Rozdział 37
Jak tam mijają pierwsze dni wakacji dla tych, którzy mają? 😅
POV Louisa
- Czemu wyglądasz jak srający kot na pustyni?- Niall odwrócił moją uwagę od rozwieszania głupich dekoracji w jego salonie.
- Wcale tak nie wyglądam- prychnąłem.- Przypomnij mi czemu ci pomagam?
- Żeby odwrócić uwagę od faktu, że twoja rodzina ma poznać twojego skacowanego, zarzyganego partnera?
- Nie jest zarzygany... już- westchnąłem i porzuciłem zawieszanie chorągiewek odkładając je na stół- Kogo ja oszukuje? Cholernie się stresuje. Harry w ogóle nie jest typem faceta, którego przedstawiasz rodzicom.
- Jeżeli bierzesz ten związek na poważnie to wiedziałeś, że prędzej, czy później dojdzie do tego spotkania.
- Oczywiście, że biorę ten związek na poważnie, ale nie sądziłem, że będzie to „prędzej".
- To pozwól mu zostać w domu, tak jak cię prosił, ale myślę, że to będzie dobry test dla niego. Nadal mu nie ufam.
- Co musiałby zrobić, żebyś mu zaufał?
- Oh, no nie wiem... Oświadczyć ci się?
- Przestań- zarumieniłem się i poczułem jak w moim brzuchu wybuchają motyle- To za wcześnie.
- Twoja reakcja mówi mi zupełnie co innego, co mnie przeraża. Wpadłeś aż tak mocno?- Niall zawiesił ostatnią dekoracje i zszedł z drabiny.
- Kocham go, to chyba normalne- wzruszyłem ramionami- Ty nie myślałeś o Zayn'ie, klękającym na jedno kolano, gdy wyciąga pierścionek z kieszeni?- uśmiechnąłem się jak głupi widząc, że teraz to blondyn się rumieni- Tak myślałem.
- To coś innego. Zayn, on... jest normalny.
- Żartujesz sobie ze mnie? Tak bardzo chciałeś, żebym był szczęśliwy i żeby Harry się zmienił, a kiedy to się dzieje to mówisz takie gówno.
- Wybacz mi Louis, ale trudno jest uwierzyć w taką gwałtowną zmianę- wywrócił oczami, co tylko mnie jeszcze bardziej zezłościło.
- Nie ważne, czy zmiana była gwałtowna. Harry jeszcze ani razu nie dał mi powodu, by żałować dania mu szansy i się na to nie zapowiada. Naprawdę się stara... Poza tym nie kłóćmy się w twoje urodziny.
- Postaram się być mniejszą zrzędą, ale pamiętaj, że jakby cokolwiek się działo możesz na nas liczyć, tak?
- Tak- zaraz po tym po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi- Idź otwórz, solenizancie.
Po chwili do salonu wszedł Zayn, a za nim starsze małżeństwo i trzy dziewczyny. Poszedłem do kuchni chcąc dać czas Niall'owi się przywitać. Jednak nie miałem czasu na chwile wytchnienia, bo dzwonek zadzwonił ponownie. Tym razem to ja poszedłem otworzyć.
Za drzwiami stał Harry, którego trudno było dostrzec zza góry toreb i kwiatów, które miał przy sobie.
- Harry? Co to jest?
- Um, to dla twojej rodziny. Czytałem, że tak wypada- jego głowa wysunęła się zza jednej z paczek i mogłem zobaczyć jego zakłopotany uśmiech.
- Oh, to tak miłe z twojej strony- wziąłem od niego kilka pakunków odstawiając je na ziemie i od razu potem złączyłem nasze usta w mocnym pocałunku- Jak się czujesz, Harry?
- Całkiem w porządku. Mam nadzieję, że te espresso zatuszuje moje zmęczenie- mówił nadal przy moich ustach.
- Myślałem, że spałeś cały dzień.
- Cóż, można powiedzieć, że spotkanie z twoimi rodzicami spędziło mi sen z powiek, więc wykorzystałem ten czas na zrobienie małego researchu i zakupów. Mam nadzieję, że trafiłem z prezentami.
- Jesteś cudowny, dziękuję- objąłem go w pasie i ułożyłem głowę na jego piersi- Jestem pewny, że moja rodzina też cię pokocha, nie przejmuj się.
- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić- wplótł palce w moje włosy- To duża presja, nikt nigdy nie przedstawiał mnie swoim rodzicom. Nie chcę tego spieprzyć, gdy jesteśmy na dobrej drodze do czegoś naprawdę dobrego.
- Będę cały czas obok ciebie, jakbyś nie wiedział co powiedzieć, pomogę.
- Chłopcy?- Niall wszedł do holu- Chodźcie już do salonu.
