Bal
Z okazji święta przesilenia wiosennego gimnazjum Raimona organizuje bal maskowy. Długie, balowe suknie. Eleganckie garnitury. Przepiękne maski. Tajemnicza noc. Skrywane emocje. Powietrze pełne marzeń. Zaczarowany bal. Bal kwitnących wiśni.
Piłkarze siedzieli w szatni i debatowali. Słynny bal miał odbyć się już jutro.
-- Kto to wymyślił? - załamywał się Hayami. W tem wszedł Maite.
-- Nie bójcie się, przyjaciele. Mistrz tańca towarzyskiego przybył - rzekł rozbawiony.
-- A tego czart wezwał? - spytał Kurama.
-- Ja - przemówił kapitan - Wezwałem go, gdyż warto coś umieć niż iść na żywioł.
-- Spokojnie. Chyba nie jest aż tak źle - uśmiechnął się Maite.
-- I wanna feel the same now
I wanna feel the same
as when you stood next to me
stood next to me.
Już na korytarzu słychać było śpiew dziewczyny-anioła.
-- There was a time I knew how
there was a time I knew how
sweet your kiss could be
your kiss could be
I remember every smile
every little smile
and every ride just with you
ride just with you
if you stay a little while
I will find the place just for me and you
Trust me, it's true
maybe you can't understand
slow down a bit for me
take me to wonderland
go where we want to be
when we get there at night
let's stay there for a week
just wanna feel so close to you
baby please understand
slow down a bit for me
take me to wonderland
go where we want to be
when we get there at night
let's stay there for a week
just wanna feel so close to you
Weszła do szatni.
-- Ohāyo! - weszła tanecznym krokiem. Maite od raz chwycił dziewczynę i zaczęli tańczyć. Ta zciągnęła słuchawki. Muzyka była strasznie głośna.
-- Baby please understand
slow down a bit for me
take me to wonderland
go where we want to be
when we get there at night
let's stay there for a week
just wanna feel so close to you - Mat śpiewała i śmiała się. Gdy piosenka się skończyła, dziewczyna ukłoniła się partnerowi i rzekła - Mam na to fazę.
-- Na czym skończyłem - zadumał się Maite - A! Zaczynamy lekcję - klasnął w dłonie.
-- Lekcje taniego podrywu? - zaśmiała się, zciągając koszulę.
-- Ha, ha - zaśmiał się sarkazytcznie - Postawa: plecy wyprostowane, rama, raz, dwa, trzy.
-- Dopiero się uczycie? Bal jest jutro - śmiała się Mat.
-- Zbłaźnimy się tylko - załamał się Hayami.
-- Złe podejście - Mat w stroju klubowym podeszła do bordowowłosego - Dasz radę. Wstawaj - wyciągnęła ręce do niego. Chłopak spojrzał na nią. Uśmiechała się delikatnie i przyjaźnie. Hayami wstał.
-- Zrobiłeś postęp. Już jedną trzecią masz za sobą - powiedziała - Stań prosto.
Chłopak wykonał polecenie.
- Teraz - chwyciła jego prawą dłoń i położyła sobie na plecach na wysokości talii - Partner obejmuje partnerkę. Ta - położyła lewą dłoń na jego ramieniu. Prawą ręką chwyciła jego lewą rękę i zbliżyła się do chłopaka - Zbliża się do niego i pozwala się prowadzić - spojrzała na niego. Był czerwony jak dojrzały pomidor.
-- Spokojnie - uśmiechnęła się, lekko się rumieniąc - Teraz prawa noga do tyłu - chłopak wykonał polecenie - Lewa. Prawa w bok. Lewą dostaw. Prawa do przodu. Lewą dostaw. Lewa w bok. Prawą dostaw - chłopak ładnie wykonał polecenia. Dziewczyna uśmiechnęła się - Brawo! Teraz tylko musisz wykonać to na balu - dziewczyna odsunęła się od niego.
-- A będziesz? - spytał bez namysłu, co spotkało się z moderczym wzrokiem Kirino.
-- Ech - westchnęła - Nie wiem. Wszystko zależy od Natsu - założyła ręce za głowę. Podeszła do szafki. Zabrała telefon i słuchawki.
-- Jesteście dziś strasznie poważni - przewróciła oczami. Założyła słuchawki. Wyszła.
