18
Fallon
Z każdym kolejnym krokiem przybliżającym nas do domu czułam podekscytowanie. Kiedy w słuchawce usłyszałam głos pijanego Nixona, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Xavier co chwila na mnie zerkał. Było ciemno, ale kątem oka widziałam, jak jego usta drgają.
- Pamiętaj, że cokolwiek powiem albo zrobię, nie będzie miało związku z tym, że cię kocham.
Zatrzymałam się kilka kroków przed drzwiami. Przytuliłam się do mojego ukochanego, wdychając jego silny zapach, przy którym zawsze miękłam.
- Nie martw się tak, kochanie. Zabawa to zabawa. Sama mogę cię uderzyć, gdy będziesz próbował mnie złapać.
- Och, aniele. Ja wcale nie będę próbował tego zrobić - wyszeptał, zniżając głos. Przygryzł płatek mojego ucha, a ja zadrżałam. - Ja na pewno to zrobię.
Kiedy się ode mnie odsunął, otworzył dla mnie drzwi. Wkroczyłam do środka i pierwszym, co we mnie uderzyło, była zaskakująca cisza. Miałam nadzieję, że Nixon i Paxton nie będą nas podglądać przez ukryte kamery.
Poczułam na pośladkach mocnego klapsa. Poskoczyłam i spojrzałam w mroczne oczy Xaviera.
- Daję ci dziesięć sekund forów, malutka. Wyścig startuje teraz.
Dość szybko wczułam się w swoją rolę. Dalej nie poznałam większej części tego olbrzymiego domu, dlatego po wbiegnięciu na pierwsze piętro i skręceniu w dwa korytarze z rzędu, poczułam się zagubiona. Oddychałam ciężko, sama nie wiem czemu. Chyba udzieliła mi się adrenalina bycia przyłapaną. Czułam, że kara Xaviera będzie ostra, ale czy coś było ze mną nie tak, skoro sama się o nią prosiłam?
Ku mojemu zaskoczeniu, mężczyzna mnie nie gonił. Słyszałam jego powolne kroki. On już wiedział, że nie musiał mnie gonić, aby mnie złapać. Był ode mnie silniejszy, bardziej wysportowany i zwinniejszy. Poza tym stale nosił przy sobie broń. Miał ze sobą pistolet i nóż nawet w sierocińcu. Dzieci jednak wcale nie zwróciły na to uwagi, jakby uważały tą część "dodatków" jako coś normalnego.
Kiedy dotarłam do ślepego zaułka, przylgnęłam plecami do ściany. Po obu stronach korytarza znajdowały się dwa pokoje, ale obie pary drzwi były zamknięte na trzy spusty. Poddałam się więc i czekałam na to, co nieuniknione.
Na końcu korytarza nagle pojawił się on. Diabeł we własnej postaci.
Nogi się pode mną ugięły, gdy obserwowałam tą wersję Xaviera. Czułam ciarki na całym ciele. Musiałam zacisnąć nogi, aby powstrzymać albo przynajmniej zminimalizować podniecenie. Byłam już wilgotna i wiedziałam, że mężczyzna wkrótce to wykorzysta.
- Dlaczego przede mną uciekłaś, niewolnico?
Och, czyli chciał się zabawić w mojego pana. W porządku. Jeśli chciał jeszcze bardziej mnie rozpalić, właśnie mu się to udało.
- Chcę wrócić do domu - wyszeptałam, tracąc panowanie nad sobą. Kiedy Xavier znalazł się kilka kroków ode mnie, z rękami wsadzonymi w kieszenie czarnych spodni, musiałam przełknąć ślinę. Prezentował się jak prawdziwy diabeł. W każdej innej sytuacji, nie znając go, popadłabym w obłęd. Xavier był tak zniszczony bliznami, poparzeniami i naznaczony tak wieloma tatuażami, że potrafiłby przerazić niejednego dorosłego.
- Dziecinko, już nigdy tam nie wrócisz. Od teraz należysz do mnie. Mam ochotę się z tobą zabawić i liczę, że mi to dasz.
Wbiłam mocniej plecy w ścianę, gdy Xavier zbliżył się do mnie tak, że dzieliły nas zaledwie centymetry. Wyciągnął do mnie dłoń i dotknął nią karku. Zamknęłam oczy, oddychając ciężko. Może i odgrywaliśmy role, ale wiedziałam, co mężczyzna chciał mi pokazać tym dotykiem. Miałam w końcu na karku tatuaż z jego imieniem i nazwiskiem. Czy to zabawa czy nie, i tak byłam jego własnością.
- Uklęknij przed swoim właścicielem, dziecinko. Nie każ mi się powtarzać.
