12
Trey
Ona zrobiła mi loda, a ja ją zbeształem.
Usiadłem na brzegu wanny i wplotłem palce we włosy, chcąc powstrzymać się od wyrządzenia komuś szkody. Kilka lat temu nauczyłem się opanowywać, biorąc głębokie wdechy. Żyjąc na ulicy, często dochodziło między mną a innymi do rękoczynów. Wkraczając w nowe życie, próbowałem zwalczyć w sobie agresję wobec przedmiotów martwych.
Wkurwiłem się, ale naprawdę uważałem, że dziewczyna padła przede mną na kolana, aby zastosować na mnie znaną jak świat sztuczkę. Chciała uśpić moją czujność i sprawił, abym jej zaufał.
Nie mogła się spodziewać, że zaledwie po kilkudziesięciu godzinach znajomości dam się tak omamić. Byłem urzeczony osobowością i tą cholerą niewinnością Yvaine, ale nie pozwoliłbym sobie, aby owinęła mnie wokół palca, nawet za sto lat. Znałem się na ludziach i wiedziałem, że byli gotowi poświęcić wiele, aby osiągnąć swój cel.
Nie wiedziałem, gdzie uciekła, ale byłem pewien, że daleko nie zajdzie. Wkrótce Jericho, Romero lub inny mój ochroniarz ją złapie i przyprowadzi przed moje oblicze.
Naciągnąłem bokserki i spodnie i stanąwszy przed lustrem, spojrzałem na swoje nędzne odbicie.
Niegdyś pałałem do siebie nienawiścią. Byłem w końcu wyrzutkiem. Bękartem. Jako dziecko zostałem wyrzucony z domu i musiałem błagać nieznajomych o pomoc. Wszystko zmieniło się, gdy pewnego dnia poznałem człowieka, który odwrócił mój los do góry nogami. Może zaproponował mi coś nielegalnego w zamian za jedzenie, ale gdyby nie on, dziś nie byłbym tym, kim jestem.
Przemyłem twarz zimną wodą i wyszedłem z łazienki. W pokoju zabaw nie było oczywiście Yvaine. Drzwi były otwarte. Gdy wyszedłem na korytarz, nigdzie nie zobaczyłem ochroniarzy. Ujrzałem za to skuloną dziewczynę, która dalej mając na sobie bluzę z moją spermą, siedziała na podłodze i płakała. Zasłaniała usta ręką, abym nie słyszał jej szlochów.
Ostrożnie podszedłem do blondynki i usiadłem tuż obok niej. Objąłem ją ramieniem, a Yvaine zamiast ode mnie uciec, przysunęła się bliżej i położyła głowę na moich kolanach. Serce mi drgnęło, gdy skuliła się jak dziecko. Jedną rękę podłożyła pod głowę, a drugą gładziła mnie po udzie.
Do diabła. Nakrzyczałem na nią, a ona się do mnie tuliła.
Nie zasługiwałem na tak dobrą kobietę.
- Myślisz, że jestem dziwką?
- Co takiego?
Zdusiłem w sobie chęć chwycenia w garść jej włosów, aby podnieść jej głowę i nakierować spojrzenie na siebie. Zamiast tego wplotłem palce w jej włosy i głaskałem delikatnie.
- Ryan powiedział mi prosto w twarz, że uważa mnie za dziwkę, a chwilę później padłam przed tobą na kolana i obciągnęłam ci.
- Kotku, nie myśl tak o sobie. Wcale nie jesteś dziwką. Ryan dostał za swoje i już więcej się tu nie pokaże, ale to nie ma znaczenia. Jestem jedynym facetem, z którym miałaś intymny kontakt. Może nie jesteśmy parą. Daleko nam do tego, lecz to nie znaczy, że nie możemy sprawiać sobie nawzajem przyjemności. Powinnaś być z siebie dumna.
- Dumna? - spytała z niedowierzaniem.
Yvaine przekręciła się na plecy, aby mogła patrzeć mi w oczy. Obejmowałem tył jej głowy, aby było jej wygodniej.
- Owszem, skarbie. Powinnaś być dumna. Większość kobiet na twoim miejscu robiłaby wszystko, aby uciec, ale ty ulegasz. To nie jest powód do wstydu. Nie myśl proszę o sobie jako o najgorszej osobie na świecie
- Trey, nie mogę ci ulegać.
- A to dlaczego?
Czułem, jak trybiki w jej głowie pracują. Otworzyła usta, aby odpowiedzieć, ale szybko je zamknęła. Musiałem czekać dłuższą chwilę, aż zbierze myśli i powie to, co chciała mi wyznać.
- Kupiłeś mnie jak przedmiot. Rozebrałeś mnie niemal do naga, gdy byłam nieprzytomna. Wbrew mojej woli doprowadziłeś mnie do orgazmu. Na moich oczach zabiłeś człowieka. Jesteś mordercą i zajmujesz się wieloma nielegalnymi rzeczami. Nie mogę z tobą być. Choćbym chciała, nie mogę.