-- Może jeszcze nie wszystko stracone - Shindou klepnął w ramię Kirino - Powiedziała, że nie wie. Jest pięćdziesiąt procent, że przyjdzie.
-- Mam nadzieję - westchnął smutno.
-- Baby please understand
slow down a bit for me
take me to wonderland
go where we want to be
when we get there at night
let's stay there for a week
just wanna feel so close to you! - znów śpiewa. Wszyscy się pouśmiechali pod nosem. Również wyszli po chwili.
Trening był wykańczający. Idealny!
-- Do zobaczenia! - Matsukaze i Shinsuke wyszli.
-- Kyousuke, którędy wracasz? - spytała Mat.
-- Muszę jeszcze coś załatwić. A co? - spojrzał na nią złotymi tęczówkami.
-- Mam za dużo pozytywnej energii i muszę ją spożytkować - uśmiechnęła się, przymykając oczy.
-- A możesz spożytkować ją beze mnie? - spytał ponuro. Zmrużyła oczy. Po chwili zaśmiała się.
-- Na Ciebie można liczyć - odpowiedziała. Chłopak westchnął. Uśmiechnął się. Wyszli.
Kirino powiódł za nimi wzrokiem. Z dnia na dzień coraz ciężej mu było patrzeć na nią. Była jakby żywsza, radośniejsza. Cieszył się z tego powodu. Zaufała im. Częściej się śmiała. Nawet z nim rozmawiała. Odkryła trochę swoich tajemnic. Ale wciąż nie wiedział, czy ona coś do niego czuje. To by ułatwiło wiele spraw. Serce biło przy niej szybciej. Chłopak tak się zamyślił, że został w szatni tylko on i Shindou. Najlepszy przyjaciel próbował zrozumieć jego sytuację. Chciał dla niego jak najlepiej.
-- Kirino - westchnął Shindou z uśmiechem.
-- Tak? - różowowłosy obudził się z transu.
-- Rozmyślasz o niej już dobre piętnaście minut. Wszyscy już wyszli - powiedział kapitan.
-- Na serio? - chłopak rozszerzył oczy.
-- Tak - powiedział z uśmiechem. W tem drzwi się otworzyły. Weszła Mat. Na uszach, no jakby inaczej, miała słuchawki. Gdy tylko ich ujrzała, uśmiechnęła się szeroko.
-- A Wy co, nocujecie tutaj we dwoje sami? - chłopcy spojrzeli na siebie i zarumienili się. Dziewczyna roześmiała się - No przecież żartuję.
-- Zapomniałaś czegoś? - spytał Shindou.
-- Tak - podeszła do szafki. Zabrała z niej czarne, podłużne pudełeczko. Obróciła się - Zdążyłam odprowadzić Tsurugiego, wrócić tu i Was spotkać. Nie odmówicie mi odprowadzenia Was? - uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-- Pewnie - Shindou również uśmiechnął się.
-- Kirino? - Mat uklęknęła przed nim - Wszystko w pożądku? - spojrzała mu w twarz, zatapiając się w morskich oczach ukochanego.
-- Zako... - Shindou zaczął, lecz Kirino przerwał mu.
-- Nic - odpowiedział, wysilając się na uśmiech. Dziewczyna uniosła kącik ust. Ale zrozumiała co Shindou chciał powiedzieć. ,,Zakochał się". Nóż obusieczny rozpłatał zniszczone, ledwożywe serce brunetki. Ale co ma zrobić? Rozpłakać się przed nim? Wyznać wszystko? Powiedzieć dlaczego ostanie dni są bardziej słoneczne? Dla kogo zapisała się do klubu? Błagać, by się odkochał? Co ona zrobiła? Wstała z kolan.
-- Idziemy? - spytała. Chłopcy powstawali. Cała trójka wyszła.
-- Słońce zachodzi - westchnął Kirino.
-- Odpoczywa, by jutro znów wzejść - powiedział Shindou.
-- Gdy u nas zachodzi, u innych wschodzi. Krąg życia trwa - Mat spojrzała w ziemię.
-- Masz rację - powiedział Shindou - Wyobrażacie sobie, że gdy znów wzejdzie, spotkamy się wszyscy i zagramy w prawdziwą piłkę.