Patrząc w jego niebieskie oko i drugie, które było przesłonięte bielą, wstrzymałam dech w piersiach. Czułam się niepewnie i obawiałam się, że Xavier będzie miał o mnie złe zdanie, ale patrząc na to z drugiej strony, przecież sama chciałam spróbować wejść w rolę. Nie musiałam martwić się, co pomyśli o mnie mężczyzna, który mnie kocha. Xavier wiedział o wielu moich sekretach, nawet tych wstydliwych i nigdy mnie nie wyśmiał.
Kosztowało mnie to sporo odwagi, ale uklękłam przed nim. Uniosłam głowę, patrząc mu się w oczy.
- Wsadź rękę w majtki.
- Co takiego? - spytałam, zbita z tropu.
- Nie kwestionuj poleceń swojego właściciela, dziecinko. Chcę zobaczyć, jak bardzo jesteś dla mnie mokra.
Nie przerywając kontaktu wzrokowego z Xavierem, wsunęłam rękę w majtki. Na jego twarzy dostrzegłam przebłysk zadowolenia połączonego z dumą.
Wsunęłam jeden palec do środka, po czym go wyciągnąłem. Kiedy wyjęłam go z majtek, mężczyzna ukucnął przede mną, chwyciwszy moją rękę. Wyciągnął język i oblizał mój palec. Było mi tak gorąco, że jedyne, czego chciałam, to się rozebrać.
- Taka mokra. Powiedz, dziecinko. Jesteś mokra dla mnie?
- Tak, panie.
Nie pomyślałam, zanim nazwałam go w ten sposób. Szybko zakryłam usta dłonią, chcąc powstrzymać się przed dalszą kompromitacją. Xavier zdusił w sobie śmiech. Na jego twarz powróciło opanowanie połączone z władczością. Gdy wstał i chciałam uczynić to samo, on jednym gestem kazał mi zostać na kolanach.
- Idź za mną na czworakach, dziecinko. Nie myśl nawet o ucieczce. Nie chcesz wiedzieć, jakie konsekwencje czekają cię za kolejne próby wydostania się stąd.
Kiedy Xavier zaczął kroczyć przed siebie, ja toczyłam w myślach zaciętą walkę z samą sobą. Nigdy tak się przed nim nie ukorzyłam. Po kilku oddechach jednak uznałam, że będę dalej w to brnąć. Może gdy zacznę traktować Xaviera tak, jak traktowali go mieszkańcy Zariya, bardziej wczuję się w rolę.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam iść na czworaka w odległości dwóch metrów od mężczyzny. On odwrócił się i skinął głową, jakby zadowolony, że wykonałam jego polecenie bez sprzeciwu.
Myślałam, że Xavier zaprowadzi mnie do naszej sypialni. Dlatego więc kiedy przystanął przed drzwiami nieznanego mi pokoju, zmarszczyłam brwi. Od razu w mojej głowie pojawiły się obrazy pokojów do zabaw dla dorosłych. Xavier nie wyglądał na takiego, który posiadałby takie miejsce. Jednak biorąc pod uwagę, że mieszkał z dwoma innymi facetami, od których biła seksualna aura, nie mogłam się mylić.
Kiedy na czworakach wkroczyłam do pokoju, zatrzymałam się w miejscu. Obserwowałam z zaciekawieniem, ale i lekkim strachem znajdujące się tutaj rzeczy.
Na środku pokoju stało czarne łóżko z czerwoną narzutą. Przy wezgłowiu przyczepionych było kilka par kajdanek. Jedne zwykłe, inne futerkowe, a kolejne zaś skórzane.
W pomieszczeniu nie było okna, a jedynym źródłem światła były maleńkie czerwone diody znajdujące się przy suficie.
Na przeciwko łóżka znajdowały się ciągnące się od podłogi do sufitu półki przepełnione zabawkami erotycznymi. Rzuciwszy okiem na niektóre z nich, nie miałam pojęcia, co czego służą.
Z obserwowania nowego otoczenia wyrwał mnie Xavier. Mężczyzna pogłaskał mnie po głowie. Uniosłam spojrzenie na mojego księcia.
- Wstań, dziecinko.
Na drżących nogach wykonałam jego polecenie. W tym miejscu poczułam się nieswojo. Kompletnie nie pasowało mi ono do prawiczka Xaviera. Mężczyzna, podobnie jak ja, miał swoje popędy i fantazje, ale nigdy ich nie spełnił. To było coś, co nas łączyło. Oboje pragnęliśmy spróbować czegoś zakazanego, ale z racji na lojalność wobec siebie nawzajem, nigdy nie było nam to dane.
- Rozbierz mnie, moja niewolnico.
Zsunęłam skórzaną kurtkę z ramion bruneta. Opadła na podłogę, ale nie schyliłam się, aby ją podnieść. Od razu zabrałam się za pozbawienie mężczyzny czarnej koszulki. Gdy moim oczom ukazała się jego wytatuowana klatka piersiowa, odruchowo położyłam na niej dłonie. Chciałam pogładzić Xaviera po jego bliznach i wyczuć każdą z nich pod palcami. Drgnęłam niespokojnie, gdy niespodziewanie on chwycił mnie za nadgarstki.
