OC X David
Rozdział dla: PrzyjacikiForever106
Mam nadzieję, że się spodoba :)
****
Odkąd Noelia przeniosła się do Akademii Królewskiej minęło już sporo czasu. Zdążyła się z wieloma osobami zaprzyjaźnić. Zwłaszcza z drużyną piłkarską. Była na ich wszystkich meczach. Przyjaźniła się jednak tylko z jednym chłopakiem z drużyny mianowicie Davidem Samfordem. Byli jak dwie papużki nierozłączki. Za jego namową dziewczyna wstąpiła nawet do klubu czego wcale nie żałowała. Z początku było jej ciężko, wiadomo. Ale z pomocą Davida, szybko się odnalazła w tym wszystkim i stała się na prawdę dobra. W tajemnicy przed wszystkimi stworzyła swoje techniki hissatsu, ale bała się ich wykorzystywać. Według niej były one za silne. Coś w tym chyba było. Gdy ostatnim razem je wykonywała, zniszczona została bramka. Także dla bezpieczeństwa przestała z nich korzystać.
Dzięki współpracy bliskiej z Davidem udało się jej opanować dużo lżejsze strzały, które mogła już na spokojnie wykorzystać w meczu. Im więcej czasu spędzała z niebieskowłosym, tym bardziej do niej docierało ile dla niej był w stanie zrobić. Tłumaczyła sobie, że to ze względu na ich przyjaźń. Ale coś więcej się za tym kryło tak na prawdę. Tylko żadne z nich sobie nie zdawało z tego sprawy.
Poza piłką, Noelia interesowała się także śpiewem. Miała również zajęcia, dzięki którym stawała się coraz lepsza w tym co lubiła. Bardzo często podczas treningów nuciła różne piosenki co uwielbiał David. Jej głos był wręcz anielski. Każdy z drużyny tak myślał. I nic w tym dziwnego.
Tego dnia nic nie wychodziło Davidowi. Jakby nagle zapomniał jak się gra w piłkę. Koledzy z drużyny zaniepokojeni stanem przyjaciela, zaczęli go wypytywać czy na pewno wszystko w porządku.
- Tak, no jasne że tak. Po prostu jakoś nie mogę się skupić.- odpowiadał herbacianooki. Z lekkim i do tego nie szczerym uśmiechem. Jego wzrok ciągle uciekał w kierunku przyjaciółki. Tak było od paru dni kiedy to Noelia przez przypadek wpadła na chłopaka i go pocałowała. Sytuacja nie do końca fajna ale właśnie przez to Samford zaczął tworzyć w głowie jakieś cuda na kiju. Ciągle odganiał od siebie dziwaczne myśli względem dziewczyny ale nie potrafił. Od tamtego dnia zachowywał się nieco inaczej. Z początku nikt nie zwracał na to uwagi ale gdy tylko zaczęło to być ewidentne, przyjaciele zorientowali się, że coś jednak jest nie tak. Ale tylko Joe był w stanie coś wyciągnąć od kumpla. Dlatego też gdy tylko trening się skończył, zaciągnął chłopaka w miejsce, gdzie ich nikt nie usłyszy (schowek na miotły?) i zaczął przesłuchanie.
- Dobra, widzę, że coś jest z tobą nie tak. Powiesz mi co jest czy mam to sam z ciebie wyciągnąć? Ale wtedy nie będzie już tak miło.- zaczął brakarz przypierając kolegę do ściany.- Dobrze wiesz, że dostaje zawsze to czego chce.
- Tak wiem Joe, ale to nie będzie konieczne. Nic się nie dzieje.- zaczął tłumaczyć niebieskowłosy starając się uniknąć wzroku kolegi.
- David!
- Mówię prawdę Joe! Nic się nie dzieje. Ostatnio źle spałem. I to wszystko dlatego.
- Przez tyle dni? No co ty gadasz. David, bądź ze mną szczery chodź raz no. Wiem, że jest jakiś jeszcze powód. Ale nie umiem powiedzieć jaki. Chłopie no, co z tobą?
- Joe przestań.- warknął wreszcie wkurzony Samford i uwolnił się z uścisku kolegi.- Nie będę ci się spowiadać. Zostaw mnie.- zaraz wyszedł z pomieszczenia i trzasnął drzwiami.
- O Jezu, jaki nerwowy. W takim razie chodzi o dziewczynę. Tylko to mogłoby go wyprowadzić z równowagi.... Zaraz... Noelia? Nie mów, że....
*****
Zachowanie chłopaka wcale się nie zmieniło. Po każdej rozmowie z dziewczyną, David był coraz bardziej rozkojarzony. I to nie wpływało za dobrze na drużynę. Wręcz przeciwnie. Każdy trening walił się na łeb na szyję. Nawet Joe nic nie mógł na to poradzić. Koledzy prosili go, aby coś z tym zrobił ale sam on nie potrafił. Śledził ruchy kolegi o wreszcie zrozumiał dlaczego herbacianooki buja w obłokach. Miał rację, on się zwyczajnie zakochał. Problem w tym, że w koleżance z zespołu. Jeśli jeszcze ona odwzajemni jego uczucia, zespół rozpadnie się na kawałki. Ale z drugiej strony... Chciał szczęścia przyjaciela. Przez to ciągle bił się z myślami co powinien zrobić w tej sytuacji. W końcu sprawa sama się rozwiązała. Usłyszał przypadkiem jak David poprosił Noelie o spotkanie po szkole. Chyba nie było żadnych wątpliwości po co. Jego zauroczenie trwało już wystarczająco długo. Musiało wreszcie dojść do skutku.
