49

Fallon

Przyjęcie nad basenem miało zupełnie inny charakter niż te z sali balowej. Właściciele niewolników byli tu bowiem ubrani w stroje kąpielowe i nie stronili od alkoholu. Już od pierwszych chwil wydarzenia widziałam wiele perwersji mających miejsce w zakątkach ogrodu, ale również na widoku innych.

- Pewnie zastanawia się, o co chodzi z tymi przyjęciami.

Siedziałam na kolanach Giovanniego. Jedną ręką obejmował moje plecy, gładząc je. Co jakiś czas wyginałam się z bólu, gdy natrafiał na niezagojone miejsca. Ku mojemu zdziwieniu dziś również był dla mnie pobłażliwy. Głaskał mnie, całował i przytulał, jakbym była jego kochanką, a nie zniewoloną kobietą.

Odwróciłam wzrok od basenu, w którym na dmuchanym materacu pewien facet robił palcówkę swojej niewolnicy. Nie byłoby to tak perwersyjne, gdyby nie fakt, że dziewczyna miała w ustach knebel i dziwnie skrępowane ręce. 

Giovanni nie czekał na moją odpowiedź. Wypił do końca szklaneczkę whisky i zaczął mówić zaraz po tym, jak pocałował mnie miękko w usta.

- Jestem właścicielem ekskluzywnego klubu dla wielbicieli BDSM. Nie jest to jednak miejsce powszechnie dostępne. Nie każdy może się tam dostać. Zgłaszają się do mnie uległe, ulegli a także dominujący. Sprawdzam profil psychologiczny każdej z tych osób, zanim wezmę je pod swoje skrzydła. Każdy jest tutaj dobrowolnie, księżniczko. Ulegli i dominujący wcielają się w swoje role, oddając się swoim pierwotnym pragnieniom. Ty jesteś jedyną osobą w tym miejscu, która trafiła tutaj bez własnej zgody. 

W pewien sposób mnie to uspokoiło, ale z drugiej strony też zabolało. 

Każdy, na którego tutaj patrzyłam, był tu z własnej woli. Poddawał się świadomie upokorzeniom, ale i przyjemności. Nie pojmowałam, jak ktoś z własnej, nieprzymuszonej woli mógł zdecydować się na pozycję uległego, ale nie chciałam nikogo oceniać.

Ludzie mieli różne potrzeby, a Vitale nauczył mnie, aby ich nie oceniać, a akceptować.

- O co chodzi w takim razie z narkotykami, mistrzu?

Sama się zdziwiłam, że odważyłam się zadać takie pytanie.

- Te dziewczyny były uzależnione, zanim tutaj trafiły. Załatwiam im działki, ale zmniejszam ilość podawanych narkotyków. Chcę je w pełni z tego wyleczyć.

Coś mi tutaj nie pasowało. Nie mogłam wierzyć w słowa Giovanniego. Na własne oczy widziałam spojrzenia, jakie rzucały mi niewolnice Niccola. W szczególności Amber, która była tak napruta, że nie wiedziała, co się wokół niej dzieje.

Może i część z tych ludzi dobrowolnie weszła w swoje role, ale na pewno znajdowały się tutaj dziewczyny zgarnięte z ulicy i zmuszone do prostytucji. Nie mogłam być tutaj jedyną ubezwłasnowolnioną osobą. W takim razie mogłabym podejść do kogokolwiek i poprosić o pomoc. Z pewnością ktoś by mi jej udzielił.

- Nie zadręczaj swojej ślicznej główki pytaniami, skarbie - wymruczał mężczyzna, wsuwając mi rękę w majtki. - Jesteś znów taka wilgotna, a przecież nie tak dawno w tobie byłem.

Zaśmiał się cicho. Położyłam dłoń na jego piersi, aby go odepchnąć, ale koniec końców tego nie zrobiłam. Byłam zbyt przestraszona, aby się przeciwstawić.

- Zaraz do ciebie wrócę, kochanie. Muszę pomówić z pewnym biznesmenem z Nowego Jorku. Chcę otworzyć tam klub za kilka miesięcy. Nie ruszaj się nigdzie.

Giovanni zostawił mnie samą na leżaku, przed odejściem dając mi mocnego klapsa. Podskoczyłam z zaskoczenia i usłyszałam jego śmiech na odchodne.

Rozejrzałam się wokół siebie. Na leżakach obok pary były zajęte swoimi przyjemnościami. Nigdzie nie widziałam strażników. 

