27 | Lepsze czasy nadchodzą.

Trudno było wrócić do normalności po tych wszystkich wydarzeniach, które miały niedawno miejsce. Myślę, że minęło za mało czasu, żeby tak po prostu to od siebie odsunąć.
Nadal czułam się, jakbym była w jakimś trasie. Chyba potrzebowałam jeszcze trochę czasu, żeby się po tym otrząsnąć. Ciężar straty nadal był nie do udźwignięcia.
A muszę bardzo szybko wrócić do świata żywych. Nie mogę znowu się załamać, obiecałam to sobie i mam zamiar dotrzymać słowa.

Za niecałe dwa dni wyprowadzamy się z Shawnem od stolicy Kanady; Ottawy. Chłopak znalazł tam dla nas mieszkanie w świetnym miejscu, a do tego mamy już parę ofert pracy dla naszej dwójki.
Teraz już naprawdę zaczniemy wszystko od nowa. Na ten czas nikt z rodziny Shawna nie wie o naszej przeprowadzce. Ma to zostać w tajemnicy do momentu, gdy nie przekręcimy kluczyka w zamku chroniącym nasze mieszkanie.

Skłamałabym, mówiąc, że jest mi na rękę przeprowadzka po kryjomu, ale chyba nie mam zbytnio nic do gadania. Shawn od początku mówił, że nie chce aby na ten czas, jego rodzina o tym nie wiedziała, a ja nie chciałam na siłę go przekonywać do zmiany zdania. Skoro sądzi, że tak będzie lepiej to, właśnie w ten sposób będziemy robić. Przeczuwam, że decyzja chłopaka jest kierowana strachem, pewnie myśli, że jego mama zacznie go przekonywać do zmiany zdania. A ja nie dam sobie ręki uciąć, że tak by nie było.





-Spakowana? - usłyszałam pytanie, a chwilkę po tym moje ciało zostało objęte umięśnionymi rękoma bruneta. Uśmiech wpłynął na moją twarz. Oparłam głowę o jego pierś i przez dłuższą chwilę po prostu cieszyłam się jego bliskością.

-W zasadzie tak, mam jeszcze do spakowania pare drobiazgów.. Ale to potem, teraz musze odpocząć - niechętnie odsunęłam się od niego. Odwróciłam się przodem w jego stronę i lekko musnęłam go w usta.

-Masz ochotę na herbatę? - nie czekając na odpowiedź, udałam się do kuchni.
Wyciągnęłam dwa kubki i niemal od razu w ich wnętrzu znalazły się saszetki z, naszą ulubioną, zieloną herbatą.

Nagle moje ręce zaczęły drżeć. Stres związany z przeprowadzką znów zaczął mnie nękać.

A co jeśli mama Shawna jeszcze bardziej będzie na niego zła za to, że jej nic nie powiedział?
A co jeśli ona znienawidzi mnie jeszcze bardziej?

Te wątpliwości nie dawały mi spokoju i dosłownie wywiercały dziurę w moim brzuchu.

Niewypowiedziane pytania zawisły w powietrzu.
Shawn zna mnie na tyle dobrze, że można powiedzieć, iż czyta w moich myślach.

-Co cię dręczy? - spytał łagodnym głosem.

-To nasza szansa na lepsze życie - dopowiada po chwili. Nie powiedziałam mu o czym tak naprawdę myślałam. Wolałam odstawić to na bok i spróbować oswoić się z myślą, że jest tak a nie inaczej.

-To najlepsze co możemy dla nas zrobić - próbował mnie przekonać.

-Nie jestem tego taka pewna - odpowiedziałam, splatając swe dłonie, marzyłam tylko o tym, żeby widzieć jak właściwie postąpić. Chciałabym dać już temu spokój, nie chcę po raz kolejny rozczarować Shawna.

-Po prostu mi zaufaj, a wszystko będzie dobrze - kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i zgadzam się z nim. Uspokoiłam się i całkowicie zdałam się na jego decyzje.