-- Nadzieja nie umiera - Tenshi podniosła wzrok na różowowłosego, co nie umknęło Shindou. Szarowłosy uradował się w głębi duszy. Ona czuje to samo co on! Nareszcie! Tylko jak ich tu postawić i przekazać te wariackie informacje?
-- A co jeśli już umarła, a my żyjemy? - westchnął Kirino. Nie no, bracie! Nie rób tego! Ona patrzy tęsknym wzrokiem za Tobą, a Ty wyskakujesz ze smentami!
-- W tedy jesteśmy bliscy załamania psychicznego - Tenshi znów wbiła wzrok w podłoże. A było tak dobrze!
-- Cześć! - Shindou stanął.
-- Pa!
-- Pa!
Kapitan wszedł na teren rezydencji. Dwójka kochanków szła w ciszy.
-- Kirino - westchnęła Mat.
-- Co? - spojrzał na nią.
-- Idziesz na bal? - spytała.
-- Muszę. Shindou by mnie zabił - odpowiedział.
-- Miło.
-- A Ty?
-- Nie wiem.
Stanęli pod domem Kirino.
-- Do jutra - powiedział.
-- Do jutra - przytuliła go i ucałowała w policzek. Chłopak się zarumienił. Dziewczyna zachichotała.
-- Ładnie się rumienisz - powiedziała, na co na twarz jej ukochanego wpełzł jeszcze większy rumieniec. Chłopak wszedł na podwórko. Dziewczyna poszła dalej.
Nastał nowy dzień. Dzień kwitnących wiśni. Dzień balu. Dzień wyznań.
Kirino postanowił, że jeśli Tenshi-san zjawi się na balu, poprosi ją do tańca i wyzna jej swoje uczucia. Romantycznie.
Wybiła godzina treningu. Tak, trener Kidou zgodził się jedynie na skrócenie czasu. Chłopcy muszą wyrobić normę. Kilka okrążeń wokół boiska. Kilka przysiadów i brzuszków. Podania. Koniec!
-- Do zobaczenia na balu! - Tenma i Shinsuke już zniknęli.
-- Ohāyo - do pomieszczenia wszedł Maite. Podszedł do jedynej dziewczyny - Masz coś dla mnie?
Dziewczyna wyciągnęła pendrive'a.
-- Ja bym nie miała? Nie doceniasz mnie - uśmiechnęła się - Film jest posklejany i dopracowany. Musiałam wyciszyć muzykę filmiku i wstawić nową, bo było słychać straszne szmery. Sprawdź i możesz publikować.
-- Dzięki. Do zobaczenia na balu! - chłopak wyszedł. Mat zabrała torbę.
-- Do jutra! - wyszła.
Tej historii bieg
Stary jest jak świat
Obce dusze dwie
W tem coś zmienia się
Piękna z Bestią jest
Wybiła godzina sądu. Robił się zmierzch. Świętowanie rozpoczęcia wiosny czas zacząć! Hala sportowa zmieniła się w salę balową. Bladoniebieskie i bladoróżowe tiule zostały przypięte do sufitu. Dym unoszący się tuż nad parkietem nadpływający od strony DJ'a. Wszystko to wprowadzało bardzo nostalgiczny nastrój. Korytarz prowadzący do sali również ustrojony był kolorowym tiulem, oraz kwiatami wiśni. Były szatnie, toalety i bufet. Również otworzono ogród, gdzie uczniowie dbali o rośliny i zwierzęta żyjące w tym ekosystemie. Oaza botaniczna również ślicznie podświetlona. Na środku ogrodu znajdowała się altana.
Oświetlona delikatnie. Ozdobiona białym i jasnoróżowym tiulem, takimi też balonami i papierowymi kwiatami wiśni. Cały wystrój był przepiękny.
Dziewczęta miały na sobie długie suknie w wiosennych kolorach. Zaś chłopcy w eleganckich, klasycznych garniturach. Aż miło było na nich patrzeć. Wszyscy nosili śliczne maski.
Piłkarze stali na korytarzu. Każdy pod krawatem lub muchą. Przystojni. Dziewczyny, które mijały naszych zawodników, uśmiechały się zalotnie i wzdychały. Każda pragnęła, by którykolwiek z nich poprosił do tańca. Chłopcy czuli się skrępowani. Wiedzieli owszem, że mają fanów i wianuszki fanek. Fakt iż przyszli na bal i muszą zatańczyć z płcią przeciwną lekko maltretował ich żołądki.
