Szybka rundka po stadionie
| Odcinek 19 ,,Zniszczyć niezniszczalnu mur "|
# oczami Ash#
- Ej! - stanęłam i obróciłam się do nich - Ech... - klasnęłam w dłonie.
- Obiekt ma wymiary 400 metrów na 400 metrów. Wysokość 10 metrów. Zbudowany z dość trwałych materiałów - powiedziałam - Idziecie do serca tej budowli?
- Prowadź - rzekła Nelly.
- O to - otworzyłam drzwi - Wejście dla kibiców - weszliśmy do pomieszczenia z bramkami - Jeśli kiedyś Wam prztjdzie oglądać mecz na tym stadionie, to powołajcie się na... - oparłam się o futrynę, gdy poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Nazwisko Sandler - Ruth dokończył za mnie zdanie. Miny drużyny nie były powalająco radosne.
- Cześć brat! - przywitałam się z nim.
- Oprowadzasz nowicjusz? - chłopaki nie byli zadowoleni z jego wypowiedzi - Wiem, że poznaliśmy się w dość złej atmosferze, ale w tedy nie byłem sobą.
- Furia Smoka - zaśmiałam się. Ucałował mnie w czoło.
- Zoe Cię szuka - poszedł do drzwi i wyszedł.
- O to był Ruth Sandler, główny napastnik i kapitan Golden Stars - machnęłam ręką - Idziemy dalej. O to wejście do "podziemi" - przeprowadziłam ich do pomieszczeń klubowych - Tu - wskazałam na drzwi z napisem ,,NIEZRZESZONE" - Panie nas opuszczą - zapukałam trzy razy. Z pomieszczenia wyskoczyła piękna, różowowłosa dziewczyna. Ubrana była w rajstopy-kabaretki, podciągnięte pod żebra, czarne , krótkie ogrodniczki i krótki, fioletowy top. Mocny makijaż idealnie współgrał z dość wyrazistym kolorem włosów.
- Cześć Cherry! - przytuliłam się do dziewczyny.
- Witaj popiołku! - spojrzała na drużynę - Porywam panie! - wyciągnęła rękę. Nelly, Silvia i Celia weszły do magicznego pomieszczenia razem z Cherry. Drzwi się zamknęły.
- Zapraszam ze mną! - poszłam z chłopakami dalej - Po lewo szatnie. A oto rozkład
- Wy macie szatnię tam - wskazałam w głąb korytarza - Po prawej sale do ćwiczeń, sauna, dżakuzji, sale relaksacyjne, sale do masażu i - stanęłam na skrzyżowaniu korytarzy.
- Uwaga! - ktoś krzyknął. Koło mnie mignęła grupka chłopczyków.
- Wracać tu! - wydarłam się. Chłopcy się cofnęli. A do mnie doszła Sophie.
- Mam ich dość - wyszeptała zdyszana. Poczułam jak ktoś rzuca się na mnie, a ja padam na ziemię.
- Ash! - krzyknęła ciemnowłosa dziewczyna, która teraz leży na mnie.
- Cześć! - zwaliłam ją z siebie - Co się stało?
- Koniec czasu - wstała - Na stadion już nie wejdziesz z nimi - wskazała na Raimon.
- A czemu? - wstałam.
- Wszystko czeka na 17:00 - skacze jak nakręcona - A to jest ten R-A-I-M-O-N!!!Aaaaaa!!! - zaczęła jeszcze piszczeć.
- Auć - powiedział Timmy.
- Trener Cię szuka - powiedziała Zoe.
- Co? - spytałam. Przygryzłam dolną wargę- Chłopcy - zwróciłam się do dzieci - Chcielibyście pobawić się z Legendarną Jedenastką Inazumy?
- Tak!!! - chłopcy pobiegli do Raimona.
- Ok. Zajmiecie się nimi - powiedziałam - Sophie może sala zabaw?
- Byłam już tam z nimi - rzekła.
- Pokarzecie salę zabaw chłopcom. Tak? - spytałam dzieci.
- Tak!!! - pociągnęli ich w głąb przecinającego korytarza. A za nimi pobiegła Sophie.
- Dobra gdzie trener? - Zoe pociągnęła mnie w stronę boiska.
| 518 słów. Mało. Może mniej ekscytująco. Ale po dzisiejszej wiadomości od aniasz15 , postanowiłam skrócić rozdział. Już za chwilę przekonacie się dlaczego. Dzięki! |
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top