10 | Oszustka.
Rano wszystko działo się bardzo szybko. Shawn mnie obudził i jedyne co mi, powiedział to, to, że już wyjeżdżamy i mam się jak najszybciej ubrać. Więc bez zająknięcia wykonałam to, o co mnie poprosił.
Pospiesznie zbiegłam na dół. Usłyszałam krzyki co sprawiło, że zatrzymałam się na chwilę i wytężyłam słuch. Nie sądziłam, że mama Shawna na koniec zaszczyci nas kłótnią.
-Moja noga nie powstanie w tym domu to tego czasu do kiedy nie przeprosisz Madison za to, że ja oszukiwałaś! Jak można tak bardzo manipulować uczuciami innych ludzi! - dało się słyszeć krzyk Shawna. Był bardzo wkurzony.
-Shawn, nie dramatyzuj ona wcale nie musi się o tym dowiedzieć! Traktujesz ją tak jakby była pępkiem świata! Nie zapominaj, że jestem ważniejsza od niej!
Wbiegłam do salonu co wywołało zdenerwowanie na twarzy Shawna i zdziwienie na twarzy pani Mendes.
-O czym sie nie muszę dowiedzieć? - spytałam jak gdyby nigdy nic.
-Moja matka to oszustka - odpowiedział mi Shawn, było po nim widać, że z trudem wypowiada te słowa. Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem. Nadal nie miałam zielonego pojęcia co się tutaj wyprawia.
-No dalej mamo, powiedz jej - po chwili ciszy Shawn znów się odezwał. Chciał, żeby wiedziała co się tutaj wydarzyło.
Pani Mendes zaczęła nerwowo bawić się rękoma. Po chwili podeszła do mnie, a ja odruchowo zaczęłam się wycofywać do korytarza.
-Tak to prawda. Oszukałam cię Madison. Po pierwsze nie lubię cię, a w sumie mogę to lepiej ująć, ja cię nienawidzę i poprosiłam twoja ciotkę Robyn, żeby nakłamała o powrocie twojej matki. Myślałam, że to drobne kłamstwo sprawi, że zostawisz Shawna jednak ty, uczepiłaś się go na rzep psiego ogona! - wykrzyczała mi prosto w twarz. Dobitnie dała mi do zrozumienia, że za mną "nie przepada".
Zamknęłam oczy i czułam, że nogi mi się chwieją. Jeszcze chwila i bym upadła. Oparłam się o ścianę, to zbyt wiele.
W mgnieniu oka pojawił się koło mnie Shawn. Położył mi rękę na ramieniu.
-Jak się czujesz? - spytał troskliwie.
-Jest w porządku - odpowiedziałam i na jego ręce położyłam moją.
-Już wracamy do domu, wszystko będzie dobrze. Nie zamartwiaj się - powiedział. Zachowywał się tak jakby jego mamy tutaj nie było, kompletnie ją ignorował.
-I nie będę - zapewniłam. Koniec z załamywaniem się za każdym razem gdy ktoś mnie skrzywdzi. Głowa do góry, ona nie może sprawić, że będę na skraju załamania nerwowego.
-Jedźmy już - powiedziałam po czym wyszłam z salonu. Ta kobieta nie zasługuje na nic więcej jak na naplucie jej w twarz. Jest zwykła egoistką, a jej czyny usprawiedliwia miłością do syna. Istny absurd.
Nawet jakby cały świat miałby być przeciwko naszemu związkowi nigdy bym nie opuściła Shawna.
I opuściliśmy dom rodziców Shawna bez pożegnania. Mama chłopaka siedziała w salonie płacząc jednak nie poruszyło mnie to.
Sama była sobie winna.
Z piskiem opon wyjechaliśmy z posesji. Byle by być jak najdalej od nich.
-Myślisz, że mama kiedykolwiek nas przeprosi? - spytał. Byłam pewna, że prędzej czy później padnie to pytanie. Kocha swoją mamę i po prostu chce z nią żyć w przyjaznych relacjach. To normalne.
-Nas nie, ale ciebie jak najbardziej - odpowiedziałam.
-Ciebie też powinna - westchnął. Widać po nim było, że równie mocno jak na jego dobrych relacjach z mamą, zależało mu na, nawet w miarę, dobrych relacjach między mną kobieta.
-Nie oszukujmy sie, ona chyba nie chce mnie przepraszać - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Ale nie przejmujesz się tym?
