52

Trey

Julius był moim pieprzonym bogiem, a ja zostałem jego wyznawcą.

To, co ten człowiek dla mnie robił, przechodziło ludzkie pojęcie. Facet, który powinien nienawidzić mnie za to, że lata temu zniknąłem z jego życia bez słowa, bez wahania rzucił mi się na pomoc. Zorganizował dziesięciu doświadczonych egzekutorów, którzy polecieli z nami do Nowego Meksyku. Na lotnisku czekało na nas trzech kolejnych specjalistów od zabijania. Nie rozumiałem, dlaczego Julius angażował tak wielu ludzi w odbicie Yvaine, ale niech mnie. Był moim prawdziwym przyjacielem nawet po tylu latach rozłąki.

- Ja pojadę z tobą, Jericho, Christianem i Nate'm jednym samochodem. Reszta ma podzielić się na trzy pozostałe wozy. Powinniśmy dotrzeć do celu za czterdzieści minut. Jeśli ktoś dojedzie na miejsce przed nami, ma na mnie poczekać.

Nikt nie kwestionował rozkazów Juliusa. Mężczyzna roztaczał wokół siebie aurę dominacji. Przy nim byłem tylko szczeniakiem uczącym się, jak nie pozwolić wejść sobie na głowę. 

Usiadłem na miejscu pasażera w srebrnym mercedesie. Liczyłem na samochód mniej rzucający się w oczy, ale pierwszy raz w życiu postanowiłem bez wahania poddać się komuś innemu.

Jako dzieciak i dorastający chłopak, uznawałem uległość drugiej osobie za obelgę. Widziałem w tym coś nienaturalnego. Nigdy nie chciałem znaleźć się na miejscu człowieka, który miałby nad sobą innych ludzi. Owszem, kiedyś miałem nad sobą Harrisona, ale po zabiciu go, zostałem numerem jeden. Stworzyłem mafię od podstaw i obroniłem swoją silną pozycję w mafijnym półświatku. Stałem się niezależnym facetem, którym chciałem być za dzieciaka.

W interesach rządziłem się twardą ręką. Nikt nie mógł mi podskoczyć, bo wiedział, jak to się skończy. Byłem bezlitosny dla tych, którzy mi się sprzeciwiali.

Po latach, będąc w obliczu zagrożenia i słuchając poleceń Juliusa, uświadomiłem sobie, że czasami uległość nie była zła. Owszem, miałem swoje poczucie własnej wartości, swój honor i dumę, ale czasami mogłem odstawić te wartości na bok. Każdy z nas był w końcu tylko człowiekiem. Nikt nie był nieomylny. 

Dopiero po latach nauczyłem się, że proszenie o pomoc nie jest oznaką słabości. Dla Yvaine byłem gotów odwrócić świat do góry nogami. Powstałem z martwych dla nowojorskiej mafii i zamiast kary za zniknięcie na tyle lat, otrzymałem pomoc.

- Dwadzieścia minut do celu - oznajmił opanowanym głosem Julius.

Nie odpowiedziałem. Czułem się podminowany i przybity. 

Wierzyłem, że niebawem znów będę trzymał moją ukochaną dziewczynę w ramionach. Gdy ją odnajdę, już nigdy jej nie puszczę. Będzie mogła błagać mnie o wolność, a gdy to zrobi, przykuję ją do łóżka i powiem, że jej miejsce jest przy mnie.

Wpadłem po uszy, oddając tej dziewczynie swoje serce. Potrzebowałem zabawki, a kupując Yvaine od martwego już Ryana Suggsa, otrzymałem jej bezwarunkową miłość.

- Chłopie, odpuść. Wyglądasz, jakbyś zaraz miał puścić pawia.

Christian położył dłoń na moim ramieniu, aby mnie uspokoić. Wiedziałem, że próbował mnie rozweselić, ale do diabła, nie miałem powodu, aby się cieszyć.

Pozostało mi mieć nadzieję, że odnajdę ją żywą. Jeśli ten bydlak Hunter coś jej zrobił, odetnę mu ręce i nogi, a następnie fiuta. Będę znęcał się nad nim tak długo, aż zacznie błagać mnie o śmierć. Nie nastąpi ona jednak szybko.

- Yvaine może już mnie nie chcieć.

- Nie brzmij jak cipa - upomniał mnie Christian. Jericho wstrzymał oddech. - Ona cię kocha. Oddałaby za ciebie życie. Nie mówię tego, aby było ci miło. To prawda, Trey. Yvaine diabelnie mocno cię kocha. Gdyby tak nie było, nie poddałaby ci się. Walczyła z tobą, bo toczyła walkę ze sobą. Nie chciała ci ulec, bo bała się, że przez to przestanie siebie szanować. 