-- Wyglądacie, jakbyście mieli zaraz paść - znajomy sarkazm. Seto-san pojawiła się obok nich w zielonej sukni z zakrytą, koronkową górą i masce.
-- Łatwo Ci mówić. To nie Ty prowadzisz - załamał się Hayami.
-- Nie wiem - Yamana-san podeszła do nich. Miała niebieską suknię z koronkowym gorsetem i koronkowym krótkim rękawkiem, tiulowym dołem, oraz maskę.
-- Akane - Midori spóściła głowę.
-- Toż to przesada - powiedziała jedna z dziewczyn, wychodzących z szatni.
-- Czarna makabra - odpowiedziała druga. Zawodnicy i menadżerki spojrzały w stronę szatni. Po chwili wyłoniła się dziewczyna w ciemogranatowej, długiej sukni z kryształkami na górze bez rękawów i tiulem u dołu. Jej twarz zdobiła piękna, granatowa maska zgobiona piórkami i ciemnymi kryształkami, oraz błyszczącymi niciami. Oszołomieni - to chyba najlepsze określenie na stan zdziwienia zawodników. Jeśli ktoś zna lepsze określenie na ich wygląd w takim szoku, to jest wielkim językoznawcą. Dziewczyna na ich widok delikatnie uśmiechnęła się. Podeszła do nich. Jej krok był lekki i zwiewny jakby kroczyła po chmurach.
-- Przepraszam najmocniej - przyklękła w geście ukłonu - Czy coś nie tak zrobiłam? W jaki sposób Was obraziłam? - stała z gracją księżniczki.
-- N-nie! - zająkał się Nishiki, co spotkało się z chichotem menadżerek.
-- To przepraszam bardzo za takie posądzenie - delikatnie skłoniła się. Do ich kółka podszedł Maite.
-- Nareszcie! - uśmiechnął się na widok granatowej damy - Czy można Panią prosić do tańca? - chwycił ją za dłoń i ucałował.
-- Oczywiście z przyjemnością - delikatnie ukłoniła się - Maite-san - i popłynęła z nim na parkiet. Wszyscy chłopcy byli w szoku. Wszyscy z wyjątkiem Kirino. On patrzył z nadzieją iż jeszcze przyjdzie jego ukachana. Menadżerki znikły chłopcom, a oni nawet tego nie zauważyli. Tajemnicza, czarna pani przyciągała uwagę wszystkich młodych mężczyzn znajdujących się na balu. Pierwszy taniec miała za sobą. Jeszcze ten najważniejszy. Nie spanikuje przecież. Prawda?
Zawodnicy stali w tym samym miejscu, choć już w mniejszym składzie. Sangoku został porwany przez swoją rówieśniczkę z równoległej klasy. Kuramada został zaprowadzony przez młodszą o rok brunetkę. Zaś Amagi ruszył na parkiet w towarzystwie Akane. Głęboki wdech.
-- Hayami-san - podeszła do kolegi.
-- T-tak? - zmiękkły mu automatycznie kolana.
-- Jeśli mogłabym Cię prosić do tańca? - ukłoniła się.
-- M-mnie? - jego oczy zrównały się ze szkiełkami okularów.
-- Tak - znów się ukłoniła. Hayami zrobił się czerwony jak dojrzały pomidor. Chłopak podreptał za nią. Znaleźli się na sali.
-- Hayami-senpai - powiedziała pani w granacie - Tak jak ćwiczyliśmy.
-- T-tenshi-san? - spod maski było widać zdziwienie w jego oczach.
-- Cii - przyłożyła mu palec do ust - Dziś dla wszystkich nie jestem Mat - spojrzała w stronę drzwi gdzie stali koledzy z drużyny. Również Kirino. Westchnęła - Nawet dla Kirino-sama.
-- Kirino-kun? - powtórzył pod nosem.
-- Uśmiech - chwyciła go za podbródek - Spokojnie.
Chłopak położył rękę na jej talii. Uśmiechnęła się delikatnie. Chwycił ją za rękę i zaczęli tańczyć. Hayami na początku trochę krępował, lecz delikatny uśmiech Mat dodawał mu otuchy. Utwór się skończył.
