25

Trey

Nigdy nie czułem się we własnym domu jak zdrajca. Kiedy wracałem do niego po długich godzinach pracy, odnajdywałem tu spokój. Zaszywałem się w jednym z wielu pokoi i albo sam się zaspakajałem, albo wynajmowałem prostytutki.

Gdy wracałem do domu po pobycie w szpitalu, miałem ochotę zawrócić. Najchętniej wsiadłbym do wozu i wyruszył gdzieś daleko, gdzie mógłbym w spokoju żałować za swoje grzechy, a następnie popełnić samobójstwo. Jako kaleka czułem się żałośnie. Nie cierpiałem litości, a wiedziałem, że gdy zostanę w domu, dostanę jej całkiem solidną dawkę od Yvaine. 

Wkurwiało mnie, że w ciągu kilku dni z szanowanego i respektowanego dominującego mężczyzny stałem się obiektem współczucia. Nie byłem oczywiście zły, że Yvaine tak czule się mną zajmowała, ale od lat pracowałem na to, kim byłem dziś i nie chciałem aby moi ochroniarze widzieli, jak ulegam dziewczynie. 

Tym bardziej takiej, którą kupiłem. 

Jericho zaniósł mój bagaż na górę. Yvaine chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do łazienki. Upierała się, że powinienem się umyć, bo pachniałem szpitalnymi specyfikami. Nie miałem nic do powiedzenia, gdyż dziewczyna przejęła całkowicie kontrolę. I choć nie podobało mi się, że tak wchodziła mi na głowę wiedziałem, że nie robiła tego, aby mnie zezłościć. Yvaine na mnie zależało i starała się okazywać mi swoją troskę tak, jak potrafiła. Wiedziałem, na co się piszę, gdy ją sobie wybrałem, ale nie przypuszczałem, że będzie mi dane stracić głos. Bez niego nie czułem się jak mafioso.

Starałem się nie myśleć o tym, jak będzie wyglądało moje życie, jeśli nie odzyskam głosu. Nie mógłbym dłużej być szefem mafii. Musiałbym oddać swoje stanowisko Christianowi, do którego miałem pełne zaufanie. Nie wyobrażałem sobie wydawania poleceń moim podwładnym poprzez pismo. Straciłbym wówczas autorytet, na który pracowałem latami.

Nie mogłem patrzeć w oczy dziewczyny bez poczucia winy. Uśmiechała się do mnie litościwie. Gdyby jakiś facet patrzył na mnie w taki sposób, wypaliłbym mu oczy. 

- Rozbierzesz się sam czy mam ci pomóc?

Wiedziałem, że starała się nadać tonowi swojego głosu żartobliwy i lekki posmak, ale nic nie było w stanie mnie ruszyć. Byłem pieprzonym kaleką, który nie potrafił postawić się swojej niewolnicy.

Nie mogłem odpowiedzieć, więc zdjąłem koszulkę przez głowę i rzuciłem ją do kosza na pranie. Szybko pozbyłem się skarpetek, spodni i bokserek. Spojrzałem na swoje lustrzane odbicie. Widziałem silnego faceta, który jednak miał opatrunek na gardle. Gardziłem sobą, że nie mogłem być ostrożniejszy. Może gdybym podszedł do sprawy bardziej wymagająco, mógłbym mówić.

- Trey, nie gniewaj się na siebie ani na mnie.

Zmarszczyłem brwi, spoglądając na Yvaine. Dalej była w ubraniu, a oczekiwałem, że rozbierze się trochę szybciej.

- Domyślam się, że jako szef mafii masz o sobie wysokie mniemanie, co jest dobre - zaczęła, podchodząc bliżej. Położyła dłonie płasko na mojej piersi, a ja nie mogąc wytrzymać ani chwili bez dotykania jej skóry, położyłem swoje ręce na jej dłoniach. - Nie musisz wstydzić się tego, że jesteś teraz słabszy. Na pewno niebawem wyzdrowiejesz i znów będziesz mógł zarządzać mafią. Wierzę w ciebie, Trey. Pozwól mi się tobą zaopiekować. Chcę poczuć się potrzebna. Nie krępuj się. 

