40

Yvaine

- Hunter, błagam! Nie rób mi tego! Zaczekajmy, proszę!

Mężczyzna nie zważał na moje protesty. Podszedł do mnie z nożyczkami i dwoma cięciami pozbawił mnie stanika. Gdy zrzucił materiał na podłogę, jego oczy zaświeciły się z podniecenia. Nic nie mówiąc, rozciął materiał moich majtek i również się go pozbył. Oblizał usta, a ja krzyknęłam o pomoc.

- Nikt cię ode mnie nie uratuje, księżniczko. Bądź posłuszna, a nam obojgu będzie przyjemnie. To twój pierwszy raz. Nie chcę, aby cię bolało.

Blondyn odrzucił nożyczki na bok. Chwycił jednak pasek. Zamknęłam oczy, szykując się na uderzenie. Nie sądziłam, że Hunter będzie mnie bił.

Krzyknęłam przeraźliwie, gdy zamiast uderzenia, poczułam pasek zacieśniający się wokół mojej szyi. Hunter zawiesił się nade mną i precyzyjnie owinął swój pasek wokół mojej szyi. Posłałam mu błagalne spojrzenie. On jednak zacisnął pasek tak, że wyraźnie go czułam. Nie poddusił mnie nim, co uznałam za łaskę.

- Za każdym razem, gdy będziesz mnie błagała, abym przestał, zacieśnię pasek. Nie chcę doprowadzić cię do utraty przytomności z powodu braku tlenu. Na pewno nie pozwolę, abyś umarła. Zapłaciłem za ciebie fortunę i oczekuję, że wywiążesz się ze swoich zadań. Ostrzegam cię jednak, abyś nie prosiła o uwolnienie. Odbiorę ci dziewictwo i oczekuję, że nie będę musiał zacieśniać paska.

Zapłakałam, ale nie odpowiedziałam. Nie chciałam tracić możliwości oddychania. 

Hunter zsunął się niżej. Jedną ręką objął moją pierś i zaczął delikatnie ją ugniatać. Sutek drugiej piersi ścisnął między dwoma palcami. Z mojego gardła wydarł się cichy jęk.

- Masz pięknie piersi, aniołku. Jesteś taka cudowna. Tylko moja.

Pochyliwszy się, wziął w usta sutek. Ssał go i lizał. Gdy się odsunął, dmuchnął na niego zimnym powietrzem. Mimowolnie poczułam, że robię się wilgotna. Było mi za to wstyd. Mogłam próbować kontrolować płacz i błagania, ale nie mogłam przejąć kontroli nad poczynaniami swojego ciała. Byłam nie tylko niewolnicą Huntera, ale również swojego organizmu.

Kiedy mężczyźnie znudziła się zabawa moimi piersiami, zsunął się niżej. Zdjął z moich nóg kajdany. Byłam tak odrętwiała, że nie mogłam nawet zacieśnić nóg. Pozwoliłam więc, aby blondyn zarzucił sobie moją lewą nogę na ramię. Pochylił się i opierając policzek na moim udzie, zaczął wsuwać we mnie palec. Byłam już tak mokra, że usłyszałam charakterystyczny dźwięk świadczący o moim podnieceniu. Zapłakałam cicho, czując upokorzenie.

- Jesteś taka gładka, księżniczko. Nie mogę się doczekać, aż mój kutas w ciebie wejdzie, ale najpierw muszę cię przygotować. Wszystko będzie dobrze, Yvaine. Jesteś taką grzeczną dziewczynką.

Hunter z zafascynowaniem obserwował, jak jego palec znika w mojej cipce. Zaciskałam mięśnie na jego palcu, powodując zadowolenie blondyna. W myślach jednak miałam obraz Treya. Miałam nadzieję, że nie był zły, że zniknęłam. Chciałam, aby był szczęśliwy. Liczyłam na to, że szybko znajdzie sobie dziewczynę na moje zastępstwo. Nie zasługiwał na życie w samotności. 

Zasługiwał na wszystko, co najlepsze. 

Odpłynęłam myślami do Treya, dlatego jęknęłam głośno, gdy niespodziewanie Hunter pochylił się i wsunął we mnie swój język. Penetrował mnie spokojnie, palcem zahaczając o łechtaczkę. Drżałam niekontrolowanie. Nie tylko ze strachu, ale i niechcianej przyjemności.

- Smakujesz tak dobrze, malutka. Jesteś cudowna.

Hunter zaciskał dłonie na moich udach, gdy mnie lizał. Szarpałam rękami, próbując się uwolnić. Było to bezcelowe, gdyż nikt by mi nie pomógł. Hunter był ode mnie wyższy, cięższy i bardziej wyćwiczony. Mógłby zrobić mi krzywdę jednym ruchem. Nie chciałam jeszcze umierać. Tylko dlatego mu się nie narażałam.

