Gazel x Burn

Rozdział dla: Dyjaszka12
Mam nadzieję, że się spodoba :)

******

Wspólne mieszkanie z osobą, która jest nieco narwana i łatwo wpada w szał wcale nie jest takie proste jakby się mogło wydawać. Suzuno wie chyba o tym najlepiej. Ciągle zastanawia się co nim kierowało kiedy zgodził się na wspólne mieszkanie wraz z Haruyą. Do tej pory nie ma zielonego pojęcia co było ku temu powodem. Dobrze znał wady przyjaciela. W takim codziennym życiu w akademii, nie robiło to na nim większego wrażenia. Jednak teraz kiedy przyszło co do czego, trzeba było coś zrobić pożytecznego i pomóc w utrzymaniu wspólnego mieszkania. Jednak Burn miał inną wizję mieszkania razem.

- Hej, Fuusuke mamy chleb? Zrobiłbym sobie tosty.- rzucił ognistowłosy, gdy tylko jego towarzysz zawitał w kuchni. Wyglądał po prostu okropnie. Włosy powichrowane na wszystkie strony świata, oczy podkrążone. Na ten widok Haruya wybuchnął gromkim śmiechem.- O Jezu, Gazel wyglądasz jakbyś miał czołowe ze ścianą.- białowłosy westchnął tylko i usiadł przy stole. Ledwo powstrzymywał się od zaśnięcia na siedząco.

- Haruya, zrobiłbyś mi śniadanie? Nie mam na nic siły.- poprosił przyjaciela ale ten pokręcił przecząco głową.

- Nie mogę. Mam dziś sporo do zrobienia. A jeśli chce się wyrobić to...

- Dużo do roboty tak? Mówisz o byczeniu się w łóżku, oglądaniu durnych telenowel i wyżeraniu wszystkiego co jest w lodówce?- tamten pokiwał głową.

- Właśnie tak. No mówię przecież, że będę zajęty.

Trzeba wspomnieć, że Burn jest strasznie leniwy. Nie udziela się nigdzie a zamieszkał z Suzuno tylko dlatego, bo nikt inny by z nim nie wytrzymał. Był wdzięczny chłopakowi, że jednak go do siebie wziął, ale słabo okazywał tę wdzięczność. A dokładniej wcale jej nie pokazywał. Wręcz przeciwnie, grabił sobie. Nie myślał o konsekwencjach tego co robił. Wychodził z założenia, że jego zimny przyjaciel nigdy go nie zostawi. Jak bardzo się mylił?

- Ja już z tobą nie mogę.- Suzuno zacisnął pięści i spojrzał na kolegę.- Kompletnie nic nie robisz a co innego mi obiecałeś. Już rozumiem dlaczego nikt nie chciał cię do siebie wziąć. Bo byś tylko egzystował i nic poza tym. Haruya, trzeba płacić podatki i inne świadczenia a ja sam nie utrzymam tego wszystkiego. Myślałem, że mi pomożesz. Ale skoro nic nie zamierzasz robić w tej kwestii to bardzo proszę, wyprowadzasz się.- ciężko było powiedzieć to białowłosemu, bo na prawdę lubił tego narwańca ale nie mógł pozwolić na to, żeby wszystko miał robić sam. Zrobił sobie na szybko jakieś byle jakie śniadanie, wziął teczkę i już miał opuścić mieszkanie, gdy Burn podszedł do niego i złapał za rękę.

- Wyrzucasz mnie?- spytał a ich wzrok spotkał się ze sobą.- Stary no, nie bądź taki. Dobrze wiesz, że nie mam się gdzie podziać. Nikt za mną nie przepada i jestem zdany na ciebie.

- Od teraz już nie.- ściął krótko Suzuno i wyszarpnął rękę z uścisku i otworzył drzwi.- Jak wrócę na cię tu nie być. Klucze zostaw pod wycieraczką. Weź co tam sobie chcesz do jedzenia i więcej masz mi się nie pokazywać na oczy. Będę musiał znaleźć innego współlokatora.- i wyszedł zostawiając chłopaka w rozsypce.

Haruya z bólem serca musiał przyznać, że Fuusuke ma rację. Nic poza lenieniem się nie robił i może właśnie dlatego teraz to wszystko tak a nie inaczej wygląda. Rozejrzał się po mieszkaniu. Tyle wspomnień miał z nim zwiazanych. I te miłe i mniej miłe. Spędził tu najlepszy czas jego życia. Podszedł do komody, gdzie  Gazel trzymał różne pamiątki i wziął zdjęcie, na którym był właśnie on i Haruya. Dobrze pamiętał, że mimo przeciwieństw, dobrze się ze sobą dogadywali. Nie chciał tego niszczyć w żaden sposób. Musiał więc to naprawić. Pytanie jest jedno: jak? Jak udowodnić śnieżnowłosemu, że wcale nie jest taki okropny. A gdyby tak spełnić jego oczekiwania? Ogarnąć mieszkanie, znaleźć pracę... No nie ma wyjścia. Jeśli tego nie zrobi wyląduje pod mostem a ten scenariusz wcale mu się nie widział. Dlatego też od razu wziął się do pracy.