Pokręciłem przecząco głową żałując, że nie mogę odpowiedzieć. Mogłem pobiec po kartkę papieru i długopis, ale chyba wolałem milczeć, niż posługiwać się tak prymitywną metodą komunikacji.

Yvaine ku uciesze moich oczu w końcu się rozebrała. Kiedy byłem nieprzytomny, nie zdawałem sobie sprawy, jak tęskniłem za widokiem jej ciała. Było nieskalane i należało tylko do mnie. Nikt nie mógł jej tknąć bez mojej zgody. Yvaine była moją własnością, a ja byłem jej panem. To się nie zmieni nawet jeśli, kurwa, nie odzyskam głosu.

Blondynka weszła pod prysznic, a ja wszedłem od razu za nią. Zrozumiałem, że nie ustawi natrysku z góry, abym nie zamoczył opatrunku. Dlatego też wzięła słuchawkę do ręki i po tym, jak namoczyła wodą dłonie i zmieszała ją z mydłem, zaczęła mnie myć.

Miałem ochotę mruczeć z przyjemności, gdy mnie dotykała. Robiła to starannie, a ja nie mogłem nic poradzić na rosnącą erekcję. Yvaine zauważyła problem dopiero, gdy jej dłonie zjechały niżej. 

- Wolałabym, abyś się nie nadwyrężał, Trey. Za tydzień będziesz miał kontrolę i lekarz powie, co dalej. Może już za siedem dni odzyskasz głos?

Kuźwa, czy ona myślała, że wytrzymam tydzień bez robienia sobie dobrze? 

Chwyciłem ją za nadgarstek. Przywołałem uwagę blondynki na moje oczy. Nie mogłem wypowiedzieć ani jednego słowa, ale Yvaine domyśliła się, o co mi chodziło.

- Przykro mi, Trey, ale naprawdę nie chcę, abyś się nadwyrężał. Boję się, że szwy mogłyby pęknąć. Jesteś na dobrej drodze do odzyskania głosu. Czy przez coś tak prymitywnego jak przyjemność seksualna jesteś w stanie świadomie narazić własne zdrowie na szwank?

Słowa Yvaine nie pokrywały się z jej działaniami. Dlatego też gdy ją puściłem, a ona przede mną uklękła, mój wzwód stał się silniejszy i bardziej bolesny. Rozumiałem, że dziewczyna chciała mnie starannie wyszorować po pobycie w szpitalu, ale nieświadomie jej dotyk sprawiał mi cholerną przyjemność. Nigdy przy żadnej dziwce się tak nie podnieciłem. Często musiałem sięgać po lubrykanty albo masować się ręką przed seksem, aby mi stanął. Nie narzekałem na kondycję swojego ciała, bo kilka razy w tygodniu solidnie ćwiczyłem, ale niech mnie, moja niewolnica podniecała mnie, jak nikt inny. 

Byłem wkurwiony, gdy Yvaine skończyła mnie myć, a później zostawiła na pastwę losu. Chwyciłem agresywnie swojego penisa w dłoń, ale dziewczyna sięgnęła po mój nadgarstek i zacisnęła na nim palce. Spojrzałem na nią wściekły.

- Nie powiedziałam, że nie sprawię ci przyjemności. Dlaczego musisz być taki niecierpliwy?

Jakaś iskra zawitała w moim sercu. 

Po prysznicu Yvaine się wytarła, a ja zrobiłem to samo. Nie potrzebowałem jej pomocy we wszystkim. Doceniałem jej chęć pomagania mi, ale byłem samcem alfa. Mordercą, który nie znał innego życia poza zabijaniem. Mogłem samodzielnie się ogolić lub odlać, więc gdy już wykonałem wszystkie czynności, zarzuciłem na siebie czystą koszulkę i ubrałem bokserki. Yvaine zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.

Ona była tak cholernie dobra. Nie pasowała do mnie, ale mimo to mnie nie porzuciła.