- Wyobraź sobie, że nie jestem mordercą ani, że cię nie kupiłem. Pomyśl, że spotkaliśmy się w kawiarni i zaczęliśmy się ze sobą dogadywać. Czy wówczas również byś mnie odtrąciła? Czy skreślasz mnie tylko ze względu na to, kim jestem?
Yvaine odetchnęła. Wolną dłoń powoli położyłem na jej brzuchu. Nie chciałem, aby się wystraszyła, ale pragnąłem by wiedziała, że należała do mnie.
- Miałam Jake'a. To znaczy Ryana. Jego też poznałam w kawiarni i spójrz, co z tego wyszło. Nie mogę ufać już nikomu. Tym bardziej tobie.
Dziewczyna miała pełne prawo tak o mnie myśleć, ale i tak mnie to ubodło. Starałem się być dla niej dobry i cierpliwy. Gdyby nie moja chęć stania się lepszym człowiekiem, już na początku związałbym ją tak, aby nie mogła się uwolnić i wytresowałbym ją na posłuszną niewolnicę. Próbowałem jednak się zmienić, ale moja perwersyjna część głośno dawała się we znaki, domagając się uwagi.
- Kochanie, nie wypuszczę cię, choćby nie wiem co.
Yvaine odwróciła wzrok, ale wciąż posłusznie leżała na moich kolanach. Ucieszyło mnie to.
- Staram się żyć w cieniu. Mało ludzi zna moją twarz. Nie mogę sobie pozwolić, aby ktokolwiek mnie złapał. Nie wierzyłbym ci, gdybym oddał ci wolność. Mogłabyś pójść na policję, a oni odnaleźliby mnie, Ryana i całą resztę. Nie uśmiecha mi się spędzić reszty życia za kratkami. Po drugie, nie wypuściłbym cię, bo zapłaciłem za ciebie. Należysz do mnie, dziecinko. Nie licz na to, że uda ci się uśpić moją czujność i uciekniesz. Poddaj się, Yvaine. Życie na ulicy nauczyło mnie, że nie warto walczyć z czymś, co jest nieuniknione.
Yvaine
Po rozmowie na korytarzu, którą raczej mogłam nazwać pouczeniem, Trey zaprowadził mnie do pokoju zabaw. Pomógł mi się przebrać, a brudną bluzę wrzucił do kosza na pranie. Wątpiłam, że jeszcze kiedyś założy na siebie coś, co miało na sobie ślady jego spermy, ale może byłam w błędzie.
Siedziałam na brzegu łóżka w samej bieliźnie, obserwując mięśnie na plecach Treya. Mężczyzna wybierał dla siebie ubranie na noc. Miałam nadzieję, że dziś nie zakuje mnie w kajdanki.
Nie miałam już nic do powiedzenia. Trey myślał, że sprawiłam mu rozkosz, aby go omamić. Bolało mnie to, ale postanowiłam się z nim nie kłócić. Nie miałam na to siły.
- Yvaine?
Musiałam zatonąć w myślach, gdyż ocknęłam się dopiero, gdy brunet pstryknął palcami przed moją twarzą. Miał na sobie jedynie bokserki, a mój wzrok spoczął właśnie na nich. Oczami wyobraźni widziałam, co znajdowało się pod materiałem ubrania.
- Co powiesz na to, abym odwdzięczył ci się i doprowadził cię do orgazmu?
Mimo tego, że byłam na niego zła, na moje policzki wpełznął rumieniec. Byłam naiwna, pragnąc poczuć jego ciało na sobie, ale taka już byłam.
- Nie, Trey. Chcę iść spać.
- Ktoś tu kłamie
Mój oprawca padł przede mną na kolana i rozszerzył mi nogi. Wpełzł między nie, aby być bliżej mnie. Zacisnęłam palce na pościeli i wstrzymałam oddech, obserwując go uważnie.
Brunet wsunął palec pod koronkowe majtki i odnalazł moją łechtaczkę. Potarł ją kciukiem, a ja wierzgnęłam niespokojnie.
- Trey, proszę. Naprawdę nie musisz tego robić.
- W porządku.
Mężczyzna wstał, a ja zamiast poczuć spokój, poczułam żal. Mimo wszystko pragnęłam, aby podarował mi orgazm, ale moja uparta strona się na to nie zgadzała.
Z zainteresowaniem patrzyłam na Treya, który podszedł do szafki z zabawkami erotycznymi. Miałam nadzieję, że nie ukarze mnie za nieposłuszeństwo. W końcu mu się sprzeciwiłam, czego potulna niewolnica nie powinna zrobić.
Ku mojemu zdziwieniu, gdy Trey podszedł do mnie ponownie, w jego ręku dostrzegłam opaskę na oczy. W drugiej trzymał kajdanki z czarnym futerkiem. Spojrzałam mu w oczy.