Poodkurzał co się dało, doprowadził swój pokój do porządku, pozmywał wszelakie naczynia, śmieci wyniósł. Jednym słowem zrobił to co powinien robić na codzień a czego nie chciało mu się robić. Teraz trzeba było pomyśleć nad jakimś przeprosinowym obiadem. A czy on umie gotować? Ani trochę. Trzeba więc się posiłkować internetem. Znalazł jakiś nie zatrudny przepis i dość sprawnie wykonał podane danie. Potem usiadł do laptopa i zaczął przeglądać oferty pracy. Wszystko było jakieś nudne albo niedostępne więc troszkę się podłamał. Musiał coś znaleźć i to już. Nagle zadzwonił jego telefon. Zerknął na wyświetlacz i gdy zobaczył napis Saginuma bardzo się zdziwił. To chyba była ostatnia osoba, której by się spodziewał. Odebrał oczywiście no bo co miał zrobić.

- Tak? O co chodzi?

- Haruya? Super, że odebrałeś. Słuchaj jestem właśnie w szkole tej niedaleko waszego mieszkania i szukają tutaj nauczyciela do piłki nożnej. W sensie trenera. Ich trener nienawidzi piłki i nie chce im pozwolić grać. Dlatego szukają takiego zastępcy. Ja nie mam czasu na takie rzeczy ale może ty coś zorganizujesz?

- No jasne! Stary z nieba mi spadłeś! Biorę to!- wrzasnął do słuchawki czerwonowłosy i z radości zaczął podskakiwać jak królik.

- Dobrze się czujesz?

- Nawet lepiej! Zadzwonię potem do tej szkoły i wszystko ustalę. Prześlij mi tylko numer, okej?

- Jasna sprawa.

- Bardzo ci dziękuję. To do zobaczenia.- rozłączył się i odłożył telefon na stół.- Czyli jednak jakieś szczęście mi dopisuje.

******

Około godziny 20 wrócił Suzuno. Był tak wykończony, że ledwo trzymał się na nogach. Zapalił światło na wejściu i stwierdził, że ktoś jeszcze tutaj jest. Wszedł do salonu a tam zobaczył śpiącego przyjaciela rozwalonego po całej kanapie. Ale dookoła niego nie było armii kubków, papierów, opakowaniach po chipsach. Był porządek. Jak wszędzie gdzie nie spojrzał. Podszedł do Burna i delikatnie starał się go obudzić.

- Hmmmm... O część Suzuno...- mruknął tamten otwierając leniwie oczy. Zaraz sobie przypomniał w jakiej jest sytuacji i wstał na równe nogi.

- Miałeś się stąd wynieść, dlaczego jeszcze tego nie...- nie skończył gdyż Haruya złapał go za rękę i pociągnął za sobą w stronę kuchni. Tam usadowił przyjaciela przy stole a sam zajął się garnkami.

- Nie wiedziałem kiedy wrócisz, więc postanowiłem się zdrzemnąć.- oświadczył ognistowłosy a zaraz nałożył przyjacielowi to co sam ugotował.- Mam nadzieję, że ci zasmakuje. Dla mnie jest okej.- podał mu talerz a sam usiadł na przeciwko. Suzuno patrzył niedowierzając na przyjaciela a potem spojrzał na misję przed sobą.

- Sam to zrobiłeś?- spytał biorąc się do jedzenia.

- Z pomocą cioci wikipedii. Ale tak, sam generalnie. Wiem jakie przyprawy lubisz. Chciałem zrobić coś w twoim stylu. Udało mi się?- białowłosy pokiwał głową i uśmiechnął się.

- No pewnie. Ale dlaczego to wszystko? Posprzatałeś całe mieszkanie, zrobiłeś dla mnie kolację....

- I znalazłem pracę.- dodał dumny z siebie Nagumo.- Wiesz, przemyślałem to co mówiłeś rano... I masz rację. Kompletnie nic nie robiłem. Ale nie chce stąd odchodzić... Wiem jak bardzo ciężko pracujesz i chce ci pomóc... Dlatego że jakby nie było... No kocham cię no...- Fuusuke przestał jeść i przyjrzał się uważnie koledze.

- Kochasz mnie? Nic nigdy nie mówiłeś.

- Bo się bałem. Poza tym mieszkamy razem, to oczywiste, że po jakimś czasie tak by się stało. Zdałem sobie z tego sprawę jak powiedziałeś,  że mam się wynieść. Nie umiałbym. Przywiązałem się do ciebie stary. I chce, żeby tak zostało dlatego chcę ci pomóc we wszystkim co się da. Ale proszę nie wyrzucaj mnie...- mówiąc wstał od stołu i podszedł do osłupiałego Gazela. Ten również wstał, bo nie miał pojęcia czego ma się spodziewać. Nagle Haruya po prostu wtulił się w niego. Najwyraźniej bardzo tego potrzebował, bo jego uścisk był na prawdę solidny.

- Ehhh Haruya... Zawsze będziesz mi bliski. Przecież bym cię nie wyrzucił. Chciałem tylko, byś zaznał fajnego życia a nie tylko leżał przed tv.- rzucił chłopak i równie mocno przytulił przyjaciela.- Jakby nie było to jesteśmy na siebie skazani.

- Źle ci z tym?- Suzuno odchylił się lekko i spojrzał w złociste oczy Burna i uśmiechnął się. Zaraz delikatnie pocałował go w usta.

- No co ty. Lepszego partnera bym chyba we wszechświecie nie znalazł. Ale poważnie mówię, musimy podzielić się obowiązkami. Nie ma siesty, gdy ci się to żywnie podoba, jasne?

- Oczywiście szefie. Zrobimy grafik i wszystko będzie cacy.- i ponownie czerwonowłosy wtulił się w swego kochanka.- Dziękuję...

******

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top