- Kuźwa, oni pewnie ją zgwałcili! - warknąłem, uderzając pięścią w deskę rozdzielczą.

- Panowie, proszę o spokój. Za dziesięć minut będziemy na miejscu. Musimy działać w opanowaniu. 

Zwinąłem dłonie w pięści. Nie potrzebowałem reprymendy Juliusa. Christian niezrażony tymi słowami kontynuował.

- Trey, chcę ci powiedzieć, że niezależnie, co się wydarzyło, gdy nas przy niej nie było, ona cię odnajdzie. Nie chcę przyznawać tego na głos, ale jesteśmy przyjaciółmi od lat. Wychowaliśmy się w brudnym świecie pełnym przemocy i nienawiści. Yvaine pewnie została zgwałcona przez tego skurwiela, ale to nie znaczy, że nie odbudujesz w niej tego, co pokochałeś. Może się w sobie zamknie i będzie próbowała cię odtrącić, ale nie możesz jej pokazać, że się poddałeś. Bądź dla niej silny, skurczybyku. Nigdy nie zaznałem miłości, podobnie jak ty. Nie spieprz tego, co zesłał ci los.

Ostatnie słowa Christiana silnie we mnie uderzyły. W jednej chwili poczułem się niewarty Yvaine. Dla jej dobra musiałem jednak wziąć się w garść i ją uratować.

Jeśli ja tego nie zrobię, nikt nie uczyni tego za mnie. 

Yvaine

Hunter całował mnie po brzuchu. Rękami masował moje piersi, a ja leżałam bezczynnie. Czekałam na ostatnie tortury przed śmiercią.

Zabawne było to, że gdy już pogodziłam się z tym, iż odejdę z tego świata, przestałam płakać. Gdyby nie knebel w ustach, mogłabym się nawet uśmiechnąć.

Przeżyłam w życiu kilka cudownych chwil. Miałam kochających, choć schorowanych rodziców. Pomogłam kilkunastu psom ze schroniska znaleźć nowy dom. Zostałam porwana przez człowieka, którego po jakimś czasie pokochałam.

- Jesteś piękna, księżniczko. Nie chcę szpecić twojego ciała, ale musisz wiedzieć, do kogo należysz. Możesz próbować ode mnie uciekać, ale zawsze cię znajdę. Nigdy się mnie nie pozbędziesz, aniele.

Hunter zsunął się niżej i przysunął się do mojej kobiecości. Pocałował mnie tam, a ja zamknęłam oczy.

Jeśli to miały być moje ostatnie chwile przyjemności przed śmiercią, byłam na nie gotowa. 

W chwili, w której Hunter uśpił moją czujność, poczułam czubek ostrza na brzuchu. Gwałtownie poderwałam głowę. Przekrwione oczy mężczyzny błysnęły ekscytacją.

- Pierwszą literą jest... Kurwa!

Wierzgnęłam, gdy Hunter się ze mnie zsunął. Stanął na nogi i rozejrzał się wokół. Szybko mrugał oczami, jakby mogło mu to pomóc odzyskać zdolność logicznego myślenia.

- Słyszałaś to, księżniczko? Czy to tylko moje omamy? 

Pokiwałam twierdząco głową. 

Usłyszałam ponowny huk dobiegający z góry. Hunter westchnął wyraźnie wkurzony i zaczął iść na górę.

- Nigdzie się nie ruszaj, kochanie. Nie masz dużego wyboru, ale...

Gdyby nie knebel, mój krzyk byłby słyszalny daleko, daleko stąd. 

Drzwi do piwnicy zostały gwałtownie otwarte, a Hunter powalony na ziemię. Stoczył się po schodach i padł na dole, tracąc przytomność. Wierzgałam się, próbując się uwolnić. Widok kilku mężczyzn ubranych na czarno, z pistoletami w rękach sprawił, że niemal zeszłam na zawał serca.

- Yvaine!

Moje głupie serce musiało oszaleć. Biło tak mocno, jakby miało ochotę zrobić mi dziurę w piersi i opuścić moje ciało. Nie było to jednak spowodowane stresem. W chwili, w której usłyszałam ten głos wypowiadający moje imię, zapomniałam o mężczyznach w czerni. Kątem oka widziałam, jak dobiegają do Huntera, ale wszystko inne przestało mieć znaczenie.