Kiedy mój oprawca wystarczająco się oddalił, znikając mi z oczu, zsunęłam się z leżaka. Podczołgałam się do pobliskich krzaków. Odczekałam w nich kilka minut z mocno bijącym sercem. Bałam się, że ktoś mnie nakryje i udaremni moją ucieczkę.

Wcześniej zauważyłam, jak goście wchodzą na imprezę bramą znajdującą się na tyłach. Dzieliło mnie od niej blisko dwadzieścia metrów. Znajdowała się w zasięgu mojego wzroku i była otwarta. 

Położyłam dłoń na piersi, chcąc uspokoić rozszalałe serce. Porywałam się na coś niebezpiecznego, nie mając pojęcia, co czeka mnie po drugiej stronie. Nie zakładałam, że uda mi się tam przedostać, ale Xavier nauczył mnie, że nadzieja umierała ostatnia. Za bramą z pewnością znajdzie się ktoś o dobrym sercu i ludzkich uczuciach, kto mi pomoże. Ten świat nie mógł być pełen potworów. 

Słyszałam dudniącą muzykę dobiegającą z głośników umieszczonych wokół basenu. Mocny bas nie był w stanie jednak pobić drżenia mojego serca.

Byłam blisko wolności. Prawdopodobnie była to moja jedyna szansa, aby uciec. Niebawem Giovanni wróci na leżak i gdy zobaczy, że mnie na nim nie ma, wścieknie się i zacznie mnie szukać. Wówczas nie pomogą moje prośby i błagania o litość. Mój oprawca pokazał mi, jaki potrafi być brutalny, gdy ktoś zajdzie mu za skórę. Ślady po swojej bezmyślności będę nosiła na plecach i udach do końca życia. Tak naprawdę nie zrobiłam wówczas nic złego. Jednak teraz, próbują przed nim uciec, miałam szansę przekonać się, jaka kara spotyka naprawdę niegrzeczne dziewczynki. 

Patrzyłam uważnie na bramę przez kilka minut. Nie było przy niej nikogo. Nawet strażników.

Podniosłam się i biegiem ruszyłam w stronę jedynej drogi do wolności. Biegłam przed siebie, ile sił w nogach. Byłam kilka metrów przed upragnionym wyjściem z więzienia, gdy nagle zostałam powalona na ziemię i przyciśnięta do niej całym ciężarem męskiego ciała.

Giovanni odwrócił mnie na plecy. Chwycił moje ręce w nadgarstkach i unieruchomił mi je nad głową. W jego brązowych oczach płonęła furia. Położył się na mnie, przygważdżając do ziemi. Czułam w dole brzucha jego pulsującą erekcję. 

- Wiedziałem, że w końcu coś odpierdolisz.

Jego głos pełen był nienawiści. Delikatny Giovanni, który tulił mnie do piersi po naszym pierwszym zbliżeniu zniknął. Odszedł w niepamięć, a jego miejsce zajął potwór, który ujawnił mi się pierwszego dnia pobytu w niewoli.

- Wystawiłem cię na próbę, kochanie. Chciałem zobaczyć, co zrobisz. Siedziałaś w krzakach przez dobrych kilka minut. Gdybyś wróciła na leżak, dałbym ci kilka klapsów za karę i byłoby po sprawie. Moglibyśmy rozkoszować się resztą wieczoru, ale postąpiłaś inaczej. Za chwilę czeka cię publiczna kara na oczach wszystkich gości. To będzie moje ostatnie ostrzeżenie. Jeśli następnym razem coś spierdolisz, będziesz wypłakiwała się w ramię Lucyfera, gdy już z tobą skończę.

Giovanni wstał. Pociągnął mnie za włosy tak mocno, że krzyknęłam. Wlokłam się za nim, płacząc wniebogłosy. Goście zwrócili na nas uwagę i przerwali swoje miłosne uniesienia.

Mój oprawca pociągnął mnie w stronę metalowej konstrukcji stojącej u szczytu basenu. Zerwał ze mnie strój kąpielowy, pokazując mnie nagą licznej widowni. Odruchowo zakryłam piersi ręką, ale dostałam za to po łapach.

- Stań tutaj.

- Mistrzu, proszę...

- Jeszcze jedno słowo, a odetnę ci język. Stawaj na tym pieprzonym podeście i milcz, jeśli życie ci miłe.

