rozmowa sześćdziesiąta piąta

Wanda Maximoff utworzyła nową
rozmowę z użytkownikami:
Sam Wilson, James Barnes.

Wanda Maximoff: macie przejebane, wiecie o tym?

Sam Wilson: teraz już wiemy

James Barnes: dlaczego mamy mieć przejebane? o co tym razem chodzi?

Wanda Maximoff: o strazników

Wanda Maximoff: thor was szukał cały dzień, bo rogers i reszta mu nie wierzą, że to peter ich zgarnął, a nie on i chce was wziąć jako świadków

Sam Wilson: świadkami to my możemy być co najwyżej na ślubie twoim i Visiona, bo Thor akurat pod niego się wtedy podszywał

James Barnes: sam sobie bądź ich świadkiem.

Wanda Maximoff: ...jasne

Wanda Maximoff: przemilczę to

Wanda Maximoff: musicie wiedzieć, że thor nadal jest nakręcony na wojne poduszkową, wiec prawdopodobnie własnie planuje kolejną, czwartą

Sam Wilson: to ta trzecia sie w końcu skończyła czy nie?

Wanda Maximoff: cholera wie, jak widać dla thora to bez znaczenia

James Barnes: po co nam to mówisz?

James Barnes: w sensie, co mamy z tym teraz zrobić?

Wanda Maximoff: nie wiem, buck

Wanda Maximoff: thor był nieźle wkurwiony, gdy pytał, czy was gdzieś widziałam. nie pytałam go nawet o to, co sie stało, a on i tak opowiedział mi o waszym kapitanie żelku i o tym, że loki zakumplował sie z peterem

Sam Wilson: kapitan żelek to akurat pomysł młodego, nie nasz

James Barnes: Loki i Quill?... nieźle

Wanda Maximoff: nie, bucky. chodzi o naszego petera, nie o quilla

Sam Wilson: o cholera.

James Barnes: kurwa

James Barnes: ale poważnie?

Sam Wilson: Loki. Parker. Loki. Parker. Loki. Parker. Loki. Parker.

Sam Wilson: to nie ma przyszłosci

James Barnes: sensu też nie

Sam Wilson: no własnie

Wanda Maximoff: mówie wam to, co wiem, chłopcy

Wanda Maximoff: thor twierdzi, że peter "sam prosił sie o awanturę, gdy zwerbował jego brata" i jest oburzony tym, że nikt mu nie uwierzył

James Barnes: czyli tym razem drama dotyczy tego, że reszta nie wierzy jemu, a za to wierzy bogowi kłamst i Arachnochłopcu?

Wanda Maximoff: tak w skrócie

Sam Wilson: ...co robimy, Barnes?

James Barnes: nie wiem, Wilson

James Barnes: to serio Peter zgarnął tutaj Draxa i reszte, chociaż nikt nie spodziewał sie, że faktycznie przylecą

James Barnes: ale, z drugiej strony, Thor podpierdolił wszystkie żelki dla siebie, bo nie widziałem, żeby Peter jakieś miał

Sam Wilson: niby masz racje, ale ta wojna jest nieco niesprawiedliwa i bezsensowna. Thor kłóci sie o coś oczywistego, co może udowodnić

Sam Wilson: bo, jakby nie patrzeć, on nie zawinił przy tym, że wparowali do nas Strażnicy

James Barnes: uh, nie wiem, co mam o tym myśleć

Wanda Maximoff: a ja nie wiem, o czym wy właściwie rozmawiacie

Sam Wilson: Thor nie zgarnął tych dzikusów, to był Parker. to nie jest fajne, że reszta mu nie wierzy

Wanda Maximoff: macie więc zamiar powiedzieć reszcie prawde?

James Barnes: chyba tak

James Barnes: przynajmniej ja chcę to zrobić, nie wiem co z Wilsonem

Sam Wilson: też powiem prawde

Sam Wilson: nie ma sensu robić z tego wojny poduszkowej

James Barnes: właśnie, kiedyś na pewno przytrafi sie lepsza okazja

Wanda Maximoff: jestem z was duma, wiecie? myślicie trzeźwo i nie obrażacie się w co drugiej wiadomości

Sam Wilson: dogadujemy się ze sobą zaskakująco dobrze, pomimo naszej burzliwej przeszłości

James Barnes: jest lepiej niż było kiedykolwiek wczesniej

Sam Wilson: to takie...

James Barnes: dziwne?

Sam Wilson: właśnie, dziwne

Wanda Maximoff: kończycie za siebie zdania, czyżbym była świadkiem narodzin nowego friendshipu w avengers?

James Barnes: możliwe

Sam Wilson: chyba tak

Sam Wilson: idę poszukać Rogersa, zanim Thor znajdzie mnie i Barnesa

Sam Wilson opuścił rozmowę.

James Barnes: dzięki za pomoc

Wanda Maximoff: drobiazg. i tak byłam na niego zła za to, że wplątał mnie w wojne i nie dał sie wykazać

Wanda Maximoff: wyrównałam po prostu rachunki

James Barnes: to jest serio słaby powód do wojny poduszkowej

James Barnes: wiem, o czym mówie, brałem czynny udział w każdej z nich

Wanda Maximoff: ja też, teoretycznie, tam byłam, ale tylko dla ozdoby

James Barnes: obiecuję, że kiedyś rozpętam dla ciebie czwartą (bądź piątą, zależy) wojne i zgarnę cię do swojej drużyny

Wanda Maximoff: trzymam cię za słowo, bucky

James Barnes opuścił rozmowę.

Wanda Maximoff: eh, jakby mało im było tych walk po civil war.

Wanda Maximoff usunęła rozmowę.

Autorka: dla Inesiak. jakoś dałam radę przed północą, huh. najlepszego, pani klaudio/martyno.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top