Hiroto X Tatsuya Cz.2

Dyjaszka12
Ciąg dalszy ^^

******

Faktycznie Hiroto wiedział co robi. Z plecaka wyjął potrzebne mu rzeczy i podciągnął rękaw koszuli chłopaka. Rana wyglądała koszmarnie. Jednak to go wcale nie odrzucało. Rozchylił lekko ranę i wyciągnął nabój. Odłożył go na bok i zabrał się za zszywanie rany. Całe szczęście, że chłopak był nieprzytomny. Z pewnością darł by się w niebo głosy.

Gdy wszystko było skończone, Hiroto pozbierał wszystkie rzeczy, wywalił je do kosza a sam poszedł opłukać ręce z krwi. Łatwiej mu jednak sobie zażywać niż komuś innemu. Zrobił to jednak perfekcyjnie. Wrócił do salonu i spojrzał na nieprzytomnego Tatsuye.

- Nie budź go.- rzucił dość obojętnie i wrócił na swoje posłanie. Przeniósł je bliżej kanapy, na której spał czerwonowłosy.- Jak będzie chciał wstać czy coś to mnie obudzi. Ty idź spać. I tak już dużo dla nas zrobiłaś. Wystarczy, że nam pomagasz.- rzucił i ułożył się do snu.

Dziewczyna westchnęła i zgasiła im światło, a sama udała się do swojego pokoju. Żal jej było tej dwójki. W końcu ściga ich pół miasta jak jeszcze nie wojsko. Musieli się teraz porządnie wyspać. W końcu jutro czekał ich pracowity dzień.

Niestety Tatsuya po jakimś czasie obudził się. Potwornie go bolała rękę i nie mógł usiedzieć na miejscu ani chwili dłużej. Wstał i zaraz tego pożałował. Spadł prosto na śpiącego pod nim Hiroto. Ten obudził się i spojrzał na czerwonowłosego.

- Co ty wyprawiasz?- spytał ziewając. Tamten westchnął.

- Ręką mnie boli.- wyznał i jęknął.- Za cholere nie zasnę...

- O Jezu. To idź weź przeciwbólowe. I nie marudź.- mruknął i pomógł mu wstać. Tatsuya poszedł szukać leków. Po chwili wrócił z połowów i położył się na kanapę.- Lepiej?

- Zanim to zacznie działać to trochę czasu minie.- wyznał i położył się na plecach. W salonie panowała absolutna cisza. Co prawda chłopaki nie spali a patrzyli na sufit bezsensu. To co jutro ma się stać zaważy na całym ich życiu. Zdawali sobie z tego sprawę. Dlatego nie mogli nawet na chwilę zmrużyć oka.

- Świetnie... Nie dość, że jestem gliną to jeszcze muszę pomagać tobie... - mruknął Tatsuya i westchnął.- Ironia losu...

- Nie musisz mi pomagać.- wyznał szarowłosy i zaśmiał się.- Nikt nie musi.

- Sam byś sobie nie poradził. Gdyby nie ja, nie wpadłbyś na pomysł z przebraniem się.

- Jasne, ale możesz mnie łatwo wydać. Masz radio i w ogóle.

Nastała cisza. Hiroto był świadomy, że igra trochę z ogniem. Tatsuya w końcu składał śluby, że będzie lojalny policji. A w tym czasie on wcale się tego nie trzyma. Pomaga mu. To dość duże zaskoczenie. Raczej żywili do siebie wrogie uczucia. Dlaczego więc Tatsuya tak nagle zmienił zdanie?

- Mam pytanie.- rzucił po jakimś czasie Hiroto. Czerwonowłosy mruknął tylko coś w odpowiedzi.- Dlaczego. Dlaczego mi pomagasz? Przecież narażasz się tym samym.- tamten westchnął i odparł.

- Mam swoje powody.- rzucił i odwrócił się do niego tyłem.- Śpij już. Jutro ważny dzień.