Ze łzami w oczach stanęłam na podeście. Giovanni chwycił brutalnie moje ręce i uniósł mi je nad głowę. Przypiął je kajdankami do uchwytów znajdujących się w górnej części konstrukcji. 

Po tym, jak zajął się moimi rękami, ukucnął, aby skuć moje nogi. Rozwarł je szeroko i unieruchomił skórzanymi kajdankami z rozpórką znajdującą się między nimi. Urządzenie nie pozwalało mi złączyć nóg. Byłam naga i wystawiona na pokaz wielu osób.

- Drodzy goście!

Giovanni klasnął w ręce kilka razy, przywołując na siebie uwagę zgromadzonych. Obserwowałam go błagalnym wzrokiem. Błądziłam za nim spojrzeniem, gdy przechadzał się przed konstrukcją, do której zostałam przykuta. 

- Czeka nas dzisiaj wyjątkowy pokaz - kontynuował, nie zwracając na mnie uwagi. - Jak większość z was wie, jakiś czas temu sprowadziłem do siebie nową niewolnicę. Ubóstwiałem ją. Pociągała mnie jej delikatność i wrodzona uległość. Dziś moja zabawka stoi przed nami, czekając na karę.

Wśród publiczności usłyszałam pomruki.

- Moja ukochana niewolnica chciała ode mnie uciec. Muszę publicznie ją ukarać za ten jakże lekceważący występek. Może nauczy się, że ze mną się nie pogrywa.

Podszedł do konstrukcji i odwrócił ją tak, aby widzowie mieli przed oczami moje pokiereszowane plecy. Sama ich nie widziałam od dnia, w którym zostałam wybiczowana. Odgłosy zaskoczenia jednak nie umknęły mojemu czujnemu słuchowi.

- Tak ukarałem ją tydzień temu za niezdecydowanie. Nie wiedziała, czy zostać moją niewolnicą, czy czekać na oklaski. Myślałem, że wbiłem jej trochę rozumu do głowy, ale najwyraźniej się myliłem. Dziś moją ukochaną czekają kolejne tortury. Znieś je dzielnie, maleńka. To w końcu zapłata za twoją lekkomyślność. 

- Mistrzu...

Mój szept był niesłyszalny wśród wiwatów i oklasków. Nie chciałam mówić głośniej, aby nie narazić się na utratę języka. Może nie znałam Giovanniego długo, ale zdążyłam się przekonać, że nie rzucał słów na wiatr.

Przeklinałam się w myślach za swoją lekkomyślność. Byłam głupia uważając, że uda mi się uciec z tego piekła. Wolność była jednak na wyciągnięcie ręki. Przestałam logicznie myśleć i za nią podążyłam w nadziei, że uda mi się uwolnić.

Wzdrygnęłam się, czując dłoń mężczyzny w dole pleców. 

- Nie chciałem tego robić, księżniczko. Przykro mi, że do tego doszło.

Nie zdążyłam poprosić o litość. Moje oczy zaszły ciemnością, gdy do pleców przyłożono mi coś palącego żywym ogniem. Krzyknęłam wniebogłosy, wyginając się, na ile pozwalały mi więzy, aby uciec od tego bólu. 

Giovanni odsunął na chwilę narzędzie tortur, aby po kilku sekundach przyłożyć je niżej, tuż nad biodrami.

Płakałam, znosząc w cierpieniu okrutne tortury, które na mnie spadły. Nie byłam pewna, czy moje słabe ciało poradzi sobie z takim bólem. Może na końcu czeka mnie śmierć, która zabierze mnie daleko stąd, do obiecanego mi boku Lucyfera. 

Może sam diabeł się nade mną ulituje i pozwoli mi wypłakać się na jego ramieniu. Jeśli on mi nie pomoże, nikt już tego nie zrobi.

Osuwałam się na rękach, czekając na śmierć. W ostatniej chwili przed utratą przytomności Giovanni odrzucił narzędzie tortur na płytki przy basenie. Usłyszałam głośny huk. 

Mój kat podszedł do mnie od przodu. Chwycił w dłoń mój podbródek i złożył delikatny pocałunek na moich zmęczonych krzykiem i błaganiami ustach. Gdy się ode mnie oderwał, położył mi dłoń na karku, a czoło oparł o moje czoło. Zamknęłam oczy, czując na wargach jego oddech.

- Nie chciałem tego zrobić, księżniczko. Musiałem cię jednak ukarać. 

To były ostatnie słowa Giovanniego, które wypowiedział do mnie, zanim straciłam przytomność. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top