Froy X Hikaru Cz.3

Miesiące mijały a drobne uczucie powoli zaczęło kiełkować w sercu Hikaru. Chłopak już na prawdę się usamodzielnił i zarabiał nie małą sumkę. Starał się jak mógł, by teraz podziękować rodzinie Girikanan za to co dla niego zrobili przez te wszystkie lata. Gdyby nie Froy i jego złote serce, pewnie skończyłby jako jakiś bezdomny albo złodziej uliczny. Teraz przynajmniej wyszedł na ludzi.

Dni stawały się coraz chłodniejsze. Niechybnie zbliżała się zima. Czas bardzo nie korzystny dla Oriona z wielu względów. Jednak najważniejszy był jeden. Boiska były zasypywane przez śnieg i dzieciaki nie miały gdzie grać. Odkąd ogłoszono zbiórkę pieniędzy na budowę nowej hali sportowej, w firmie zrobiło się nie małe zamieszanie. Froy coraz częściej był wzywany przez brata do pracy. Nieraz miało to miejsce i o 1 w nocy. Chłopak nie narzekał. Wiedział, że to też od niego zależy jak sprawy się potoczą. Był w końcu na bardzo wysokim stanowisku.

Hikaru natomiast miał nieco mniej odpowiedzialne zajęcie. Bernard zatrudnił go w księgowości. Chłopak bowiem nieźle radził sobie z rachunkami. Oczywiście nie tymi głównymi. O tym to mógł sobie tylko pomarzyć. Jemu przypadały jakieś dalekie wydatki a do tego drobne. Nic ważnego. Jednak też ktoś musiał się tym zajmować. Nie mógł narzekać. Pracował, zarabiał na siebie i miał gdzie mieszkać. Życie było dla niego na tyle łaskawe.

Jeśli chodzi o kwestie uczuciowe... Tutaj los go nie rozpieszczał. Zawsze jak próbował o tym pomówić z Froyem, kończyło się to zazwyczaj tym, że został wzywany do biura, lub po prostu zasypiał na siedząco. Zbyt dużo pracował. Nie chciał jednak tego przyznać. Więc uczucie jakim go darzył jego przyjaciel, pozostawało tajemnicą. Aż do pewnego zimowego wieczora.

Godzina 21, a Froy dalej nie wrócił do domu. Chłopak wspominał kilka razy, że będzie miał ważne spotkanie i nie wie kiedy wróci. Coraz częściej miały miejsce takie sytuacje. Hikaru wracał do domu około godziny 17. Miał więc czas, aby odpocząć i coś jeszcze zrobić. Zawsze owocnie spędzał ten czas. Nie lubił siedzieć bezczynnie. Tym jednak razem było zupełnie inaczej. Cały dzień, gdy był w pracy myślał nad tym, jak wyznać ukochanemu to co czuje. Z drugiej jednak strony, bał się jego reakcji. W końcu Froy nie wygląda na takiego, kto mógłby gustować w romantycznych rzeczach. Jednak Ichihoshi już się zdecydował. Musi Mo powiedzieć prawdę. Pytanie tylko, jak? Czy prosto z mostu czy jak?

Usiadł na kanapie w salonie i splótł dłonie przed sobą. W głowie aż roiło się mu od pomysłów. Jedne były fajne inne nieco bardziej oklepane. w końcu zdecydował się na jeden z nich.

- A gdyby tak mu kolacje zrobić?- powiedział sam do siebie i niemal od razu wstał z kanapy.- To jest to! Jak wróci z pracy to na pewno będzie głodny. A wtedy mu to powiem.

Nie czekał na specjalne zaproszenie i zaczął działać. Doskonale wiedział, co jego przyjaciel lubi i właśnie to zamierzał mu teraz przygotować. Miał tylko nadzieję, że tym razem jego plan wypali i w końcu będzie mógł przytulić białowłosego tak po prostu. A nie pod jakimś głupim pretekstem. Zabrał się więc do roboty. Późna godzina nie była dla niego problemem.

*****
Zegar wskazywał już 1 w nocy. Wszystko co Hikaru zaplanował zostało zrobione i czekało do podgrzania w lodówce. Sam chłopak usnął na kanapie. Był wyczerpany do reszty, jednak gdyby tylko Froy wrócił, na pewno by się obudził.

Dźwięk zamka w drzwiach. Granatowowłosy drgnął. Nie był pewien czy to jego sen czy jawa. Nasłuchiwał. Drzwi mieszkania otworzyły się a do środka wszedł białowłosy chłopak. Rzucił klucze gdzieś na stół a sam usiadł na krześle. Rozejrzał się. Zobaczył swojego przyjaciela zwiniętego w kłębek na kanapie i uśmiechnął się.

- Czekałeś na mnie?- spytał Froy nie licząc na żadną odpowiedź. Jednak Hikaru już nie spał i czym prędzej odparł.

- Tak. Zrobiłem Ci kolacje. Mam nadzieję, że jesteś głodny.- białowłosy zaśmiał się.

- Jeszcze jak.

Granatowowłosy czym prędzej wstał z posłania i poszedł odgrzać jedzenie przyjacielowi. W głowie ciągle układał sobie tekst jaki powie mu, że się zwyczajnie w nim zakochał. Wszystko jednak dziwnie brzmiało. Albo sztucznie, albo zbyt prosto. Nie mógł się więc na nic zdecydować.

Podał obiad na stół a sam usiadł na przeciwko współlokatora. Miał nadzieję, że to co zrobił będzie mu smakować. Froy od razu zaczął się zachwycać gdy tylko spróbował kilka kęsów.

- O ja, nie sądziłem, że tak dobrze gotujesz. Nie często widzę cię w kuchni.- przyznał i uśmiechnął się.- Powinieneś robić to częściej.