-- Hayami-senpai, nie było tak źle - powiedziała łagodnie i spojrzała w stronę DJ'a - A teraz już bez mojej pomocy - delikatnie się uśmiechnęła i oddała go w ręce pięknej czsrnowłosej.
-- C-co? - chłopak wyjąkał, lecz już nie było przy nim koleżanki z drużyny. Stała pod ścianą. Oglądała całą salę. Do niej podeszła Midori.
-- Chłopcy dosłownie ślinią się na Twój widok - powiedziała.
-- Ale on nie - westchnęła ciężko.
-- To poproś go do tańca - saproponowała Seto.
-- Odrzuca prośby dziewczyn - uśmiechnęła się na widok Shindou i Akane na parkiecie - Piękna para.
-- Nom.
Podszedł do nich Nishiki.
-- Midori, zatańczysz ze mną? - spytał zarumieniony.
-- Znikam - Mat ukłoniła się i wyszła z sali. Wyszła na dwór by się przewietrzyć. Noc była piękna. Ciepło. Gwiazdy. Księżyc. Poszła w stronę altany. Różowowłosy chłopak stał tam, oparty o barierkę patrzył w niebo. Tak blisko.
-- Kirino-san? - odezwała się.
-- Tak? - obrócił się i westchnął ciężko - Oh. Witaj.
-- Coś Cię trapi? - podeszła bliżej.
-- Nie. Nic - odpowiedział i znów patrzył w gwiazdy.
-- Może lepiej jak powiesz to komuś obcemu - nalegała - Przecież my się nie znamy. Nie wiem o kim mówisz. Oraz nie przekażę nikomu. Masz moje słowo.
-- Miałaś kiedyś tak, że czekałaś na kogoś, choć wiedziałaś, że nie przyjdzie? - spytał.
-- Tak. Dość często - odpowiedziała z żalem - Nie przyszła?
-- Nie przyszła - westchnął ciężko.
-- Twoja dziewczyna? - spytała z bólem.
-- Nie. Chciałem jej dziś powiedzieć o swoich uczuciach.
-- Przykro mi. Jaka ona jest?
-- Jest mądra, sprytna, inteligentna, bardzo skryta. Jej przeszłość ukształtowała w niej siłę i spokój. Nie wiem co, bym zrobił na jej miejscu. Jej oczy niczym czekolada. Jadłbym ją bez przerwy, gdyby tylko odzwierciedlała ten sam kolor i smak. Jej usta tylko raz ich dotknąłem, a powtórzyłbym to tysiące razy, aż do śmierci. Jej włosy pachną czekoladowymi ciastkami.
Mat przełknęła ślinę. Co raz było jej gorzej. Słuchała jak on opisuje ukochaną dziewczynę.
-- Nosi czerwoną chustkę najczęściej na głowie - ciągnął dalej.
-- Czerwoną chustę? - zakrztusiła się własną śliną, gdy to powiedział. Przecież ona tylko w szkole nosi taką bandanę.
-- Tak. Gra z nami w drużynie. Myślałem, że przyjdzie.
On mówi o niej! Miała stuprocentową pewność.
-- A może jest bliżej niż myślisz - chwyciła za sznurki swojej maski - Kirino-senpai.
-- Nie sądzę - westchnął - Czekaj - odwrócił się - Nazwałaś mnie ,,,-senpai"?
Dziewczyna stała przed nim. Jego oczy rozszerzyły się. Zdjęła maskę.
-- Tenshi-san? - wyjąkał.
-- Tak? - spytała ze łzami w oczach - Panie mojego serca. Oceanie spokoju. Miejsce ukojenia mojego bólu. Idolu mój. Władco mojej duszy. Powodzie, dla którego wstąpiłam do klubu - chłopak podszedł powoli do niej. Zdjął maskę.
-- Tenshi-san - dotknął jej policzka. Łza spływała po skórze aniołka. Wytarł ją. Westchnęła
-- Przepraszam, ale się bałam Twojej reakcji - jąkała się cicho.
-- Oboje baliśmy się odrzucenia - powiedział. Dziewczyna tylko kiwnęła głową. Był tak blisko niej, że zmysły i emocje krępowały jej odruchy.
-- Kocham Cię - powiedział, zbliżając twarz.