- Pomocy...

Mój szept był tak cichy i błagalny, że Hunter przestał mnie lizać. Podsunął się wyżej, aby nasze spojrzenia znalazły się w jednej linii. Spojrzał mi w oczy z bólem. Musiałam wyglądać żałośnie.

Blondyn opadł na moje usta. Poczułam na jego wargach swój smak. Obrzydziło mnie, że pozwoliłam mu mnie lizać. To jednak było niczym w porównaniu z tym, co dopiero miało nadejść.

- Nie zrobiłem ci krzywdy, aniołku. Wiesz, co by się stało, gdyby Archie cię kupił? Zapewne w tej chwili gwałciłoby cię dwóch facetów, przy okazji dając ci ostre klapsy. Byłabyś zakneblowana. Masz szczęście, że na mnie trafiłaś. Potrafię przywołać do porządku tych, którzy mi się sprzeciwiają. Miej nadzieję, że ciebie nigdy to nie spotka, księżniczko.

Hunter otarł się czubkiem penisa o moją kobiecość. Próbowałam coś powiedzieć, lecz płacz zacisnął mi gardło. Mężczyzna podniecał mnie, trącając łechtaczkę czubkiem kutasa, ale cierpliwie czekał, aż się uspokoję, abym mogła powiedzieć to, co chciałam.

- Hunter...

- Mów, aniele. Chcę zaczynać.

Zamknęłam oczy i wyszeptałam słowa, których nigdy nie przypuszczałam mu powiedzieć.

- Bądź delikatny, proszę. Boję się, że będzie bardzo bolało.

Mężczyzna cicho westchnął. Nie widziałam jego twarzy, gdyż nie chciałam otwierać oczu. Hunter już widział, jaka żałosna i słaba byłam. Nie musiał oglądać niemej prośby w moich oczach, aby mnie nie ranił.

- Nie bój się - wyszeptał z ustami przy moim policzku. - Będę ostrożny.

Krzyknęłam, gdy Hunter zaczął się we mnie wsuwać. Odgoniłam od siebie myśli o Treyu. Później przyjdzie czas na żal i samobiczowanie za to, że tak szybko się poddałam. Musiałam skupić się na sobie i na tym, aby jak najmniej czuć dyskomfort. Wierzyłam, że mimo wszystko Hunter nie będzie dla mnie brutalny. Nie zniosłabym, gdyby mnie skrzywdził. 

- Otwórz oczy i na mnie spójrz, aniele.

Wypełniłam jego polecenie. Przez łzy widziałam zamazany obraz mojego oprawcy. Ręce trzymał po bokach mojej głowy. 

Nagle podniósł moją nogę, bardziej mnie na siebie otwierając. Jęknęłam, gdy wszedł głębiej. Hunter oparł moją nogę na swoim ramieniu. Z drugą uczynił to samo. Było mi potwornie niezręcznie, znajdując się z niemal obcym mężczyzną w takiej pozycji. Płakałam głośno, ale na szczęście Hunter nie zacieśnił paska znajdującego się na mojej szyi. Miałam wrażenie, że ten pasek był dla niego czymś w rodzaju obroży, którą dał mi Trey.

- Powoli, proszę!

Hunter wykonał mocniejsze pchnięcie. Jęknęłam, odchylając głowę w tył.

- Jestem tu z tobą, kochanie. Wszystko dobrze.

Nic nie było dobrze.

Mężczyzna wsuwał się we mnie coraz głębiej. Patrzyłam mu w oczy, dysząc ciężko. Jego ruch nie sprawił mi żadnej przyjemności. Byłam tak przerażona, że czułam jedynie ból i strach. Nie mogłam nic poradzić na to, że właśnie zostało mi odbierane dziewictwo.

- Wytrzymaj, księżniczko. Jesteśmy coraz bliżej.

Krzyknęłam, gdy Hunter wszedł we mnie najgłębiej, jak się dało. Na chwilę się zatrzymał. Pogładził mnie po policzku, a ja odruchowo wtuliłam twarz w jego dłoń. Hunter może i był kryminalistą, lecz był dla mnie w tej chwili jedynym ratunkiem.

Kiedy zaczął znów się ruszać, zamknęłam oczy. Czułam na policzkach słone łzy, ale mężczyzna był tak zajęty osiąganiem przyjemności, że o mnie zapomniał. Wsuwał się mocniej i mocniej, a ja krzyczałam. Nie był zaborczy ani brutalny, lecz jego penis był gruby, a ja do niedawna byłam dziewicą.