- Pozwoliłem ci mnie dotknąć?
Wiedziałam, że Xavier nie odezwałby się do mnie w ten sposób, gdyby nie jego rola. Postanowiłam oszczędzić historię jego blizn na kiedy indziej. Byłam ciekawa ich pochodzenia, ale teraz postanowiłam w pełni skupić się na moim księciu, który bardzo domagał się uwagi.
- Nie, wasza wysokość.
- Czyli już nie nazywasz mnie panem?
Ta gra mnie wykańczała.
Ponownie uklękłam przed Xavierem. Rozsznurowałam mu buty i zsunęłam je z jego stóp wraz ze skarpetkami. Podniosłam się nieznacznie, rozpinając mu rozporek. Wyciągnięcie nóg bruneta z tak ciasnych spodni było nie lada wyzwaniem. Gdy jednak tylko zsunęłam mu je do połowy ud, przed moimi oczami pojawił się jego penis. Oddzielały mnie od niego jedynie ciemne bokserki mężczyzny. Kiedy jednak uwolnił się od uścisku ciasnych spodni, wreszcie pokazał mi swoją wielkość. Mimo, że miałam już go w ustach, dalej zadziwiał mnie jego rozmiar.
- Weź go do ust. Doprowadź mnie do orgazmu, dziecinko.
Rzuciłam się na niego o wiele pewniej niż ostatnio. Wsunęłam go sobie do ust, podpierając się rękami o uda Xaviera. Zamknęłam oczy, chcąc bardziej skupić się na zadawaniu mężczyźnie przyjemności.
- Jesteś cudowna, Fallon.
Xavier na chwilę wyszedł z roli, nazywając mnie po imieniu, ale to jeszcze bardziej mnie rozpaliło. Brałam go głębiej do ust. Książę ruszał biodrami, ale tym razem nie pozwolił mi połknąć swojego spełnienia. Wyszedł ze mnie tuż przed osiągnięciem orgazmu i wystrzelił na podłogę.
Oddychałam ciężko, patrząc na jego dzieło.
- Rozbierz się i wejdź na łóżko, dziecinko. Wypnij do mnie tyłek.
Bariery, które czułam na początku zabawy, odeszły w zapomnienie. Dlatego też gdy Xavier wydał mi polecenie, natychmiastowo wstałam i zrzuciłam z siebie ubrania. Dostrzegłam mokrą plamę od podniecenia na majtkach. Szybko schowałam je pod resztę ubrań, ale uśmieszek na twarzy mojego "oprawcy" podpowiedział mi, że zdążył zobaczyć to, co chciałam przed nim ukryć.
Weszłam na łóżko i ustawiłam się na nim na czworaka. Wyciągnęłam przed siebie ręce i wypięłam tyłek w stronę mojego ukochanego. Starałam się nie dopuszczać do siebie wstydu, choć moje policzki aż płonęły z gorąca. Xavier wyzwolił we mnie zwierzę i miał zamiar je wytresować.
- Ręce za plecy, mała.
Oparłam policzek o materac i wyciągnęłam ręce za siebie. Poczułam na nadgarstkach skórzane kajdanki. Nie było mi wygodnie w tej pozycji, ale to przestało mieć znaczenie, gdy poczułam penisa Xaviera na moich pośladkach. Wiedziałam, że dziś we mnie nie wejdzie, ale odczuwałam przyjemny dreszczyk emocji związany z niewiedzą, co dalej dla mnie zaplanował.
- Powiedz, do kogo należysz, kochanie.
- Jestem twoja, wasza wysokość. Należę tylko do ciebie.
- Dokładnie, maleńka. Masz to wytatuowane nawet na karku. Jesteś moja i twoje orgazmy należą tylko do mnie.
Xavier przylgnął silną piersią do moich pleców, dociskając mnie do łóżka. W tyłek wbijała mi się jego twardość. Krzyknęłam z zaskoczenia, gdy palec Xaviera musnął moją łechtaczkę. Byłam już tak podniecona, że orgazm był kwestią kilku ruchów.
- Dojdź dla mnie, dziecinko.
Kiedy wsunął we mnie jeden palec, zacisnęłam się na nim. Poruszałam biodrami w przód i w tył, bardziej się na niego nabijając. Nagle kciuk bruneta znalazł się na mojej łechtaczce, dociskając ją, a moje ciało przeszła niewypowiedziana fala rozkoszy.
- Dokładnie tak, moja mała Fallon. To był tylko mój palec. Wyobraź sobie, jak zajebisty będziesz miała orgazm, gdy rżnął cię będzie mój kutas.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top