Nakata x Reader
Mam nadzieję, że się spodoba :)
*****
Po wyjeździe Nakaty Orfeusz niemalże się załamał. Reprezentacja Włoch uwielbiała swojego kapitana co powodowało, że za bardzo zaczęli na nim polegać. Chłopak dostrzegł to i postanowił na jakiś czas usunąć się w cień. Oczywiście miał zamiar wrócić do swojej drużyny ale jeszcze nie teraz. Chciał zdobyć dane potrzebne do zdemaskowania Kageyamy. Wiedział dobrze gdzie powinien szukać. Wraz ze swym kolegą postanowił więc udać się w tę podróż i odnaleźć osobę, która mogłaby im jakoś pomóc.
Przemierzyli szmat drogi aż wreszcie trafili do niewielkiego miasteczka. Jedna główna droga i wzdłuż niej domki oraz stragany. Nic wielkiego ale to właśnie tu była osoba, która miała bardzo ważne dane. Traf chciał, że była to akurat dziewczyna co mogło rodzić pewne konsekwencje. Oczywiście nie koniecznie. Weszli więc do miasteczka i powoli zaczęli się rozglądać za osobą, która zaoferowała pomoc. Nic nadzwyczajnego się tu nie znajdowało. Zwykli ludzie, życie przepełnione pracą. Nic nadzwyczajnego. Jednak jedna osoba bardzo wyróżniała się tłumu. Nakata od razu rozpoznał w niej osobę, która jakiś już czas temu dzwoniła do niego z dobrymi wieściami. Poprosił kolegę, aby ten jeszcze się rozejrzał po okolicy a sam poszedł załatwić sprawę. Dziewczyna skinęła na niego głową i zaprowadziła do niewielkiej chatki lekko oddalonej od głównej drogi. Zamknęła drzwi za chłopakiem i usiadła na krześle pod oknem. Wskazała mu jego miejsce na przeciwko, które zaraz zajął.
- No dobrze więc jakie masz dla nas informacje?- spytał jako pierwszy Nakata krzyżując ręce.
- Mam informacje o których ci już mówiłam. Ale pamiętaj, nikt nie może wiedzieć, że są ode mnie. Jeśli choćby coś piśniesz, wykończę cię.
- Luzik moja panno. Nie zamierzam nikomu o tym mówić. To informacja dla mojej drużyny.- wyznał brązowowłosy i uśmiechnął się. Ta uniosła jedną brew.
- Drużynę?
- No tak. Jestem kapitanem reprezentacji Włoch, Orfeusza. Nie wspominałem ci o tym?
- Raczej nie. Mam na imię Reader jak coś. A skoro cię znamy to muszę cię ostrzec. Nie opuścisz miasta dzisiejszego dnia. Nie ma niestety takiej opcji.
- Dlaczego?
- Zbliża się bardzo silna burza. Nie mogę ci pozwolić opuścić miasta. Tę noc spędzisz u mnie.- rzuciła dziewczyna i podniosła się z miejsca.- Tak będzie bezpieczniej dla ciebie.
- A co z moim kolegą? Razem z nim tu przyszedłem.- oznajmił chłopak również podnosząc się z krzesła. Reader zmierzyła go i westchnęła.
- Zgoda, on też może tu przenocować ale musicie mi powiedzieć co chcecie zrobić z tym co wam dam i jaki to ma w ogóle cel.
Nakata oczywiście się zgodził. Nie miał przecież innego wyboru. Razem z przyjacielem zatrzymali się więc u Reader, aby przeczekać najgorszą pogodę. Dziewczyna wydawała się być bardzo miłą i ułożoną. Zajęła się gośćmi wręcz perfekcyjnie. Wieczorem gdy rozpoczęła się najgorsza burza, usiedli w salonie z paczką chipsów i colą po czym zaczęli rozmawiać w taki sposób, jakby się znali od bardzo dawna. Nakata i Reader świetnie się ze sobą rozumieli i nie mieli problemu ze złapaniem komunikacji. Można nawet się pokusić o stwierdzenie, że wpadli sobie w oko. Co ciekawe z wzajemnością.