Myślałam, że osiągnięcie orgazmu przy pierwszym razie będzie niemożliwe. Gdy jednak Hunter docisnął kciuk do mojej łechtaczki, moje ciało rozpadło się na wiele kawałków.

Blondyn na mnie opadł. Dalej podpierał się rękami po bokach mojego ciała, aby mnie nie przygnieść. Oddychał jednak głęboko. 

Oparł czoło na moim ramieniu. Kiedy poruszał się wewnątrz mnie, bolało. Próbowałam odsunąć się od Huntera, ale było to niemożliwe. Miałam ochotę pobyć sama. Nigdy nie poczułam takiego upokorzenia. 

- Laleczko?

Kiedy mój właściciel lekko się podniósł, zobaczyłam rumieniec na jego policzkach. Usta miał rozchylone. Pogładził mnie drżącą ręką po policzku. 

- Dobrze się czujesz?

W jego głosie usłyszałam współczucie. Było mi bezsensowne, gdyż to on był źródłem mojego cierpienia. 

- Chcę do domu...

Mój głos był słaby, ale jednak wybrzmiał. Hunter docisnął swoje wargi do moich. Nie całował mnie nachalnie, ale delikatnie. Scałowywał moje łzy. Ocierał się zarostem o mój podbródek, powodując podrażnienie.

Sama nie wiedziałam, o jakim domu myślałam.

Miejsce pod Nowym Jorkiem, w którym mieszkałam z rodzicami, już dawno przestało być moim domem. Nie chciałam myśleć o domu rodzinnym kilka godzin po dowiedzeniu się, że zostałam sierotą. Bolało mnie, że zostałam na tym świecie sama. Moje życie nie było usłane różami, ale nie było też najgorsze. Inni głodowali i walczyli o życie. W tym mój ukochany Trey.

Moim drugim domem był Trey. Jego serce było moim schronieniem. Oddałabym wszystko, aby do niego wrócić, ale już nic nie miałam.

Serce zabolało mnie na myśl, że człowiek, którego tak silnie pokochałam, już nigdy na mnie nie spojrzy. Hunter był sprytny i musiał znaleźć miejsce, w którym nikt mnie nie odnajdzie. Gdyby nie Trey, nie musiałby się zbytnio kłopotać. Oprócz rodziców, którzy nie żyli, miałam tylko Treya. 

Hunter zdjął pasek z mojej szyi. Odpiął kajdanki i odrzucił je na bok. Ostrożnie wyszedł ze mnie. Leżałam na łóżku bezsilnie, lecz mężczyzna wziął mnie na ręce. Oparłam policzek na jego piersi i poczułam pod nim szybko bijące serce. Położyłam drżącą dłoń tuż nad tym miejscem. Mój spokój jednak nie potrwał długo, gdyż blondyn wszedł ze mną do łazienki. Okazało się, że przygotował kąpiel. Nie zdziwiło mnie, że w łazience dominowały ciemne kolory. 

Myślałam, że woda będzie zimna, ale wanna musiała mieć funkcję podgrzewania. Gdy tylko Hunter wszedł do środka i pomógł mi usadowić się między swoimi nogami, poczułam przyjemne ciepło. Nie zabrało ono jednak uczucia strachu.

Mój oprawca oparł się plecami o tył wanny. Przyciągnął mnie do siebie, oplatając rękami i niemal nogami. Nie chciałam być tak blisko niego po tym, co przeszłam, ale nie miałam sił na kłótnię. Zdziwiło mnie, że czułam dalej twardego penisa mężczyzny w dole pleców. Sądziłam, że Hunter dał upust podnieceniu, gdy we mnie wszedł, ale najwyraźniej, podobnie jak Trey, był wiecznie podniecony.

Pochyliłam głowę, pozwalając łzom spływać do wody. Hunter zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję. W końcu położył dłoń na moim gardle i przyciągnął moją głowę do swojego ramienia. Otworzyłam przerażona oczy, patrząc w jego ślepia.

- Zaopiekuję się tobą, aniele. Życie ze mną nie musi być koszmarem. Pamiętaj tylko o zasadach. Żadnych ucieczek. Żadnego wspominania o Braxtonie. Żadnego nieposłuszeństwa.

Zamknęłam oczy i pozwoliłam, aby Hunter mnie przytulał. Byłam pewna, że gdybym spróbowała wstać, runęłabym na podłogę. Byłam bardzo słaba i bezbronna. Mogłam udawać, że było inaczej, ale jedno się nie zmieniło.

Wszyscy mężczyźni, których dotychczas spotkałam, powtarzali mi jedno.

Jesteś zbyt uległa. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top