Axel x Byron
Rozdział dla: IEKeshi
Mam nadzieję, że się spodoba :)
********
Axel i Byron od jakiegoś czasu zaczęli ze sobą mieszkać. Ułatwiało im to dojazd do pracy i w ogóle łatwiej było płacić te niezliczone podatki. Byli już dorośli więc nikt im nie mówił co mają robić a co nie. Sami się rządzili w swoim mieszkaniu. Co do ich relacji... ciężko to opisać tak na prawdę. Byli ze sobą na prawdę blisko. Można się połasić także o stwierdzenie, że to przypominało związek. Nie taki standardowy, bo nie chodzili za rączki i nie łasili się do siebie tak bardzo, ale tak czy inaczej można właśnie tak nazwać ich relacje.
Tego dnia Axel wrócił z roboty totalnie zajechany. Rzucił klucze, portfel i kilka wizytówek na stół w kuchni a sam walnął się na kanapę i włączył tv. Program kulinarny. Tak, warto jest popatrzeć jak ci ludzie męczą się stojąc przy garach a ty nie musisz już nic więcej zrobić. Skakał po programach, aż w końcu zatrzymał się na jakimś nieokreślonym gatunkowo i poszedł zrobić sobie kolejną kawę. Najpewniej tej nocy także nie zmruży oka. Nie po takim powalonym dniu.
Byron zwykle wraca do domu upity. Często myli sufit z podłogą i pyta, czy przypadkiem grawitacja go nie zawodzi. Podobnie jak Axel pracował ponad swoje możliwości. Prawie codziennie chodził ze znajomymi do baru i zwyczajnie pił. Chociaż tak mógł zapomnieć o swoim beznadziejnym życiu.
Ostatnimi czasy coraz mniej ze sobą rozmawiali. Chodziło o to, że Byron po powrocie od razu szedł spać. Axel natomiast mógł sobie jeszcze na coś pozwolić. Stąd powoli ich cudny związek zaczął się sypać. Z początku żaden na to nie reagował, ale w końcu Blaze powiedział temu dość.
********
- Byron, musimy pogadać.- rzucił stanowczo Axel wchodząc do pokoju przyjaciela. Ten jak zwykle był lekko wstawiony. Obok niego leżała wypalona już paczka papierosów. Na ten widok ognisty napastnik uniósł jedną brew.- To na to wydajesz połowę swojej pensji?- spytał i skrzyżował ręce na piersi. Blondyn wzruszył ramionami.
- To i wiele innych. Przecież nie przeżyje na samych petach.- burknął tamten i wrócił do przeglądania czegoś w telefonie.
- Mhm, jasne. Wracając. Byron, powiedz mi co jest grane. My prawie ze sobą nie gadamy. Wracasz napruty jak menel do domu i jedyne co jesteś w stanie wtedy powiedzieć to hulaj dusza piekła nie ma. Wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale tego nie. Skoro tak ciężko pracujesz, to może potrzebny Ci jest długi relaks.
- Jaki tam relaks. Dobrze jest, szafa gra. O co ty się spinasz. Przecież była umowa. Ty nie wtrącasz się w moje życie a ja twoje. A co właśnie robisz?- Axel westchnął.
- Po prostu się martwię. Nie chcę stracić przyjaciela jakim jesteś. Wiem, że jest ciężko ale to nie tak ma wyglądać. Poza tym... Przypominam Ci, że jesteś mi coś winien.
- O no na pewno. Jeszcze mi powiesz, że umiesz chemię.- Byron wcale nie miał zamiaru go słuchać. W dupie to wszystko miał jednym słowem. Był lekko na fazie, ale myślał jeszcze jako tako. Nie widział swojego błędu. Ze rani kolegę. I samego siebie. Przecież tak na prawdę kochał Axela z całego serca. Ciężko jednak będąc pijanym to okazać. Dodatkowo był zły na wszystko, bo zapomniał kupić petów no i taka to z nim robota.- Dobra słuchaj. Nie jestem w nastroju na to wszystko. Chcesz romantycznych gestów, to idź do kogoś innego. I tak jestem już wrakiem człowieka.- mówiąc to wstał z łóżka i podszedł do Axela.- Wiem o co ci chodzi. Nie jestem Ci obojętny. Czujesz coś do mnie i liczysz na to, że ja do ciebie też. No owszem. Ale teraz nie chce o tym pamiętać. Miłość już mnie powoli zabija. Ty mnie zabijasz.
- Czym? Przecież ja nic takiego nie robię.