- Może będzie ci łatwiej, gdy nie będziesz musiała na mnie patrzeć, Yvaine. Chcę, abyś w pełni poddała się mojemu dotykowi i przyjemności, więc odbiorę ci również możliwość dotykania mnie. Wówczas skupisz się na tylko na sobie i swoich doznaniach. Nawet nie próbuj mi się przeciwstawiać, bo i tak zrobię to, co zaplanowałem. Kładź się na plecach, ale najpierw zdejmij bieliznę. A może chcesz, abym ją z ciebie zerwał zębami?
- Trey...
Cokolwiek chciałam powiedzieć, właśnie utknęło w moim gardle.
Nie wiedzieć czemu, położyłam się na plecach z rękoma wyciągniętymi nad głowę. Uwadze mężczyzny nie umknęło, że nie zdjęłam bielizny.
- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka.
Trey zawisnął nade mną i przykuł moje ręce do ramy łóżka. Pociągnęłam za kajdanki, chcąc się upewnić, że naprawdę zostałam zniewolona. Kiedy uświadomiłam sobie, że jestem na łasce tego mężczyzny, zalała mnie kolejna fala podniecenia. Wychodziło na to, że byłam tak samo perwersyjna jak on.
Kiedy Trey założył mi opaskę na oczy, poczułam dreszcz. Byłam zaniepokojona nie mogąc zobaczyć, co się działo. To, że oddałam się w jego ręce, wymagało dużego zaufania. Nie chciałam ufać Treyowi, ale biorąc pod uwagę, że ukarał swojego wieloletniego pracownika za to, że nazwał mnie dziwką, chyba mogłam trochę w niego uwierzyć.
Krzyknęłam, gdy niespodziewanie Trey zdarł ze mnie stanik. Majtki były następne. Zacisnęłam nogi, czując wstyd.
- Chyba nie dam rady - wyszeptałam, nagle próbując się uwolnić. Nie byłam w stanie wytrzymać świadomości, że Trey patrzył się na moje ciało i mógł zrobić ze mną, co mu się podobało, a ja byłam związana.
- Nie zrobię ci krzywdy, dziecinko. Poddaj się temu. Zrób to dla siebie.
Trey założył sobie moją nogę na ramię. Drgnęłam, gdy poczułam jego dłonie na swoim brzuchu. Dotarł do moich piersi i zaczął je masować. Co chwila szczypał sutki, a z moich ust wydostawały się jęki rozkoszy. Ciągnęłam za kajdanki, chcąc dotknąć mężczyzny.
- Jesteś piękna, Yvaine. Cudowna.
Jęknęłam, kiedy pocałował mojego sutka. Wygięłam plecy w łuk i nagle poczułam, jak palec bruneta dotyka mojej cipki. Zacisnęłam odruchowo wargi, co wywołało śmiech Treya. Pochylił się i pocałował mnie w łechtaczkę. Byłam tak mokra, że bez problemu wsunął we mnie palec. Nie wsunął go jednak zbyt mocno, aby nie rozerwać błony dziewiczej. Skoro mnie kupił, miał do mnie pełne prawo i z pewnością nie chciał odebrać mi dziewictwa w tak prozaiczny sposób. Mężczyźni tacy jak Trey byli urodzonymi samcami alfa i aby połechtać swoje ego potrzebowali oznaczać własność należycie.
- Trey...
- Jesteś tylko moja, Yvaine. Należysz do mnie. Nigdy cię nie zostawię.
Mężczyzna wsunął we mnie język, palcem podszczypując łechtaczkę. Zaciskałam wargi na jego języku i bezwstydnie się poruszałam, ujeżdżając jego usta. Zarost Treya powodował dodatkowe tarcie. Wiedziałam, że moja skóra po wszystkim będzie podrażniona, ale byłam ogarnięta tak silną ekstazą, że wszystko inne przestało się liczyć.
Kiedy Trey polizał moją łechtaczkę od dołu w górę, jednocześnie wsuwając we mnie palec, moje ciało rozpadło się pod nim na małe kawałki.
Brunet pocałował moją łechtaczkę i podsunął się wyżej. Pocałował mnie w usta, a ja mu się poddałam. Czułam na jego wargach swój smak. Trey ocierał się swoim penisem w erekcji o moją kobiecość, przez co stałam się jeszcze bardziej wrażliwa.
Po chwili ściągnął z moich oczu opaskę. Pogładził mnie knykciami po policzku i uśmiechnął się.
- Dziękuję, że mi na to pozwoliłaś, malutka. Obiecuję, że od teraz nie będziemy bawić się już tak delikatnie. Przeszłaś kolejny test i zdałaś go wyśmienicie. Od jutra zaczniemy prawdziwą zabawę i pokażę ci, czego od ciebie będę wymagał. Taki potencjał nie może pójść na marne, aniołku. Będziesz doskonała w roli, jaką dla ciebie przygotowałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top