13
Trey
14 lat temu
- Tato, proszę! Nie rób mi tego!
Waliłem w drzwi domu jak opętany. Miałem nadzieję, że mój ojciec jakimś cudem się nade mną zlituje i wpuści mnie z powrotem do środka. Stałem na zewnątrz w krótkich spodenkach i podkoszulku. Szykowałem się do spania, gdy nagle ojciec wrócił do domu z kolejną kochanką. Zastał mnie w kuchni, kiedy robiłem sobie kanapki i wywalił z domu na zbity pysk. Wcześniej oczywiście rzucił mną o ścianę i uderzył kilkakrotnie w twarz, aż zobaczyłem mroczki przed oczami.
- Wypierdalaj stąd, gówniarzu! Jeśli nie chcesz, abym zajebał twoją matkę, nigdy tu nie wracaj!
Zapłakałem głośno. Zaalarmowałem kilku sąsiadów, ale żaden z nich nie przyszedł mi na pomoc. Wszyscy wychylali głowy ze swoich bezpiecznych domów i patrzyli na moją tragedię.
Kiedy usłyszałem głośne jęki rozkoszy dobiegające z domu, rzuciłem się do ucieczki. Ojciec nie przejmował się tym, że uprawiał seks w mojej obecności. Wiele razy go na tym przyłapałem, a on nigdy nie czuł wyrzutów sumienia. Byłem dla niego jedynie problemem. Czasami żałowałem, że w ogóle przyszedłem na świat.
Uciekałem, gdzie pieprz rośnie. W oczach miałem łzy, dlatego nie widziałem, gdzie biegnę. Mieszkałem na przedmieściach Nowego Jorku i miałem stąd daleką drogę do centrum. Wstyd przyznać, ale nigdy nie byłem w samym sercu miasta. Rodzice byli biedni i woleli seks z nieznajomymi oraz narkotyki niż mnie, a ja musiałem się z tym pogodzić.
Było mi cholernie zimno, ale biegnąc spociłem się. Nie mogłem jednak zdjąć podkoszulka, gdyż nie miałem już nic, co mogłoby mnie ochronić.
Wybiegłem z domu z tym, co miałem.
Czyli prawie z niczym.
Ulice były coraz ciemniejsze. W tej części miasta było niebezpiecznie i nawet mój ojciec, który pewnie gdyby mógł, rzuciłby mnie na pożarcie hienom, ostrzegał mnie, abym nie wałęsał się tędy wieczorami. Byłem jednak tak przepełniony adrenaliną i nie miałem gdzie pójść, że zaryzykowałem własnym życiem.
W końcu nie miałem nic do stracenia. Moje życie i tak było bezcelowe. Nie miałem marzeń ani możliwości, aby stać się lepszym człowiekiem. Urodziłem się w rodzinie, w której nigdy nie zaznałem miłości. Koniec końców wyrzucono mnie stamtąd, bo sprawiałem za dużo problemów.
Wielokrotnie myślałem o odebraniu sobie życia, ale w głębi serca miałem jeszcze kilka pragnień. Leżąc w łóżku wieczorami wielokrotnie wyobrażałem sobie, że staję się kimś potężnym, kto ma nieskończoną władzę. Chciałem być kimś, kogo inni by szanowali. Pragnąłem szacunku i lojalności. Wówczas, gdy miałbym wystarczającą władzę, wsadziłbym ojca za kratki, aby gnił w więzieniu do końca swoich dni.
Uciekając z domu, naszła mnie ochota na popełnienie samobójstwa. Mogłem zrzucić się z mostu pod jadący szybko pociąg lub znaleźć kawałek sznura i powiesić się na najbliższym drzewie.
Moje rozmyślania o śmierci przerwał jednak hałas, który dobiegał z zaułka. Otarłem łzy i podszedłem bliżej. Nie kierowałem się zdrowym rozsądkiem. W tej chwili zupełnie mnie opuścił. Czułem się tak, jakbym wchodził w objęcia śmierci, czekając na jej uścisk.
Serce waliło mi w piersi, jakby chciało wydostać się na wolność. Pocierałem dłonią mostek, próbując się uspokoić, ale to, co ukazało się moim oczom w głębi zaułka sprawiło, że niemal dostałem zawału.
Dwóch młodych mężczyzn, którzy mogli być kilka lat starsi ode mnie, okładało starszego faceta pięściami. Do moich uszu dobiegały przekleństwa, które jednak niknęły gdzieś daleko pod wpływem buzującej w moich żyłach adrenaliny. Obserwowałem zza śmietnika, jak jeden z facetów wyciąga nóż i wbija go w pierś torturowanego faceta. Usłyszałem bulgot dobiegający z gardła poszkodowanego, a chwilę później drugi facet poderżnął swojej ofierze gardło.
