29.

Zatrzasnąłem drzwi od auta i zwróciłem się do brunetki.
- Cześć - powiedziałem niepewnie.
- Hej - odpowiedziała stanowczo. - Przepraszam, że tak późno.
- No co ty?! Przestań, jest dopiero druga - zaśmiałem się. - Nie mogłem zasnąć...
- Znowu te koszmary? - spojrzałem na nią z rozbawieniem.
- Widocznie inni znają mnie lepiej niż ja sam.

Uśmiechnęła się delikatnie. Po tym zdaniu poszliśmy do wynajętego domku. Okazało się, że nie trafiliśmy tu, żeby sobie pogadać. Zoey skróciła mi, że to był dom Ian'a. Od razu zastanawiałem się skąd miał na to pieniądze i doszedłem do wniosku, ze nie znałem go tak dobrze jak mi się zdawało.
- Dostałaś list z aktami notarialnymi? - zapytałem zdziwiony.
- Tak. Dom jest w twoim posiadaniu - mina mi zrzedła.

Musiałem przystanąć . Wyjęła dokument i wręczyła mi go do rąk. Czytałem słowo po słowie, nie mogłem uwierzyć, ale faktycznie dokument jest spisany na mnie i podpisany przez Ian'a.
- Czemu list był zaadresowany do ciebie?
- Mogę tylko podejrzewać - wzruszyła ramionami.

Dom nie był duży i nie był w centrum Lockwood, bardziej na obrzeżach. Doszliśmy do wniosku, że nie bez powodu mieli się tu znaleźć, a tylko ja wiem o co mogło chodzić mojemu przyjacielowi wysyłając nas tu. Zaczęliśmy przeszukiwać cały dom. Każdy mebel, dywany, obrazy...
Nic nie znaleźliśmy. A rozmowa między nami była mega oziębła. Każde z nas oszczędzało słów i jakichkolwiek kontaktów. Sytuacja spowodowana porannym wydarzeniem trochę mnie jeszcze trzymała. W końcu opadłem z sił.
- Dobra stop! - krzyknąłem. - Wiesz jak ta cisza jest męcząca? Aż uszy mnie bolą... - patrzałem na nią z rozbawieniem i żalem.

Ona zaś podniosła rękę do czoła, lekko drapiąc się po brwi. Mówiła coś, ale to brzmiało bardziej jak jąkanie oraz słowa, które chcą, ale nie mogą wyjść na zewnątrz.
- Dziwnie się czuje - wydukała w końcu. - Ten pocałunek rano - wiedziałem, że o to chodziło. - Nie powinien mieć miejsca! Tylu ludzi nas widziało...
- Powtórzyłbym go raz jeszcze...

Dziewczyna spojrzała na mnie i zręcznie zaczęła ściągać z siebie skórzaną kurtkę. Był to dla mnie sygnał, że nie mam myśleć głową, a raczej pożądaniem. Wyszczerzyłem się i szybkim krokiem przywarłem dziewczynę do siebie i łapczywie pocałowałem. Była dosyć niższa ode mnie, więc moje ręce powędrowały niżej jej tali i łapiąc ją za jej tyłek podniosłem ją ułatwiając mi i jej jakąkolwiek przyjemność.
Dziwnym trafem znaleźliśmy się w pokoju gdzie była mała kanapa. Do szczęścia nam dużo nie potrzeba. Nasze ciuchy spadały jedno po drugim. Nawet nie było odczuć zimna, kiedy byliśmy tak rozgrzani.

Moje usta wędrowały od ust aż po szyje i po brzuch.
Nie myślałem o jakichkolwiek konsekwencjach... W tej chwili czułem tylko entuzjazm z tego powodu, że w końcu spotkało mnie coś dobrego.
- Nie zapomnij mnie - wyszeptała błagalnie.
- Nigdy - odpowiedziałem jej w namiętnym pocałunku.

~†~
Zajrzałeś/aś to proszę zostaw jakiś znak ;) Komentarz lub gwiazdkę lub to i to, będzie świetnie ♥ xx.A

Nie gniewajcie się za takie rozdziały, muszę w końcu coś między nimi zacząć haha ;P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top