- Dzięki. Em... Froy... - zaczął niepewnie.

- Tak?

- Czy jak zjesz... Możemy pogadać? Jest coś co muszę Ci powiedzieć.- przyznał i spuścił wzrok. Sam już nie był pewien czy dobrze robi. Chciał jednak spróbować. Ten jeden raz.

- Pewnie. Ale proszę, nie długo jakoś. Zajechałem się na śmierć w pracy i zwyczajnie padam.

- Tak tak, ja wiem. Ale to bardzo pilna sprawa. W zależności od odpowiedzi będzie albo długa albo krótka rozmowa. Proszę Froy...- Hikaru na prawdę wyglądał jakby mu na tym zależało. Girikanan westchnął. W sumie jaka różnica kiedy się położy. I tak się nie wyśpi. Zjadł więc posiłek, ogarnął sytuację z talerzami w zalewie i usiadł razem z współlokatorem na kanapie. Dopiero teraz Froy dostrzegł, że Hikaru strasznie się denerwuje. Ręce mu się trzęsły a oddech był przyśpieszony.

-Hikaru, wszystko dobrze? - spytał zmartwiony. Wiedział o nim już wszystko i każde takie załamanie w jego zachowaniu było niepokojące. Przybliżył się do niego i delikatnie położył rękę na czole chłopaka. Było chłodne.- Dobrze się czujesz? Hikaru?- ten nic nie odpowiedział. W oczach pojawiły się mu łzy i z całej siły przytulił przyjaciela do siebie. Froy zdębiał. Teraz już totalnie niczego nie rozumiał. Odwzajemnił uścisk i zaczął głaskać go po włosach.- Już wszystko dobrze... Jestem tu... - wyszeptał i oparł na nim głowę.

- Froy... Ja tak już nie mogę...- wyszlochał Hikaru i mocniej ścisnął kolegę.- Froy... Ja już od dawna z tym walczę... Nie umiem... To za wiele...

- Znów dręczą cię koszmary?

- Nie... Tylko bardzo silne uczucie wobec ciebie... Froy... Ja cie kocham...

Nastała cisza. Białowłosy patrzył teraz przed siebie analizując każde słowo wypowiedziane przez Ichihohiego. Ten chłopak właśnie mu powiedział, że to kocha. Ale jak? Jak do tego doszło? Musiało to faktycznie trwać od dawna, skoro Hikaru męczy się z tym już jakiś czas. Westchnął. Zrobiło się mu głupio. Jak to możliwe, że nic nie zauważył. Mógłby jakoś na to zareagować wcześniej. Może to by inaczej wyglądało. Tak czy inaczej jest po ptakach. Tulił dalej do siebie Hikaru i uspokajał go głaskaniem po włosach. W końcu odważył się coś powiedzieć.

- Wiesz... Tego się nie spodziewałem.- przyznał i dodał.- Nie wiedziałem, że ty....

- Przepraszam...- wyszeptał niemalże Hikaru.- Ja po prostu nie mogę już tego utrzymać... Musiałem ci powiedzieć... Ale to nie jest mój wymysł. Na prawdę cię kocham... Nigdy nic nie mówiłem, bo bałem się odrzucenia. Wiem, że mi pomagasz itd. Miałem nadzieję, że jak ci to powiem to nie wyrzucisz mnie z mieszkania...

- Co ty gadasz. Nie zrobię tego. To jeszcze nie powód by robić takie straszne rzeczy. Jestem w szoku. To tyle. Po prostu... - nie dane mu było skończyć, gdyż Hikaru ujął nagle jego twarz i złączył ich usta w delikatnym pocałunku. Widać było, że tego właśnie potrzebował. Froy nie uciekł. Oddawał pocałunki ostrożnie ale z czasem przeistoczyły się w nieco bardziej namiętne. Położył Hikaru na kanapie i całował go bez końca.

W końcu przestali. Obaj ledwo łapali oddech. Patrzyli sobie w oczy zastanawiając się czy to co robią w ogóle powinno mieć miejsce. Froy powoli chciał zejść z przyjaciela jednak ten go zatrzymał i ponownie przytulił go do siebie. Serce waliło mu jak oszalałe i prawie wyskoczyło mu z piersi.

- Przepraszam...- wyszeptał Hikaru tuląc do siebie przyjaciela.- Wiem, że ty....

- Zamknij się.- tylko to granatowowłosy usłyszał a zaraz znów całował się z Froyem. Tym jednak razem poszli nieco dalej. Białowłosy ściągnął z niego koszulkę i zaczął delikatnie jeździć po ciele chłodną ręką. Hikaru aż mruknął z zadowolenia.

- Froy... Ja nie wiem czy to dobry pomysł... I w ogóle... To czemu to robisz...- chłopak przestał robić to co robił i spojrzał na niego. Oczy świeciły się mu jak najjaśniejsze gwiazdy na niebie. Widać było, że jest na prawdę szczęśliwy. Uśmiechnął się i odpowiedział najsłodziej jak tylko potrafił.

- Też się w tobie zakochałem. Może nie trwa to długo ale z każdym dniem staje się to silniejsze. Hikaru, wiem, że nie zawsze byłem ci w stanie pomóc, ale chce to teraz naprawić... Chcę z tobą być. Jako para.

- Froy... - po policzkach Ichihoshiego znów popłynęły łzy. Tym jednak razem były one oznaką radości. Pocałował przyjaciela raz jeszcze w usta i rzucił.

- Na zawsze razem Froy. Nikt nas nie rozdzieli...

- Obiecuję Ci to. Nic ani nikt nie zdoła tego zmienić...

*******

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top