Patrzyłam załzawionymi oczami na pięknego człowieka w garniturze. Minął innych i wyglądając jak najpiękniejszy upadły anioł, podbiegł do mnie. Zawył boleśnie, padając przede mną na kolana. Dotknął mojego nagiego brzucha i zapłakał głośno.

Nie wierzyłam w ten cud. Jako dziecko, żyjąc w ubogiej rodzinie, nie wierzyłam w cuda. Dorosłam wierząc, że cuda nie istniały.

Człowiek klęczący obok łóżka, na którym leżałam rozciągnięta i spętana, był dowodem na to, że cuda się zdarzały. 

Najpiękniejszy Trey Braxton, mój ukochany, mój pan, był tutaj. 

Trey

Płakałem głośniej niż moje ofiary, które obdzierałem ze skóry.

Płakałem silniej niż Harrison, gdy odbierałem mu życie.

Płakałem boleśniej niż gdy moje życie legło w gruzach.

Moja dziecinka tutaj była. Związana, zakneblowana i bezbronna. Płakała razem ze mną. Drżącymi rękami zdjąłem jej knebel i rzuciłem go na podłogę. Wstałem i opadłem na łóżko, tuląc do siebie moją małą dziewczynkę.

- Jestem tutaj, skarbie. Już nikt nigdy cię nie skrzywdzi. Przysięgam na swoją krew.

Zapłakałem, gdy Yvaine straciła przytomność. Oddychała, więc uznałem, że nic jej nie groziło. Była w szoku, kiedy zobaczyła nas po, Bóg jeden wie, czym. Nie miałem pojęcia, co miał zamiar zrobić jej ten skurwysyn, ale wiedziałem jedno.

Gość już długo nie pożyje.

Christian uśmiechnął się, widząc Yvaine. Pomógł mi zdjąć jej kajdany. Gdy chciałem wziąć ją na ręce, aby wynieść ją z tego cuchnącego stęchlizną domu, mój przyjaciel położył mi dłoń na ramieniu.

- Pozwól proszę, że ja wezmę twoją dziecinę na ręce. Jesteś roztrzęsiony, bracie. Razem zawieziemy ją do szpitala.

Byłem w takim szoku po wielogodzinnych poszukiwaniach, że bez słowa pokiwałem głową. Pozwoliłem, aby Christian wziął na ręce bezwładne ciało mojej ukochanej dziewczyny. Bolało mnie, że to nie ja ją niosłem do samochodu, ale wiedziałem, że Christian wiedział, co robi. 

Kiedy mój przyjaciel poszedł na górę w towarzystwie sześciu egzekutorów, ja usiadłem na brzegu łóżka. Schowałem twarz w dłoniach i pozwoliłem, aby moim ciałem wstrząsnął kolejny bolesny szloch.

Poczułem, jak łóżko obok mnie się ugina. Podniosłem głowę i ujrzałem Jericha.

- Domyślam się, jak się czujesz - oznajmił spokojnie, choć widziałem, jak jego ręce drżały. - Nie darowałbym sobie, gdybyśmy jej nie odnaleźli. Nie wiemy, co ta gnida jej zrobiła, ale kiedy Yvaine cię ujrzała, w jej oczach zobaczyłem miłość. Ona cię potwornie kocha, szefie. Nie zmarnuj tej szansy.

Ochroniarz poklepał mnie po plecach, a ja patrzyłem, jak idzie na górę, aby dołączyć do Christiana. Kiedy trochę się uspokoiłem, wstałem i na drżących nogach podszedłem do Juliusa. Stał nad ciałem Huntera i sprawdzał, jaki ma puls.

- Trey, gość chyba przedawkował narkotyki. Ma słaby puls, ale żyje. Chcesz go zabić teraz czy zaczekamy, aż się ocknie? Może to trochę zająć biorąc pod uwagę, że chłopak nieźle się urżnął.

Moja chęć zemsty zniknęła. W chwili, w której zobaczyłem Yvaine, wszystko inne przestało istnieć. Mój gniew na Huntera nie osłabł, ale nie miałem zamiaru odbierać Yvaine czasu spędzonego ze mną. Wolałem siedzieć w spokoju przy jej szpitalnym łóżku niż bawić się i tak już martwym Hunterem. 

Wyciągnąłem pistolet i bez wahania strzeliłem między oczy faceta, tworząc dziurę w jego chorej głowie. Odwróciłem się, aby odejść, ale w tej samej chwili usłyszałem męski krzyk dobiegający z góry. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top