Gdy minąłem się z blondynem niemo zadałem mu pytanie jak poszło, na co uniósł obydwa kciuki do góry.
- Harry, skarbie!- do mężczyzny obok mnie podbiegła mama Zayn'a i uścisnęła serdecznie- Tak dawno się nie widzieliśmy, musisz koniecznie nam wszystko opowiedzieć. Zayn nie raczył wspomnieć o tobie ani słowem- przy tym obróciła się i posłała karcące spojrzenie synowi.
- Ciebie także wspaniale widzieć, Tricia.
- Zacznij od tego, kim jest ten przystojny chłopak?- uśmiechnęła się szeroko w moim kierunku, a ja odwzajemniłem niepewnie ten gest.
- To mój chłopak, Louis- objął mnie w pasie i przyciągnął do swojego boku, a ja w swojej głowie skakałem z radości jak mała dziewczynka, bo to był pierwszy raz, gdy Harry przedstawił mnie jako swojego chłopaka- Louis, poznaj Tricię, mamę Zayn'a.
- Bardzo miło mi Panią poznać- wyciągnąłem dłoń, którą kobieta potrząsnęła z miłym uśmiechem.
- Nie sądziłem, że kiedyś wreszcie się ustatkujesz, Harry- zaśmiał się z rogu mężczyzna, który musiał być ojcem Malika.
- Szczery jak zawsze, Yaser.
Kolejne minuty spędziłem na zapoznawaniu się z resztą rodziny Malik. Siostry mulata okazały się naprawdę miłe i wszystkie komplementowały moją urodę, co spowodowało, że byłem cały czerwony, gdy dzwonek zadzwonił kolejny raz.
- Pójdę otworzyć- Niall wstał z kanapy.
Po chwili z korytarza można było usłyszeć głośne głosy i śmiechy. Od razu je rozpoznałem i z radością udałem się do ich źródła nie zapominając pociągnąć za sobą Harry'ego, który wyglądał jakby szedł na ścięcie. Ścisnąłem jego dłoń w geście otuchy.
- Boo!- zaraz jak tylko się pojawiłem w jej zasięgu wzroku, mama rzuciła mi się na szyję.
- Mamo...- zaciągnąłem się znajomym zapachem jej perfum czując się od razu jak w domu.
- Tak dawno się nie widzieliśmy, już prawie zapomniałam jak wyglądasz- zażartowała.
Wywróciłem oczami. Zawsze była taka dramatyczna, ale zgaduję, że po kimś to mam.
- Oh, wydaje mi się, że nie mieliśmy przyjemności się poznać- mama zerknęła zainteresowana za mnie, a z nią mój ojczym i rodzeństwo.
Moje oczy komicznie rozszerzyły się, gdy żołądek zawiązał się w supeł. Więc to już, to ten moment, gdy mówię:
- To jest Harry Styles, mój chłopak.
- Chłopak? Nic wcześniej nie mówiłeś- Lottie skomentowała i mogłem poczuć jak Harry za mną się stresuje.
- Jesteśmy ze sobą dosyć krótko, nie było okazji... Więc, Harry- odwróciłem się bokiem i chwyciłem z powrotem jego dłoń- To jest moja mama- Jay, mój ojczym- Dan i od najstarszej: Charlotte, Felicity, Daisy, Phoebe oraz najmłodsi Doris i Ernest- pokazywałem po kolei palcem.
Harry wodził wzrokiem za moim palcem i widziałem jak mocno stara się wszystkich zapamiętać. Musiałem przyznać, że widok ten mnie bawił, bo nigdy nie widziałem go tak niepewnego.
-To zaszczyt móc państwa poznać- parsknąłem, ale widząc przerażone spojrzenie Harry'ego, który nie wiedział co zrobił nie tak zamaskowałem to kaszlnięciem.
Lottie posłała mi rozbawione spojrzenie.
- To dla Pani- nie wiem kiedy zgarnął bukiet kwiatów i wręczył go mojej mamie- A to dla Pana- Danowi podał butelkę drogiego alkoholu.
- Dziękujemy, to bardzo miłe z twojej strony, Harry- mama uśmiechnęła się szeroko i już wiedziałem, że polubiła mężczyznę.
Mój ojczym także uśmiechnął się i wymienił mocny uścisk dłoni z brunetem.
- A to dla was- Harry wręczył dwa kolejne bukiety moim najstarszym siostrom i dwie torebki z Sephory bliźniaczkom.
Ich oczy się zaświeciły i wiedziałem, że Harry już nie musi się niczym przejmować. Gdy podszedł do najmłodszych dzieciaków stał się wyraźnie zdenerwowany, ale po chwili zawahania przykucnął przed nimi i wyciągnął dłonie z dwoma torebkami prezentowymi.
- Mam nadzieję, że zabawki wam się spodobają. Sam wybierałem- uśmiechnął się zachęcając Doris i Ernesta do przyjęcia prezentu.