- No dobrze, to teraz na poważnie. Po co wam te dane?- Reader usiadła na kanapie obok Nakaty i podparła się ręką o oparcie. Chłopaki spojrzeli po sobie i skinęli głowami.
- To jest potrzebne do tego, aby ukazać prawdziwą twarz pewnej osoby.- odparł tym razem Luka uśmiechając się.- Jeśli to się uda, to powstrzymamy bardzo niebezpieczną osobę w całym FFI.
- W FFI tak?- tu dziewczyna spojrzała na ciemnowłosego.- Nie wiedziałam, że startujecie w tak prestiżowej lidze. No nieźle. I okazuje się, że i tam nie jest bezpieczne.
- A my chcemy zatrzymać to zło. Teraz już rozumiesz?
- Tak. Czyli grasz w zespole Włoch Orfeusz tak?
- Zgadza się jestem kapitanem.
- To co ty tutaj robisz? FFI przecież trwa już od dawna. Więc skoro jesteś kapitanem to nie powinieneś...
- Tak, powinienem. Ale tak się składa, że jest osoba która mnie teraz zastępuje. I radzi sobie bardzo dobrze. I w gruncie rzeczy to on powinien być kapitanem. Lepiej sobie z tym radzi.
- Ale to ciebie wybrali. Nie wiem czy to taki genialny pomysł. - zauważyła Reader i spojrzała zaskoczona na Nakatę. Ten skinął głową.
- Tak, ale czasy się zmieniły. Fidio godnie mnie zastępuje. Kto wie, może zostanie kapitanem już na zawsze.
*****
Następnego dnia rano, gdy tylko szalona pogoda się uspokoiła, Nakata i Luca zaczęli się powoli zbierać. Reader patrzyła na nich a w jej głowie zaczął się rodzić nowy pomysł. A gdyby im tak pomóc i pójść razem z nimi? W sumie to i tak jej się powoli nudziło w tej wiosce a taka podróż mogłaby być nowym doświadczeniem. Szybko podjęła decyzję i podeszłą do chłopaków, którzy stali już przy drzwiach wyjściowych.
- Mam do was takie pytanko... Czy... nie przyda wam się jeszcze jedna osoba do pomocy? Wiecie... o ile nie macie nic przeciwko...- Luca i Nakata spojrzeli po sobie zaskoczeni. Raczej nie byli na taki zwrot akcji przygotowani. Jednak nie dali po sobie tego poznać i po prostu uśmiechnęli się.
- A wiesz na co się piszesz?- spytał brązowowłosy i podszedł do Reader. Ta pokiwała głową.
- Jasne, że wiem. Dlatego chcę się tego podjąć. Całe życie siedzę tutaj i nic poza turystami nie widzę. Chcę odmiany. Rozumiecie?
- Jasne. Chyba nie ma żadnego problemu z tym.- dodał od siebie Luca.
- To ustalone mała. To przygotuj się iii...- tu brązowowłosy zatrzymał się i przyjrzał uważnie Reader. Jak on mógłby być tak ślepy? Przecież ta dziewczyna... On ją znał a co więcej to była jego ukochana sprzed lat. Dobrze się ze sobą zawsze rozumieli i byli ze sobą bardzo zżyci ale od czasu wyprowadzki Reader nie widzieli się przez długie lata. Nawet nie mieli jak utrzymać kontaktu ze sobą. A teraz? Znów byli razem. Ku zaskoczeniu Luci para rzuciła się na siebie i namiętnie pocałowała.
- Ona musi z nami iść- rzucił do przyjaciela Nakata i wziął ukochaną za rękę.
- Ja nie mam nic przeciwko. Jeśli tylko będziecie szczęśliwi i nie zostawicie mnie na tym pustkowiu samego.
- Jasne, że nie!- krzyknęli na raz Nakata i Reader i tym razem we trójkę ruszyli ratować świat piłki nożnej.
******
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top