Obserwowałem tą scenę z zaintrygowaniem. Nigdy nie myślałem o sprawianiu bólu innym, ale kiedy zobaczyłem tych dwóch w akcji, zapragnąłem skosztowania tego zakazanego owocu. Zapragnąłem zabijania i odbierania ludziom życia. W końcu skoro moje istnienie z góry zostało przekreślone przez los, więc mogłem choć trochę się nim zabawić.
- Co tu robisz, młody?
Z zafascynowania zabijaniem wyciągnął mnie głęboki głos jednego z napastników. Mężczyźni przybliżyli się do mnie z zakrwawionymi nożami. Wbiłem plecy w mur znajdujący się za mną i czekałem, aż mnie zabiją.
W tej chwili przed oczami przeleciało mi życie, które może nie było najlepsze, ale jakieś było. Nie miałem w życiu kolorowo, ale uciekając z domu chciałem to zmienić. Szkoda, że moja wolność trwała zaledwie kilkanaście minut.
- Co ci się stało? Dlaczego nie masz na sobie cieplejszych ubrań?
Zmarszczyłem brwi, przypatrując się z ciekawością jednemu z facetów.
- Odpowiadaj, kiedy człowiek się ciebie o coś pyta - fuknął ten drugi i wyciągnął z kieszeni jedwabną chusteczkę, którą wytarł zakrwawiony nóż.
- Ojciec wyrzucił mnie z domu. Pieprzy swoją kochankę i zagroził, że jeśli kiedykolwiek jeszcze mnie zobaczy, zabije moją matkę.
Mężczyźni popatrzyli się po sobie z ciekawością. Prowadzili milczącą rozmowę, jedynie się w siebie wpatrując.
- Czyli wychodzi na to, że nie masz teraz dachu nad głową. Możemy ci pomóc, chłopie. Co ty na to, abyś pomagał nam w tropieniu ludzi, których mamy na liście do zamordowania? Na początku dawalibyśmy ci ciuchy i jedzenie, ale gdy pokazałbyś nam, jak lojalny jesteś, może bylibyśmy w stanie bardziej ci pomóc.
Nie wierzyłem we własne szczęście. Miałem być pomocnikiem zabójców i otrzymywać za to jedzenie? Niebawem mogłem znów mieć dach nad głową?
Moją twarz rozświetlił szczery uśmiech. Pokiwałem twierdząco głową. Byłem gotów paść na kolana przed tymi gośćmi i dziękować im za okazaną mi łaskę.
- Wpadnij do starego magazynu na obrzeżach jutro o dwudziestej trzeciej. Porozmawiamy z szefem i zobaczymy, czy coś dla ciebie się znajdzie.
Trey
obecnie
Wplatałem palce we włosy śpiącej Yvaine. Bawiłem się jej blond kosmykami i uśmiechałem się jak nigdy przedtem. W życiu nie czułem takiego szczęścia i spokoju jak teraz. I choć czekało na mnie kilka trudnych akcji w najbliższym czasie, w tej chwili się tym nie przejmowałem. Byłem cholernie podekscytowany dzisiejszym dniem, w którym przygotowałem dla mojej małej dziewczynki wiele atrakcji.
Byłem pewien, że będzie oponowała, próbując unosić się dumą, ale jej ciało mówiło samo za siebie. Yvaine, gdyby nie walczyła ze swoimi demonami, poddałaby mi się już pierwszego dnia. Jej ciało mnie pragnęło, ale umysł mówił, że to niewłaściwe, co było cholernie wkurwiające.
Przez sen Yvaine przerzuciła nogę przez moje uda i położyła dłoń na mojej piersi. Spała zupełnie naga, a mój fiut już dał się we znaki. Nie mogłem się nie podniecić, leżąc obok niej. Była spełnieniem moich najdzikszych fantazji, w których dominowałem niewinną dziewczynę. Wbrew pozorom, na świecie jest więcej dziwek niż normalnych dziewczyn. Nigdy nie mogłem trafić na zwyczajną kobietę, dla której najważniejsza byłaby miłość i rodzina.
Czułem się jak skurwiel, że ją kupiłem, ale nie mogłem zrezygnować ze swoich egoistycznych pragnień. Może szybko uległem Yvaine i zachowywałem się jak cipa, chcąc jej dogodzić, ale obiecałem sobie, że nie będzie tak przez cały czas.
Dziś moja ukochana dziewczynka przekona się, co to znaczy zostać zdominowaną.
Blondynka zaczęła się budzić, a ja uwięziłem ją w swoich objęciach, za nic nie chcąc jej wypuścić. Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę malujący się na jej twarzy szok.
- Dzień dobry, dziecinko.
Nie zawiodłem się. Yvaine spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Próbowała się uwolnić, ale szybko odwiodłem ją od tego pomysłu. Przycisnąłem swoją twardość do jej cipki, a dziewczyna drgnęła.
