❝the lost book❞
Adora popadła w jeszcze większą zadumę. Dziwna kobieta, która nosi przy sobie książkę z legendami to raczej niecodzienny widok w małym miasteczku w jakim miała okazję zamieszkać.
Do tego powróciła do niej ta dręcząca jej umysł myśl, nieustanne deja vu.
Spojrzała raz jeszcze na okładkę pewna, że zna las przedstawiony na obrazku.
Nagle poczuła, że jej dłonie zaczynają się lekko trząść. Próbowała nad tym zapanować jednak to tylko pogarszało sprawę.
Wydawało jej się, że przez jej ciało przechodzi tysiące impulsów elektrycznych paraliżujących jej nerwy, mięśnie i wprawiających serce w arytmię.
Nie czuła bólu, łaskotania, szczypania ani mrowienia. Nie czuła nic, poza narastającą paniką.
I w momencie, w którym bliska była obłędu wszystko ustało. Jak ręką odjąć dłonie przestały telepać się jak u narkomana na odwyku, a serce momentalnie wróciło do monotonnego rytmu.
W akcie desperacji odrzuciła trzymaną w rękach książkę. Ta otworzyła się w locie i uderzyła w chodnik okładką do dołu.
Adora trwała jeszcze przez chwilę w bezruchu, po czym centymetr za centymetrem przysunęła się do tomiszcza leżącego na ziemii.
Omiotła wzrokiem stronę, a jej uwagę przykuł napis widniejący u jej szczytu.
- She... ra. - przeczytała na głos.
Zapaliła jej się lampka. Tym słowem posłużyła się nieznajoma kobieta - prawdopodobnie właścicielka księgi.
Przyjrzała się kartkom raz jeszcze. Obie strony zapisane były małym druczkiem, a pod napisem znajdowała się ilustracja przedstawiająca kobietę o sięgających do pasa włosach koloru blond, trzymającą miecz o błękitnym ostrzu. Obok niej wykaligrafowany był napis:
"Na honor posępnego czerepu!"
Adora parsknęła śmiechem. Posępny czerep? Kto wymyślał fabułę tej historyjki?
Z tekstu wynikało, iż cała ta She-ra była bohaterką, która miała pojawiać się gdy światu groziła zagłada. Była ona wysoka na osiem stóp i umięśniona niczym dorodny byczek.
Miała być również zwyczajną dziewczyną, która stawała się ową niepokonaną osobistością po uniesieniu miecza na wysokość twarzy i wypowiedzeniu (a właściwie wykrzyknięciu) słów:
"Na honor posępnego czerepu!"
- "Historia nienajgorsza, tylko ten czerep zupełnie nie pasuje." - stwierdziła dziewczyna.
Wzruszyła ramionami. A czego ona oczekiwała od historii dla małych bączków, które mówią "l" zamiast "r"?
Włożyła książkę pod pachę i otrzepując się z pyłków, które przyległy do jej spodni podczas dziwnego ataku paniki ruszyła w stronę domu.
Idąc chodnikiem zastanawiała się co może zrobić z nieszczęsną książką. Nie znała danych właścicielki, nawet nie wiedziała czy ta kobieta była jej właścicielką.
Nagle wpadła jej do głowy myśl: niedaleko stąd jest biblioteka, w której od kilku lat prowadzona jest akcja polegająca na zostawianiu książek w specjalnych pudełkach w celu odnalezienia właściciela. Jeśli ktoś zgubił jakieś tomiszcze przychodził i szukał swojej własności w tych właśnie pudełkach.
Przyspieszyła i w kilka chwil znalazła się w wejściu do budynku biblioteki.
Popchnęła ciężkie wrota i przekroczyła próg przyciskając książkę do ciała.
- Dzień dobry?! - bardziej spytała niż zawołała.
Przez chwilę nie odpowiadał jej nikt poza echem niosącym się po ogromnym pomieszczeniu.
- Jest tu kto?! - Adora ponowiła próbę odnalezienia kogoś z pracowników.
Wtem zza biurka wyskoczyła dziewczyna ubrana w biały kitel i gogle. Miała długie, spięte w dwa kucyki, fioletowe włosy i bystre, purpurowe oczy.
Przeskoczyła przez mebel i podbiegła do zdezorientowanej blondynki.
- W czym mogę służyć? - spytała wbijając spojrzenie ogromnych oczu w Adorę.