- Też Ciebie kocham - powiedziała w jego usta. Ich pierwszy pocałunek. Upust emocji. Radość z bliskości. Euforia z tych samych odczuć. Drobne zakłopotanie. Przerwali. Oddychali głęboko opierając się o czoła. Uśmiechnięci i zarumienieni.
-- Mogę Cię prosić do tańca? - spytał Kirino po chwili.
-- Oczywiście - Tenshi podała mu dłoń. Muzyka z sali była dość głośna.
Niesieni bajkową melodią, płynęli jak w filmie romantycznym. Dziewczyna wtuliła się w jego ciało.
-- Może zatańczymy ten ostatni utwór w sali? - zaproponował.
-- Pójdę tam gdzie Ty - próbowała założyć maskę.
-- Poczekaj, pomogę Ci - chłopak wziął od niej wiązania maski. Dziewczyna lekko się zarumieniła.
Zawodnicy, oprócz Kirino, stali na korytarzu. Mieli dość tańców.
-- Ciekawe gdzie Kirino? - spytał Shindou.
-- Może już poszedł do domu - powiedział Hamano.
-- Biedak - westchnął Kurama.
-- Ostatni utwór, ostatni taniec - zawołał DJ.
-- No chodź - piłkarze usłyszeli głos różowowłosego. Spojrzeli w stronę wyjścia do ogrodu. Ujrzeli przyjaciela, który szedł pod rękę z piękną tajemniczą panią.
-- Kirino-senpai - zaśmiała się. Ucałowała go w policzek.
-- Kirino - szepnął pod nosem Shindou. Para zakochanych uśmiechnęła się do nich przyjaźnie. Pobiegli na parkiet, bo już muzyka zaczęła lecieć.
Tenshi przytuliła się do Kirino. On zaczął prowadzić ją po parkiecie. Cała drużyna patrzyła na nich w osłupieniu. Przecież Kirino kocha się w Tenshi. Teraz tańczy z tajemniczą panią. O co tu chodzi? Shindou domyślał się, że pod maską ukrywa się Tenshi. Wpatrzeni w siebie.
-- O! Widzę zakochaną parę! - zawołał DJ. Światło padło na Kirino i jego damę serca. Oboje zaśmiali się i zarumienili.
-- Zwróciliśmy na siebie uwagę - zachichotała.
-- Jesteś dziewczyną piłkarza - powiedział - Będziesz w centrum uwagi.
-- Twojej?
-- Zawsze. Od pierwszego naszego spotkania.
-- Kiedy to było?
-- Ponad rok tem, kiedy na mnie wpadłaś, pierwszego dnia w nowej szkole.
-- Nie przypominaj mi. Myślałam, że spalę się ze wstydu.
-- Hallo! - zawołał DJ - Nasza paro! Zamiast prowadzić rozmowy, weź ją pocałuj! Gorzko!
Dziewczyna zarumieniła się, chłopak również. Kirino ujął jej twarz w dłoń i złączył ich usta. Dziewczyny zaklęły pod nosem.
-- Od teraz, drogie panie, Kirino Ranmaru jest zajęty! - powiedział DJ.
-- Kirino-kun - powiedział Kurama.
-- Ma dziewczynę - powtórzył Nishiki. Po chwili różowowłosy przyszedł ze swoją damą.
-- Ohāyo - ukłoniła się im.
-- No Kirino, nie przedstawisz nam swoją koleżankę? - Nishiki objął ich ramieniem.
-- Nishiki-san, może się domyśl - zaśmiała się brunetka - Cała drużyna piłkarska znajduje się na balu.
-- Tenshi-san - nie wytrzymał Hayami.
-- Nareszcie! - westchnął Shindou.
-- Też tak sądzę - Midori podeszła do nich z Aoi i Akane. Para była czerwona ze wstydu, ale szczęśliwa.
Kwiat ich miłości dojrzał do kwitnienia.
Buhaha! To znowu ja! 2824 słowa. Pobiłam rekord. Rozdział pod wpływem natchnienia. Dziękuję za doradztwo AnaCryMag i SaraWrzos. Niby takie nic, ale pomogło mi bardzo. A oto sukienka Mat.
A to rysunek maski Mat, gdyż nie mogłam znaleźć idealnego zdjęcia w Internecie.
Zaś to moja wizja pocałunku Mat i Ranmaru.
Dziękuję za przeczytanie! Do zobaczenia niebawem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top