Sytuacja ze szpitalem była idealna, aby spróbować ucieczki. Yvaine mogła wykorzystać zamieszanie spowodowane moim wypadkiem i wydostać się na zewnątrz. Dziękowałem niebiosom, że była na tyle mądra, aby nikomu nie wchodzić po nogi.

- Kiedy ciebie nie było, Jericho zaprowadził mnie do twojej palmiarni. Nie wierzę, że masz tak cudowne miejsce w swoim domu. Nigdy bym nie pomyślała, że ludzie żyją w takich luksusach. Widziałam różne programy w telewizji, gdzie pokazywano bogatych ludzi, ale kiedy zobaczyłam to na własne oczy, oniemiałam.

Po części byłem zły, że Jericho zaprowadził Yvaine do mojego ulubionego miejsca w całym domu, ale w końcu dałem mu wolną rękę. Miał tylko sprawić, aby moja dziewczynka zapomniała na chwilę o cierpieniu i najwyraźniej mu się to udało. Nie doceniałem tego faceta. Należała mu się podwyżka. 

Nie wiedziałem, gdzie prowadzi mnie Yvaine. Wyszliśmy na korytarz i zamiast podążyć do pokoju zabaw, zaprowadziła mnie do sali gier.

Tak, kuźwa. Miałem swoją salę gier.

- Jericho powiedział mi o tym miejscu, ale jeszcze tu nie byłam. Gdy jednak wspomniał, że jest tu stół do bilardu, wpadłam na pomysł, jak sprawić, abyś miał piękny widok i trochę zabawy.

Yvaine zamknęła za nami drzwi i gdy dwukrotnie klasnęła w dłonie, zapaliło się przyciemnione światło. Zwykle nie korzystałem z sali gier, gdyż miałem wiele interesów na głowie i mało wolnego czasu. Wybudowałem to miejsce, aby pokazać moim gościom, że miałem kurewsko dużo pieniędzy i wiele władzy. Lubiłem obnosić się swoja wysoką pozycją, ale sala gier momentalnie przestała być dla mnie synonimem bogactwa. Od kiedy Yvaine przejęła nade mną kontrolę, widziałem tylko ją w tym miejscu.

Blondynka popchnęła mnie na skórzaną kanapę, na którą opadłem całym sobą. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nawet w tym pchnięciu była zdecydowana. Zrobiła to na tyle ostrożnie, aby mnie nie zranić. Miałem ochotę wykrzyczeć jej w twarz, że nie byłem pieprzonym kaleką, ale odebrano mi prawo głosu. Uznałem to za karę za to, jak wielu ludzi pozbawiłem życia, uprzednio zadając im nieziemskie dawki bólu.

- Siedź spokojnie, mój panie. Obiecuję, że później się tobą zajmę.

Wkurwiało mnie również to, że Yvaine ze mną tak bezwstydnie flirtowała. Miałem inne pojęcie o relacji typu pan-niewolnica. Pragnąłem, aby dziewczyna była mi w pełni uległa i patrzyła na mnie z szacunkiem i strachem. Nie czerpałem przyjemności z łamania już słabych ludzi. Tak samo było tutaj. Nie chciałem, aby była dla mnie taka "uprzejma", a jednocześnie flirtowała ze mną na potęgę.

Moje roztargnienie jednak przestało mieć znaczenie w chwili, w której Yvaine zdjęła przez głowę sukienkę i niemal zszarpała z siebie majteczki. Została naga i położyła się na stole do bilarda. Nie mogłem widzieć jej twarzy, ale obserwowałem z zafascynowaniem jej śliczną cipkę. 

Dziewczyna podsunęła nogi wyżej i rozsunęła kolana najmocniej, jak się dało. Nie czekając na nie wiadomo co, sięgnęła palcami jednej ręki do swojej łechtaczki, a drugą zabawiała się swoimi piersiami.

Obserwowałem jak urzeczony jak Yvaine wykręca swoje sutki i masuje piersi. Mój kutas był w takim wzwodzie, że bałem się, iż zaraz mi odpadnie, jeśli się nim nie zajmę. Czekałem jednak na spełnienie obietnicy dziewczyny. Niewolnica obiecała mi, że się mną zajmie, ale najpierw przygotowała dla mnie zapierające dech w piersiach przedstawienie, które obserwowałem z fascynacją i potężnym wzwodem.