- Dlaczego się do ciebie przytulam? Trey, ja nie...
- Przysięgam na wszystko, co mi drogie, że jeśli choć raz mi się dzisiaj sprzeciwisz, zaknebluję cię. Nie będę miał przed tym oporów, skarbie. Nie mam nic przeciwko zobaczeniu ciebie w kneblu, ale coś mi się wydaje, że nie wytrzymasz do wieczora. Czyżbym się mylił, aniołku?
Uwielbiałem obserwować, jak się ze sobą zmaga. Szarpała się w moich objęciach, ale gdy przesunąłem swoją poranną erekcją po jej łechtaczce, zamarła bez ruchu.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Teraz wstawaj, kotku. Po śniadaniu zaczynamy zabawę.
Nie pozostałem gołosłowny. Kazałem Romero przynieść nam śniadanie do pokoju zabaw. Yvaine zakrywała się kołdrą, gdy mój ochroniarz wszedł do sypialni, ale Romero był zbyt dobrze wyszkolony, aby choć rzucić okiem w stronę mojej dziewczynki. Płaciłem mu takie pieniądze, że gdybym chciał, mógłbym rozkazać mu paść i lizać moje buty.
Na szczęście tą rozrywkę zarezerwowałem dla Yvaine.
Kiedy zjadłem, wstałem i przeciągnąłem się. Dumnie prezentowałem swojego fiuta, na widok którego Yvaine mimowolnie otworzyła usta. Patrzyła się na niego z fascynacją, ale i przerażeniem.
- Dziś zabawimy się ostrzej, niż zwykle - zapowiedziałem, podchodząc do wielkiej komody z zabawkami erotycznymi. Wszystkie kupiłem z myślą o Yvaine. Poprzednie wyrzuciłem. Nie wyobrażałem sobie widzieć jej w kajdankach, którymi skuwałem prostytutki.
Wyciągnąłem z szafy bicz. Nie miałem zamiaru uderzyć nim dziewczyny, a jedynie ją postraszyć.
- Chcę, abyś dziś nie zwracała się do mnie po imieniu. Oczekuję szacunku i chcę, abyś zwracała się do mnie per pan. Niech hasłem bezpieczeństwa będzie niebieski. Kolor twoich oczu. Kiedy poczujesz, że już więcej nie zdołasz znieść, wypowiedz hasło bezpieczeństwa. Jeśli zdecyduję się cię zakneblować, będziesz musiała pstryknąć palcami, aby dać mi znak, że mam przestać. Zrobię to niezwłocznie. Moim obowiązkiem jako twojego właściciela jest dbanie o twoje zdrowie i nie zamierzam narażać się na krzywdę.
Yvaine nic nie mówiła, gdy wybierałem dla niej zabawki. Ufałem, że dziś nie ucieknie. Wczoraj może i próbowała przede mną zwiać, ale wierzyłem, że nie będzie na tyle lekkomyślna, aby to powtórzyć.
- Panie?
Odwróciłem się jak posłuszny piesek, słysząc to słowo.
Nie wierzyłem, że Yvaine je wypowiedziała. Mój kutas jeszcze bardziej stwardniał, co wydawało się przecież niemożliwe.
- Tak, skarbie?
Dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do mnie. Splotła palce dłoni przed sobą, unikając mojego wzroku.
- Czy odbierzesz mi dzisiaj dziewictwo?
Nie mogłem powstrzymać cisnącego mi się na usta śmiechu.
- Nie, aniołku. Zamierzam wpierw sprawić, abyś mi zaufała i uwierzyła, że cię nie skrzywdzę. Zanim odbiorę ci dziewictwo, chcę mieć całkowitą pewność, że uważasz się za moją własność. Pragnę, abyś wierzyła, że jesteś dla mnie priorytetem i nigdy cię nie zranię. Do tego czasu czeka nas zapewne dużo zabawy, ale skoro na końcu czeka mnie twoja całkowita uległość, jestem w stanie cieszyć się naszą drogą.
Wierzyłem, że Yvaine w końcu mi zaufa. Była w końcu dobroduszną osobą i bardzo bezinteresowną. Musiała czuć, że mi na niej zależy, gdy wczoraj pobiłem Ryana i wyrzuciłem go na zbity pysk za próg domu. Każdy, kto obrazi moją dziewczynkę, zostanie surowo ukarany. Co do tego nie miałem wątpliwości.
Uniosłem podbródek Yvaine, aby spojrzała mi w oczy.
W jej spojrzeniu dostrzegłem strach, ale i chęć przełamania się. Bez słowa pocałowałem ją w czoło, pozostawiając usta na jej skórze dłużej, niż to planowałem.
Może i rodzice nie nauczyli mnie, czym jest miłość, ale byłem gotów podjąć ryzyko, aby samodzielnie do tego dotrzeć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top