- Psychicznie. Axel zrozum, kocham cię ale nie będziemy razem. To... Nie będzie możliwe.
- Dlaczego?- jeżyk nic już z tego nie rozumiał. Z czym ten mop do podłogi ma problem? Nie jest zbyt męski czy jak? Piwo czy inny trunek uderzył mu do głowy najwyraźniej.
Byron długo zastanawiał się nad odpowiedzią. Gdy już ją udzielił, była ona co najmniej dziwna.
- Zakochałem się w kimś, okej? I nie mogę być z tobą. To będzie nie fair.- przyznał i chciał wyminąć współlokatora, jednak ten niespodziewanie złapał go za rękę i mocno przytrzymał. Blondyn nie miał już szans, aby się wyrwać z tego uścisku. Serce zaczęło mu bić. Nawet będąc pijanym wiedział do czego Axel jest zdolny. Tak na prawdę nikogo nie miał. Po prostu chciał się jakoś pozbyć napastnika. Jego psychika powoli siadała. Myślał, że jak to zrobi to jakoś ją uspokoi. Niestety mylił się. Potrzebował właśnie Axela. Ten chłopak nie tylko ma talent do footballu, ale także do ratowania ludzkich serc. Pokazał to już wiele razy w swoim życiu. I tym razem nie miało być inaczej.- Axel, puść mnie.- poprosił Byron lekko przerażony. To co powiedział było okrutne i zdawał sobie z tego sprawę. Musiał więc ponieść konsekwencje.
- Czy ty sobie ze mnie żartujesz?- słowa płomiennego napastnika były szorstkie i nieprzyjemne dla ucha.- Na prawdę myślisz, że czymś takim mnie spławisz?- złapał Byrona za koszule i pchnął go na łóżko. Zaraz wszedł na niego i usiadł. Uśmiechnął się szyderczo.- Oj będzie za to solidna kara.- mówiąc to nachylil się do niego i zaczął całować jego usta bardzo łapczywie.
Love nie chciał tego. Bał się. Za wszelką cenę chciał zrzucić z siebie chłopaka, ale był zbyt słaby. Oddawał pocałunki, aby tylko jeżyk bardziej się nie rozgniewał. Ostatnio dostał tak w ciry, że przez 2 tygodnie nie mógł siedzieć na tyłku. Jeśli znów takie coś się powtórzy...
- Powiedz mi Byron, tego właśnie chcesz? Wojny ze mną?- pytał Axel i powoli zaczął podwijać aniołkowi koszulkę. Chłodnymi dłońmi jeździł po brzuchu chłopaka i co jakiś czas wbijał mu paznokcie w jego ciało zostawiając lekkie zadrapania.
- Axel, przepraszam... Nie chciałem... Ja po prostu....- bronił się aniołek.
- Ty po prostu co?
- Nie radzę sobie z tym, że cię kocham....- przyznał otwarcie i zaraz cała ta dziwaczna zabawa zakończyła się. Axel przestał go dotykać. Patrzył teraz na niego jakby zobaczył ducha. Byron ma problem z tym, że kocha chłopaka? A co to ma być za durny powód?
- Słucham?- rzucił zaskoczony.- Boisz się swojej orientacji?- zszedł z blondyna i usiadł obok patrząc na niego zdumiony. Tamten pokiwał głową.
- Sam już nie wiem czy dobrze wybrałem...- wyznał i westchnął.- Po prostu... Robiłem to z tobą... I było fajnie nawet... Ale to miało być bez zobowiązań... Ty się tego trzymałeś... Ja się zakochałem... Ale sam nie byłem pewien co do tego wszystkiego. Kocham cie, ale nie wiem czy będę w stanie z tobą być jako para...- więcej nic już nie powiedział. Axel złapał go w ramiona i pocałował z całym wachlarzem uczuć.
Z oczu Byrona zaczęły płynąć łzy. Czegoś takiego się nie spodziewał. Przytulił ukochanego tak mocno, jakby nie zamierzał go nigdy już puścić. Tak, teraz to zrozumiał. Kochał Axela i to się liczyło. Nie można mieć przecież wpływu na to, w kim serce się zakocha. Gdyby tak było, miłość by po prostu nie istniała. To ona sprawia, że relacje między ludzkie są takie magiczne. Na szczęście aniołek już to zrozumiał. Wtulił się w swojego wybranka i zmęczony wrażeniami zasnął w jego objęciach. Axel również padł. Podobnie jak Byron był tym wszystkim wykończony. Od tej pory, ta parka była nierozłączna i nikt nie był w stanie ich rozdzielić.
*******
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top