Po szkole zgodnie z ustaleniami dziewczyna czekała na dziedzińcu szkoły na Samforda, który lada moment miał się pojawić. Jednak uprzedził go King. Bał się, że jeśli pójdzie to wszystko w złą stronę będzie nie dobrze. Dlatego postanowił przestrzec wcześniej Noelie, żeby nie zrobiła niczego głupiego.
- Chodzi o to, że David się we mnie zakochał?- spytała, gdy tylko Joe zaczął się wić z wyjaśnieniami.- Wiem o tym od dawna i też mam mieszane uczucia. Ale na prawdę go lubię. Widzę jakmna niego wpływa to co się dzieje. Nie mam pojęcia kiedy on się zakochał we mnie ale to nie ma znaczenia. Ja też go lubię. Przyjaźnimy się od pierwszej klasy i wiedziałam, że kiedyś to się tak skończyć. Zwłaszcza w jego przypadku.
- Tak, ja też ale co teraz? On będzie już w ogóle zakręcony jak chiński termos i nici będą z naszego najlepszego napastnika.- przyznał King.- Dlatego proszę, spróbuj jakoś na niego wpłynąć, żeby wrócił do dawnej formy.
Dziewczyna pokiwała tylko głową. Zobaczyła na horyzoncie zbliżającego się Samforda a nie chciała, żeby sobie czegoś o nich nie pomyślał. Tak jak zaplanowali poszli do ulubionej kawiarni dziewczyny. Zajęli miejsce pod oknem i zaczęła się długą rozmowa.
- Dobra, ty pierwszy mów co chciałeś a potem ja.- zaproponowała dziewczyna z uśmiechem.
- Nie, no co ty. Ty pierwsza.
- Panie przodem.
- Jakie panie?
- Masz długie włosy więc i ciebie za panią wezmą.- dogryzła chłopakowi Noelia i zaśmiała się.- Zawsze w tym wygrywam. No mów.
- Chciałem cię zapytać, czy będziesz moją dziewczyną.
- Nie obwiniasz w bawełnę, prawda? Zawsze musisz prosto z mostu mówić?- chłopak przekrzywił lekko głowę. Nie bardzo wiedział o co chodzi przyjaciółce ale udawał mądrego i pokiwał na znak, że tak.
- No taki jestem. A w gruncie rzeczy to dobrze. Każdy inny by ci się zaciął i nic mądrego nie powiedział. Także wiesz, punkt dla mnie.- zaśmiał się herbacianooki.- To jak będzie?
- David ja cię serio lubię ale odkąd zdałeś sobie sprawę, że ja ci się podobam to kompletnie się nie koncentrujesz. Czy to w szkole czy na treningach. Nie wiem czy to taki dobry pomysł. Joe właśnie o tym mówił. Że związki w drużynie nie wychodzą na nic dobrego. A jak zerwiemy? To co, ktoś odejdzie z drużyny? No wątpię w to. Dlatego no... Sama nie wiem...- spojrzała na przyjaciela. Ten wydawał się załamany tym co właśnie usłyszał. Czyli wszystko poszło na marne? Całe jego starania?
- Rozumiem...- westchnął zrezygnowany.- Czyli ten cały czas trzymałaś mnie na dystans, bo...
- Nie. Sama nie byłam pewna co do ciebie czuje. Przyjaźnimy się od dawna, prawda? No i stało się, że się zakochaliśmy. To jest normalne. Nie wiem tylko czy chodzenie to taki super pomysł. Musisz mi obiecać, że jak się zgodzę to zaczniesz się ogarniać z tym wszystkim. Inaczej to nie ma sensu.
- Noelia przysięgam, ogarnę się, zrobię co zechcesz ale bądź moją dziewczyną. Zużyłem już roczny zapas odwagi, żeby ci to powiedzieć tu i teraz....- dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się. No cały David. Uroczy a do tego taki czuły. Wstała z miejsca i podeszła do niego mocno go przytulając.- Czyli, że się zgadzasz?
- Ale tylko pod warunkiem jakim ci dałam.- mówiąc to pocałowała niebieskowłosego w policzek.- A teraz skoro wszystko jasne, zobaczymy czy dasz radę się skoncentrować na treningu.- David nic nie odpowiedział. Zapłacili i razem udali się na boisko, gdzie było jeszcze kilku znajomych. Chłopak faktycznie pokazał klasę, bo wróciła mu dawna forma. Tego właśnie trzeba było. Joe patrzył na to z odległości i uśmiechnął się pod nosem.
- A może i ja sobie kogoś znajdę? ( Joe, weź nie żartuj XD )
*******
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top