- Niedługo to ty się we mnie znajdziesz, mój panie - wyszeptała, pocierając łechtaczkę coraz gwałtowniej. Hamowałem się jedynie siłą woli, aby nie wstać i nie wylizać jej cipki tak, że moja grzeszna niewolnica wiłaby się pode mną, a później nie umiała ustać na nogach. - Kiedyś myślałam, że będę wiodła nudne i ciężkie życie z rodzicami. Nie wierzyłam, że spotka mnie szczęście. Gdy poznałam Ryana, miałam nadzieję, że trudne dni odejdą w zapomnienie. Mój świat runął, gdy zostałam tobie sprzedana. Bałam się ciebie, Trey. Dalej czuję przed tobą strach, ale staram się przełamać. Wiem, że nigdy nie będziesz traktował mnie jak kobiety, z którą spędzisz resztę życia, ale jeśli mój czas z tobą jest określony, chcę przeżyć go jak najlepiej.

Wbiłem paznokcie w podłokietniki fotela i syknąłem. Mogłem spróbować coś powiedzieć, ale lekarz wyraźnie kazał mi nie nadwyrężać gardła przez najbliższy tydzień.

Jak jednak mogłem siedzieć cicho, gdy słyszałem takie bzdury z ust mojej małej dziewczynki?

- Zależy mi na tobie, mój panie. Nie wiem, czy to, co czuję, jest złudne. Nie wiem, czy mogę kochać kogoś, nie znając tej osoby prawie wcale, ale gdy byłeś nieprzytomny i walczyłeś o życie... Trey, modliłam się, abyś przeżył. Potrzebuję twojej opieki. 

Myślałem, że osiągnięcie przez nią orgazmu w takim stanie będzie niemożliwe, ale gdy dziewczyna wsunęła w siebie palec i mocno potarła łechtaczkę, jej ciało zadrżało.

Nigdy nie widziałem kobiety, która szczytując zalałaby się łzami. Zrozumiałbym, gdyby te łzy spowodowane były nadmiarem doznań i przyjemności płynącej z zaspokojenia potrzeb ciała, ale kuźwa, Yvaine płakała, bo bała się, że mnie straci.

Dopiero po chwili dotarło do mnie to, co wyznała.

Ona uważała, że mnie kocha.

Wstałem i podszedłem do płaczącej Yvaine. Mój wzwód nie opadł nawet widząc jej cierpienie, ale byłbym skurwielem, gdybym kazał jej mi obciągnąć. Dziewczyna dusiła się łzami, więc istniało o wiele większe ryzyko, że zadławi się moim fiutem, gdy wsadzę go w jej gardło.

Nie zważając na szwy i ryzyko ich pęknięcia, pochyliłem się i wziąłem Yvaine w objęcia. Podszedłem z nią do okna, które było zasłonięte żaluzją i posadziłem ją na miękkim parapecie. Blondynka nie protestowała, tylko owinęła nogi wokół mojego pasa i zarzuciwszy ręce na moją szyję, przylgnęła mokrą od łez twarzą do mojego ramienia.

Nie mogłem pocieszyć jej słowami, ale mogłem podarować jej mój dotyk.

Byłem dumny, że przełamała barierę, jaką było pokazanie mi swojego ciała. Byłem kurewsko dumny, że dla mojej przyjemności rozłożyła się na stole do bilarda i doprowadziła się do orgazmu. Nie byłem jednak dumny z tego, że przez moją nieostrożność z ruskami się rozpłakała.

Chciałem jej powiedzieć, że ją kocham. Chciałem, bo to była pieprzona prawda.

Mogłem jednak tylko dalej milczeć i liczyć na to, że kiedyś będę mógł wyznać jej na głos, co czuję. Jeśli mi się to nie uda, nastąpi spektakularny koniec Treya Braxtona. 







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top