*******

Gdy tylko wstali i ubrali się, Reina zrobiła im śniadanie. Nie mogła pozwolić, aby chłopcy wyszli od niej głodni. Postawiła więc przed nimi kilka półmisków i życzyła smacznego. Od razu wzięli się do jedzenia. Hiroto był bardzo wygłodzony. Przez kilka dni prawie nic nie jadł. To było dla niego jak manna z nieba.

Zjedli w niecałe 5 minut i zaczęli się zbierać. Tatsuya podziękował za wszystko Reinie i obiecał, że potem ją wynagrodzi. Pozbierali rzeczy, naładowali bronie i opuścili mieszkanie.

Wsiedli do samochodu policyjnego i skierowali się do sądu, gdzie miał pojawić się człowiek, który jako jedyny może pomóc Hiroto. Przez prawie całą drogę nie odzywali się do siebie. Atmosfera i tak była już bardzo napięta. W końcu przełamał się Tatsuya.

- Mam nadzieję, że ci się uda.- rzucił i uśmiechnął się trochę.- Nie chciałbym, żeby coś ci się stało.- Hiroto spojrzał na niego lekko zdziwiony. A to co miało znaczyć? Dlaczego mówi takie dziwne rzeczy?

- Też bym nie chciał, ale jak tak się stanie to trudno..

- Nie mów tak. Nie chcę mieć cię na sumieniu. Obiecałem komuś, że nic Ci się nie stanie. Więc będę cię bronił.

- Dlaczego? Nie musisz. Sam sobie dam radę.

Zatrzymalli samochód niedaleko sądu. Widać już było hordy policji czatująchch na Hiroto. Bez pomocy na pewno sobie nie poradzi. Dobrze o tym wiedział, ale nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą. Naładował broń.

- Tatsuya, dzięki za wszystko. Jeśli przeżyje, to jakoś ci to wynagrodze.- rzucił dość obojętnie.- Też nie chce mieć cię na sumieniu.

- Kira Hiroto, poddaj się!- rozległ się dźwięk z megafonu. Dochodził że strony sądu. Policja już go zauważyła. Szarowłosy westchnął i spojrzał na Tatsuye.

- Czyli jednak o mnie wiedzieli. Cóż, pora się pożegnać.- już miał wyjść z auta, gdy czerwonowłosy zablokował jego drzwi i wyszedł z wozu. Stanął na przeciwko kolegów z pracy z podniesionymi rękoma.

- Chcecie go? Najpierw musicie zastrzelić mnie!- krzyknął idąc powoli w ich kierunku.- Nie możecie go zabić. Przecież on jest niewinny.

- Ufasz mu?! Siedział w więzieniu 3 lata! Nie ma podstaw by go bronić!- odkrzyknęli mierząc dalej w samochód.

- Dajcie mu powiedzieć!

- Tatsuya... Przestań.- koło niego zjawił się niespodziewanie Kira.- Wracaj do auta. To nie twoja walka.- spojrzał na niego różowymi oczami. Od razu było w nich widać strach ale i nienawiść.- Odejdź stąd.- odsunął się od niego i wymierzył bronią do jednego z gliniarzy.- Tęskniliście? Wasze brudne przekręty ujrzał światło dzienne a wtedy nic już wam nie pomoże!

- Na mój rozkaz, strzelać!

- I co, mam się tego bać? Dawaj co tam masz!

Jedyne co usłyszał zaraz po tym to kilkadziesiąt strzałów oddanych w jego kierunku. Nie wszystkie jednak go trafiły. Część zatrzymała się na osobie, która przed nim stanęła. Obaj padli niemal na siebie. Hiroto patrzył teraz w zielone oczy Tatsuyi jak powoli gaśnie w nich blask. Z jego ust zaczęła sączyć się krew.

- Dlaczego... Dlaczego to zrobiłeś... - spytał ostatkiem sił szarowłosy. Kiyama uśmiechnął się i kaszlnął.

