65
- Mówiłam ci już, że słyszałam tylko niewielką część tej historii - zaczęła, odwracając się na chwilę w stronę boiska, słysząc, jak niezadowolony Kevin krytykuje Jacka, bo za wolno biega.
- Axel chyba nie był zbyt wylewny w tej sprawie, co? - zaśmiała się, zerkając na Ereinę.
- No właśnie nie. To raczej ja wtedy nie chciałam o tym rozmawiać. Wciąż kieruję się zasadą, że o złych wspomnieniach trzeba zapomnieć.
- Jednak twoja ciekawość w końcu wzięła górę.
- Po prostu uważam, że dowiem się od ciebie czegoś ciekawego - zaczęły się śmiać niemalże w tym samym momencie, a potem Nelly znów zaczęła mówić.
- Ale ty też opowiesz mi coś o swoim wcześniejszym życiu - blondynka szybko przytaknęła na jej słowa, przypominając sobie, jak to się właściwie zaczęło.
- Ja i Axel poznaliśmy się w dość dziwnych i nieprzyjemnych okolicznościach, ale już w tamtym momencie gdzieś podświadomie czułam, że on nie wytrzymałby dnia bez piłki, dlatego zdziwiło mnie, gdy mi powiedzieliście, że długo minęło, zanim znowu zaczął grać.
- To dość skomplikowana historia - teraz to Nelly przejęła inicjatywę nad rozmową.
Axel przyszedł do Raimon jako nieznany innym chłopak, o którym wiadomo było tylko tyle, iż w poprzedniej szkole chwalono jego umiejętności piłkarskie. Pierwszy poznał go Mark, który dzień przed wstąpieniem Blaze'a do szeregów jego klasy widział jego niesamowity atak w obronie małej dziewczynki. On także jako pierwszy dowiedział się o skrywanej przez napastnika tajemnicy - o obietnicy, którą złożył swojej nieprzytomnej przyjaciółce.
- Co cię rozbawiło? - zapytała brunetka, nie rozumiejąc reakcji koleżanki.
- Z jednej strony bardzo dziwi mnie to, co mówisz, a z drugiej strony... To zawsze ja byłam tą, która podejmowała nierozsądne decyzję i zachowywała się dziecinnie, jednak teraz wychodzi na to, że to Axel dokonał takiego dziwnego wyboru.
- Ale wiesz, że robił to z myślą o tobie.
- Tak i jeszcze bardziej nie mogę uwierzyć, ile ten chłopak był w stanie poświęcić.
- Mogę kontynuować?
- Jasne.
- Muszę przyznać, że w tamtym czasie poszperałam trochę na twój temat, jednak było to bardzo trudne. Jedyne, co było o tobie, to fakt, iż należałaś do Akademii. Wzmiankę o wypadku znalazłam dopiero później, łącząc jeszcze z tym zdarzenia w finale.
Nelly dokładnie pamiętała moment, gdy na moście spotkała nastolatka o białych włosach. Niechętnie odpowiedział na jej przywitanie, a gdy wspomniała o finałach, nie miał już ochoty z nią rozmawiać.
- Wiem, że to trochę niegrzeczne, ale zdążyłam się już czegoś na twój temat dowiedzieć i o twojej przyjaciółce też.
Był sceptycznie nastawiony do dialogu z nią, jednak jej dalsze słowa jakoś do niego dotarły.
- Myślisz, że rezygnacja z piłki w jakiś sposób zmieni to, co stało się z twoją przyjaciółką? Chyba coś ci się pomieszało. Jak myślisz, komu najbardziej by zależało, byś dalej grał?
- Mam coraz większe przekonanie, że to głównie twoja zasługa, iż Axel jest tu, gdzie jest.
Akurat przed oczami dostrzegła płomiennego napastnika, który właśnie oddawał strzał na bramkę.
- Powiedziałam ci już wszystko - zaznaczyła córka dyrektora. - Może ty mi opowiesz coś o swoim życiu przed wypadkiem?
- Nie wiem, czy jest się nad czym rozczulać. Moje życie to była jedna wielka plątanina kłamstw, trudności i utraconych przyjaźni - uśmiechnęła się delikatnie, zaczynając niepewnie. - Tak szczerze to tylko on był ze mną aż do samego końca i zawsze mnie wspierał.
- Przypominacie mi trochę Silvie i Marka. Oni także są niesamowicie zgraną paczką przyjaciół.
- Bez przesady - parsknęła. - Z tego, co mi wiadomo, oni od początku nadawali na tych samych falach, a my? Chociaż tego nie okazywałam, to szczerze go nienawidziłam. Zostałam przez niego osądzona o szpiegostwo, potem on robił to samo i nasze drogi zawsze krzyżowały się w najmniej odpowiednich momentach. On też czuł do mnie niechęć i przy każdej okazji wypominał mi, że za dużo mówię.
- Ale przecież nie ważne, jak się zaczyna, tylko jak się kończy.
Nelly podsumowała wszystko tymi słowami, słysząc śmiech koleżanki.
- Nelly skończyłyście już? - przed nimi stał sam kapitan, a obok niego strateg, który kiwał głową na boki.
- Evans, przecież wiesz, że rozmowy dziewczyn trwają zwykle bardzo długo.
- Zdziwię cię, bo już skończyłyśmy - córka dyrektora wstała i z powagą odpowiedziała na słowa Juda, kierując się potem w stronę Marka. - Więc możemy już iść do dzielnicy, gdzie Mały Gigant ma trening.
Zaraz Ereina szybko wstała z ławki, stając obok kuzyna i opierając się o jego ramię.
- A my w tym czasie będziemy trenować, trenować i jeszcze raz trenować. Nie możemy marnować nawet chwili. Musimy szybko zdobyć więcej siły!
- Od kiedy ty wykazujesz takie zaangażowanie? - Sharp spojrzał na swoją kuzynkę, nie rozumiejąc jej zachowania. Zwykle nie wypowiadała się tak entuzjastycznie w sprawach związanych z ćwiczeniami, a teraz?
- Od kiedy mój drogi kuzynie uchroniłam się przed popełnieniem największego błędu w moim życiu. No chodź. Nie ma czasu - zaciągnęła chłopaka na murawę, a Nelly zabrała bramkarza prosto do zielonej krainy Konga, w której wszystko zaskakiwało swoją urodą. Największe wrażenie wzbudzali jednak ludzie i pewien starzec, który widocznie spodziewał się wizyty chłopca.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top