziać się coś niekoniecznie bezpiecznego.
Dźwięk przyspieszył, a do jego uszu doszły również dźwięki nienaturalnego szaleńczego popiskiwania. Zaskoczony chciał cofnąć się o kolejny krok. Uciekać w kierunku wyjścia. Jak zwykle jednak jego plany pokrzyżowała rzeczywistość. Natrafił stopą na wystający kamień i upadł do tyłu, na szczęście, jedynie lekko się obijając. Nad głową z szaleńczym piskiem i niedokładnym lotem przeleciał przerażony nietoperz. Chłopak popatrzył na to zjawisko zdezorientowany, jednak nie zamierzał zostawać tu ani chwili dłużej. Kiedy tylko przerażone zwierzątko minęło go w drodze do wyjścia zerwał się na nogi i pognał jego śladem. W głowie cały czas powtarzał sobie, że następnym razem poszuka czegoś bezpieczniejszego do zwiedzania. Nie musiał w końcu szukać przygód w zapomnianych korytarzach jeszcze bardziej zapomnianej metropolii, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top