- Ja... przyniosłam książkę. Znalazłam. - powiedziała powoli dziewczyna wciskając tomiszcze w dłonie bibliotekarki.
Wymamrotała pożegnanie i już miała odejść, gdy nagle nieznajoma dziewczyna wrzasnęła:
- SHE-RA!
Adora przewróciła oczami. Znowu powtórka z rozrywki? Poczuła, że ktoś ciągnie ją za rękaw.
Nim zdążyła zaprotestować w jej rękach wylądowało 15 opasłych tomiszcz. Ugięła się pod ich ciężarem i z trudem postawiła je na ladzie.
- Co to ma... znaczyć? - spytała powoli głośno wciągając powietrze nosem.
- Interesuje Cię She-ra, więc daję Ci więcej książek w tym temacie. Muszę przyznać, że to niesamowicie pasjonująca sprawa i sama uwielbiam ją zgłębiać gdy czekam na klientów. - paplała fioletowowłosa. - Właściwie nigdy nikt nie udowodnił, że She-ra istnieje, ale także nikt nie zaprzeczył, więc jedyne co nam pozostaje to wierzyć albo nie wierzyć. Aha, niektóre z tych książek są moją prywatną własnością, także musisz je zwrócić jak tylko przeczytasz, dobrze? Super, no to idź już, papa.
I już jej nie było. Zniknęła gdzieś między półkami pomrukując pod nosem.
Dziewczyna westchnęła. Cóż miała zrobić? Wzięła księgi i stękając z wysiłku wytoczyła się z budynku biblioteki kierując swoje kroki do domu.
•••
Nie minęło pół godziny, jak zupełnie zasapana i zmęczona Adora otworzyła drzwi domu z wyraźną ulgą stawiając (lub bardziej zrzucając) książki na podłodze.
Jak się zorientowała, Shadow Weaver wyszła. Pewnie okupuje teraz sklepy dla kolekcjonerów kamieni szlachetnych płaszcząc nos o szybę wystawki.
Parsknęła cicho. Nigdy nie rozumiała jak ta zimna, skupiona na sobie i swoim sukcesie osoba mogła w ramach hobby kupować kamyczki wydając na nie połowę swoich miesięcznych oszczędności.
Zdjęła buty i weszła do kuchni nastawić wodę na herbatę. Potrzebowała napić się czegoś ciepłego, by ochłonąć i jeszcze raz przeanalizować co tak właściwie się stało.
Przemknęło jej przez myśl, że nie powinna oddawać zgubionej przez nieznajomą kobietę książki przed jej dogłębnym sprawdzeniem.
Na pewno udało by się jej znaleźć racjonalne wytłumaczenie dla dziwnej reakcji organizmu na nią.
W oczekiwaniu na zagotowanie się wody, Adora raz jeszcze podniosła stos książek tym razem transportując go do swojego pokoju. Postawiła je na podłodze i po chwili zastanowienia wsunęła pod łóżko. Tam nie będą jej przeszkadzać.
Zeszła na dół słysząc, że czajnik wydał specyficzne kliknięcie oznajmiające, iż woda jest już gotowa. Zalała wcześniej przygotowaną herbatę, chwyciła kubek i przeniosła się do stołu.
Pogrążyła się w rozważaniach. Co tak naprawdę się stało? Dlaczego jej ciało zareagowało tak, a nie inaczej na obecność książki? I o co, do cholery, chodzi z tą całą She-rą?
Wypiła pierwszy łyk i gwałtownie odstawiła kubek głośno wciągając powietrze.
- Cholera, gorące!
•••
Dziś znów jej się śniło. Znów widziała urywki z czyjegoś życia. Jednak dzisiejszy sen różnił się od poprzednich jednym szczegółem: pojawiła się w nim jeszcze jedna osoba.
Była to dziewczyna o długich, gęstych, brązowych włosach. Jej twarz była nieostra, lecz mimo to wydawała się znajoma. Jak wszystko w tych snach, swoją drogą.
Obudziła się z dziwnym przeświadczeniem, że ma w życiu cel, który za wszelką cenę musi zostać wypełniony. Problem był tylko w tym, że nie wiedziała jaki on jest.
licznik słów: 1007
Z tą Shadow Weaver to chodziło mi o to, że w tej nowej she-rze ona miała ten kamień czy inny klejnot, z którego czerpała moc, no nie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top