I jeśli w tym momencie wyobraziłem sobie Harry'ego z naszymi dziećmi w podobnej sytuacji, nikt nie może mnie winić, że wizja ta nie wywołała we mnie żadnego lęku, a ogromną fale ciepła i miłości.
Stres związany z przedstawieniem mężczyzny rodzinie całkowicie już znikł i widziałem, że Harry także czuje się już swobodniej.
Gdy wszyscy goście już przyszli, w tym rodzice i pozostali przyjaciele Niall'a przyjęcie wreszcie się zaczęło. Zjedliśmy pyszny tort, wznieśliśmy toast i wręczyliśmy prezenty solenizantowi. Gdy Harry wręczył blondynowi nowiutki zestaw kijów golfowych w skórzanej torbie widziałem jak opryskliwa maska, którą zakładał w obecności bruneta łamie się.
Wszyscy pogrążyli się w rozmowie przy pysznym jedzeniu i alkoholu dla dorosłych. Nadrabiałem zaległości z moją rodziną, ale także z rodzicami i bratem Niall'a. Nie zapomniałem także porozmawiać z rodziną Malik. Gdy dyskutowałem z Doniyą, kątem oka dostrzegłem, że Harry siedzi na kanapie otoczony wianuszkiem mojego rodzeństwa, które bombardowało go pytaniami.
- Muszę cię na chwilę przeprosić, ale mój mężczyzna potrzebuje odsieczy- przerwałem rozmowę z kobietą i podszedłem w ich kierunku.
Czym się zajmujesz? Ile zarabiasz? A ile masz wzrostu? Jak się poznałeś z Lou? Kochasz go?
Pytania padały jak z karabinu i widziałem jak Harry nie ma możliwości choćby zacząć na nie odpowiadać.
- Spokojnie, spokojnie. Jeszcze odstraszycie mi chłopaka, a nie wiecie jak długo na niego czekałem- przecisnąłem się między rodzeństwem i usiadłem na kolanach bruneta.
- Jak tam, kochanie? Dajesz radę?- wyszeptałem mu do ucha.
- Jest okay- odetchnął- Zgaduję, że muszę się przyzwyczaić do takiego tłoku.
- Oh tak, musisz.
***
Było już nad ranem, gdy razem z Harry'm wróciliśmy do mojego domu i rozlokowaliśmy moją rodzinę w pokojach gościnnych. Wykończeni rzuciliśmy się na łóżko zakopując się pod kołdrą. Przesunąłem się bliżej mężczyzny i wtuliłem się w jego bok. Czułem się tak bezpiecznie w jego ramionach.
- Dziękuję, Harry. Byłeś idealny i moja rodzina cię pokochała.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, prawie narobiłem w gacie, gdy twoja mama pierwszy raz na mnie spojrzała- zaśmiałem się.
- Harry Styles boi się mojej mamy, no kto by pomyślał.
- Nie bądź taki zuchwały- uszczypnął moje biodro, na co pisnąłem cicho.
- Nie rób mi tak, to łaskocze- usiadłem na jego biodrach zapominając o zmęczeniu przygniatając jego dłonie do materaca.
- Kochanie, ta pozycja jest bardzo kusząca, ale nie zapominaj o twoich rodzicach za ścianą- chwycił moje pośladki.
- Nie chciałbyś mnie pieprzyć, gdy nie mógłbym wydać z siebie żadnego dźwięku, hmm? Gdy moi rodzice mogą się obudzić w każdym momencie?- zacząłem kręcić ósemki miednicą z zadowoleniem patrząc jak Harry walczy sam ze sobą.
- Skarbie- przygryzł wargę tak mocno, że stała się biała w tym miejscu- Nie możemy, nie dzisiaj. Jeśli nas usłyszą zniszczę całe dobre wrażenie.
Z szokiem skanowałem jego twarz szukając oznak żartu, jednak ich nie znalazłem. Czy Harry właśnie odmówił mi seksu? Dobrowolnie? Gdy podawałem się mu praktycznie na talerzu? Czy to o takim teście mówił Niall? Brunet właśnie udowodnił mi, że nie chce tylko mojego ciała, że dobra opinia moich rodziców jest dla niego ważniejsza.
Schyliłem się i złożyłem delikatny pocałunek na jego czole układając dłonie na jego policzkach. Zostawiłem tam przez chwilę usta, po czym kciukami zamknąłem jego oczy i tam po kolei złożyłem dwa pocałunki. Potem pocałowałem jego nos i wygładziłem brwi. Oddech Harry'ego zatrzymał się i czułem jak jego serce kołacze pode mną.
- Kocham cię- wymamrotałem przy jego ustach, po czym zostawiłem na nich delikatne cmoknięcie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top