-Bez obaw Shawn, na świecie są większe problemy od braku przeprosin od twojej mamy haha - odpowiedziałam i na końcu się zaśmiałam czym przekształciłam swoją odpowiedź w żart.
-Masz rację, jeśli na prawdę będzie miała wyrzuty sumienia to przeprosi a jeśli nie, to jej strata. Dużo namieszała i w sumie, to nie jest o wiele lepsza od twojej pożal się Boże ciotki - ucieszyłam się, że Shawn zrozumiał. Przeprosiny bez wyrzutów sumienia to już nie są przeprosiny. To tylko puste słowo wypowiedziane dla świetego spokoju. Będziemy czekać tak długo, aż nie zrozumie swojego błędu. Będziemy czekać na jej pierwszy krok.
***
Musiałam przysnąć w samochodzie ponieważ, gdy otworzyłam oczy nie siedziałam w twardym fotelu tylko byłam niesiona przez Shawna.
-Co się dzieje? - spytałam zasypanym głosem.
-Spałaś, a ja nie chciałem cię budzić więc, stwierdziłem, że zaniosę cię do domu - wyjaśnił, a na moją twarz mimowolnie wpłynął uśmiech. To było kochane z jego strony.
-Dziękuje - powiedziałam po czym cmoknęłam go w prawy policzek.
***
Smutek był nieodłączna częścią mojego życia mimo, że nieraz się ulatniał to i tak prędzej czy później wracał ze dwojoną siłą. Osłabiał mnie, a przede wszystkim zabierał mi chęci do życia, zastępował miłość do Shawna. Byłam nim przepełniona do granic możliwości. Aż można się dziwić, że ludzie z mojego otoczenia nie popadali w depresje poprzez samą rozmowę ze mną... Ale teraz to wszystko ulegnie zmianie. Muszę odpuścić, koniec zmartwiania się przeszłością. Nie zmienie tego co było, ale mogę wpłynąć na to co będzie. I to właśnie na przyszłości muszę się skupić. Nie ma dawnej mnie i nie ma już dawnego życia, wszystko co było kiedyś zlewa się w ciemność, którą ze wszyskich sił odpycham od siebie. Czas skończyć z tym raz na zawsze.
-Nad czym tak myślisz? - nagle na sofie obok mnie pojawił się Shawn. Otulił mnie ramieniem.
-Nic, nic po prostu cię kocham - powiedziałam.
-Ja ciebie też, ale to na pewno nic takiego? - dopytywał.
-Nie, spokojnie, to nic poważnego - uspokoiłam go.
Jesteśmy u siebie i jest dobrze. Nikt nas nie oszukuje. Nikt nie udaje miłego na siłę. Nie musimy obawiać się mojej ciotki czy kogokolwiek innego.
Widać, że na Shawnie w jakiś sposób odbił się incydent z jego mamą jednak wiem, że chłopak upora się z tym. A kobieta prędzej czy pózniej go przeprosi. Mnie niekoniecznie będą czekać przerosiny z jej strony jednak nie przejmuję się już tym tak bardzo. Ona nic dla mnie nie znaczy i nie liczę na nic z jej strony.
Chłopak ucałował mnie w policzek, co poraz kolejny wybudziło mnie z przemyśleń. Odruchowo mocniej wtuliłam się w jego ciało, przez co pewnie nieźle pogniotłam mu koszulkę, jednak teraz to nie gra głównej roli.
-Cisze się, że w końcu jesteśmy u siebie, ta podróż jak i pobyt tam nieźle mnie wymęczyły - powiedział Shawn.
-Mnie też to cieszy kochanie, mnie też.
Oglądaliśmy wraz z Shawnem jakąś denną komedię, przy której nieraz przysypialiśmy.. Już dawno powinniśmy przenieść się do sypialni, jednak jakoś zbytnio nam się nie chciało..
A gdy w końcu się zebraliśmy, aby udać się na górę ktoś, zapukał do drzwi. Bardzo się dziwiłam, bo jednak kto by mógł nas o tej godzinie odwiedzać?
Czym prędzej podeszłam do drzwi.
Nie spodziewałam się, że ujrzę tą osobę w progu.
___________________________________
Hejka!
Przepraszam za tą nieobecność jednak byłam chora. Przez co nie było mnie tydzień w szkole i musiałam wszystko nadrobić więc, nie miałam czasu zajrzeć na wattpada i coś napisać. Mam nadzieję, że to zrozumiecie.
Love ya!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top