- Mówiłem Ci, że nie chce mieć cię na sumieniu, poza tym... Nie dam ci zginąć...- zaraz stracił przytomność i upadł obok szarowłosego. Kira też za chwilę stracił przytomność przez upływ krwi.

******

Po około kilku dniach Hiroto otworzył oczy. Leżał w szpitalu podłączony do kroplówki. Wszystko go bolało. Pamiętał tylko oczy Tatsuyi, które gasły powoli zanim chłopak stracił przytomność. Czyżby on... Pokręcił głową. Nie, na pewno nie. Rozejrzał się. Miał na sobie dużą ilość szwów i bandażów. Musiał być długo operowany. Westchnął. Nie mógł wstać a każdy ruch powodował ból.

W końcu do pokoju weszła jego siostra-Hitomiko. Usiadła obok niego na łóżku i delikatnie przytuliła. Chłopak nie wiedział co ma zrobić. W końcu oddał pieszczotę.

- Bałam się, że nie przeżyjesz...- przyznała i odsunęła się od niego.- Jak się czujesz?

- Daje rade.- mruknął i spojrzał na nią. - Co... Co się stało z Tatsuyą? Był ze mną wtedy...- ciężko mu było to powiedzieć. Dziewczyna uśmiechnęła się.

- Żyje. Leży w drugiej sali. Całe szczęście, że nic poważnego wam nie jest...

- Muszę... Muszę do niego iść.- wyszeptał Hiroto i spojrzał na nią.- Proszę...

Dziewczyna wahała się. Nie wiedziała czy może na to pozwolić. Ale w końcu pomogła mu przejść do sali obok i usadowiła go obok Tatsuyi. Chłopak był nieprzytomny. Kira spojrzał znacząco na siostrę. Chciał zostać z nim sam na sam. Hitomiko uszanowała to i szybko się usunęła.

Teraz Hiroto został sam na sam z Tatsuyą. Patrzył na niego i zrobiło się mu go żal. Bez potrzeby tak się dla niego narażał. Rozumiał, że nie chciał go mieć na sumieniu, ale żeby życie dla tego poświęcać? To nie miało dla niego sensu. Oparł głowę o brzuch chłopaka i zamknął oczy.

- Nie wiem czemu to zrobiłeś... Czemu tak bardzo się naraziłeś... Mogłeś tam zginąć...

- Ty tak samo... - odezwał się nagle Tatsuya i otworzył oczy. Hiroto spojrzał na niego.

- Tatsuya... - szepnął i lekko się uśmiechnął.- Dlaczego...

- Jeszcze się nie zorientowałeś? Robiłem to dla ciebie ponieważ.... - zawiesił głos i spuścił wzrok. Nie mógł znowu zacząć wypowiedzi. Bał się reakcji chłopaka. Ten otworzył oczy ze zdumienia. Czy dobrze rozumie? Tatsuya się w nim...

- Zaraz... Czy ty... - zaczął szarowłosy i patrzył na chłopaka.

- Tak...- wyszeptał a po jego policzku spłynęła łza.- Dlatego nie mogłem na to pozwolić, bo....

- Mnie kochasz...- dokończył Kira i uśmiechnął się.

- Zrujnowałem ci tym życie, prawda?- tamten pokręcił głową.

- Nie.. W zasadzie to też czuję do ciebie coś więcej... Odkąd pamiętam tak było... Ale nie umiałem nic z tym zrobić. Więc byłem wredny...

- W porządku. - Tatsuya położył mu dłoń na policzku i lekko uniósł się na łóżku. Po chwili złączył ich usta w delikatnym pocałunku. Po chwili oderwali się od siebie.- Wracaj do siebie. Jak lekarz się skapnie...

- Nie.- Kira zaraz ulokował się na łóżku obok chłopaka i wtulił się w niego. To był impuls. Nawet jakby tego nie lubił. Teraz tego po prostu łaknął.- Zostaje tu z tobą Tatsuya...

*******

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top