Zapadła między nami cisza, a w tym momencie jedyne o czym mogłam myśleć to obecność Shawna obok mnie. W powietrzu wokół nas czułam jego ciepły oddech. Jego wzrok padł na moje usta, a ja nie mogłam się powstrzymać i zwilżyłam wargi.
Wyciągnął rękę i jej wierzchem zaczął gładzić mój policzek, nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
Przysunął się jeszcze bliżej. Czułam na ciele jego ciepło.
Gdy nasze usta się zetknęły, zalała mnie fala gorąca. Położyłam dłoń na jego karku, a drugą wplotłam w jego miękkie włosy. Ten pocałunek był pełny życia. Jego dłonie błądziły po moich plecach, wywołując przyjemne dreszcze.
Po prostu czułam, że byłam z właściwym człowiekiem we właściwym miejscu.
Miałam nierówny oddech. Wszystko we mnie kipiało z nadmiaru emocji.
To Shawn odsunął się jako pierwszy. A moje ciało nadal krzyczało o więcej i więcej. Jego pocałunek sprawił, że zapomniałam o wszystkim co jeszcze przed chwilą nie dawało mi spokoju. Gdy spojrzałam na niego w jego oczach tańczyły iskierki. Bez zastanowienia posłałam mu wielki uśmiech.

-Chyba woda się zagotowała.

Odchrząknął.

A ja potrzebowałam chwili, żebym przypomnieć sobie, że przecież byłam w trakcie robienia herbaty.

-Faktycznie - odpowiedziałam i miałam nadzieje, że nie wyczuł drżenia w moim głosie.

Madison czas zejść na ziemie.






***

Dwa dni później.

Ostatnie chwile w tym domu były dość dziwne. Mimo wszystko byłam przywiązana do tego miejsca, i wiem, że jakaś cząstka mnie na zawsze tutaj pozostanie. Po raz ostatni przechadzałam się po pustych pomieszczeniach, a wspomnienia z chwil spędzonych w tych ścianach dopadały mnie na każdym kroku. Czułam smutek pomieszany z ekscytacją. Wiem, że od teraz wszystko będzie lepsze. W końcu nie wyprowadzalibyśmy się, gdyby tak nie miało być, prawda?
Jestem więcej niż przekonana, że to co robimy jest słuszne.

-Możemy jechać? - usłyszałam pytanie z ust chłopaka i ostatni raz omiotłam wzrokiem pomieszczenie w którym byłam.

-Jasne - odpowiedziałam po dłuższej chwili namysłu. Nie chciałam sprawiać wrażenia zmieszanej, bo po naszej ostaniej rozmowie  naprawdę uwierzyłam, że to jak Shawn wszystko poukładał jest dobre. Nie chcę, aby myślał, że w niego wątpię.

Zamknęłam drzwi i czym prędzej ruszyliśmy do samochodu. Ani razu nie odwróciłam się za siebie, w celu zerknięcia na dom. Nie czułam się jeszcze dobrze z myślą, że już  nigdy więcej nie będzie mi dane go oglądać.

**

Gdy minęliśmy tabliczkę z nazwą miasta, wszystkie moje zmartwienia odeszły w niepamięć. Poczułam jak lżej jest mi na sercu, teraz odliczałam chwile  do momentu, gdy znajdziemy się w Ottawie. Nigdy nawet nie śmiałam marzyć o tym, żeby mieszkać w stolicy, a teraz właśnie jadę w jej kierunku, aby dostać się do nowego mieszkania.

Uśmiech nie opuszczał mojej twarzy. Miałam ochotę skakać z radości, bo właśnie  teraz wszystko miało odejść w zapomnienie. Myśli o mamie całkowicie wyrzuciłam z głowy, problemy z panią Mendes również upchałam w najdalszych zakątkach umysłu.
Czułam się wolna od wszyskich dotychczasowych problemów. Przestałam żyć przeszłością i w końcu zrozumiałam, że powinnam się skupić na Shawnie, chłopaku którego kocham nad życie, a nie na tym co było kiedyś.
Wreszcie zacznę być dziewczyną, która w stu procentach na niego zasługuje.

-Tak bardzo cię kocham - powiedziałam i czule ucałowałam policzek chłopaka.

-Ja ciebie też  kocham Madi, najmocniej na świecie - odpowiedział, po czym złapał za moją dłoń.

Lepsze czasy nadchodzą.

Stara obojętna Madison odeszła.

__________
Cześć i czołem!

Tak jak i obiecałam, tak i jestem! Koniec egzaminów (nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaka to ulga).

Czy po tym prawie miesiącu jest tu jeszcze ktoś, kto czeka na nowy rozdział?

Jest to ostatni rozdział przed epilogiem ACZKOLWIEK mam dla was niespodziankę! O której dowiecie się w swoim czasie.
(Nie zabijajcie mnie za to, że tak szybko kończę)

Miłego dnia, dobrej nocy!

Love ya!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top