64

Tydzień pełen niespodzianek...

Tak można było nazwać te siedem dni, gdy na piłkarzy spadło tyle niespodziewanych rzeczy - A te parę spraw to nie był koniec.

Czas głównie spędzali na treningach, z resztą jak zwykle, a menadżerki każdą sekundę poświęcały na odszukanie informacji na temat Małego Giganta, a te przyszły w dość ciekawy sposób.

Mark Evans postanowił spędzić jeden dzień w innej dzielnicy wyspy Liocott. Ciepły piasek i niewielkie fale, których szum umilał spędzanie czasu.
Ćwiczenia nie obyły się bez słynnej opony, którą zdobył, gdy piłka Paolo wpadła do przyczepy tajemniczego samochodu. No właśnie... Przez większość swojego treningu myślał o tym młodym i utalentowanym nastolatku, który niestety nie będzie miał okazji zmierzyć się z Japonią w wielkim finale.
- Jak to się stało, Paolo? - Evans zapytał sam siebie, czując oponę, która odpychała go do tyłu. - Czy Mały Gigant jest aż tak silny? 
Kolejnym razem użył pięści, by zatrzymać zawieszoną oponę. Wciąż jego myśli kłębiły się w jego umyśle, budząc w nim dziwne uczucie bezradności, chociaż stało się tyle rzeczy, z których powinien się cieszyć - Ereina wróciła do ich zespołu i tak się rozwinęła, że jej atak pewnie przewyższał Płomienną Burzę Axela, a teraz pewnie z Davidem opracowywała nowe zagranie na finał, Shawn i Jordan nareszcie byli zdrowi i znów mogli z nimi grać, a reszta dawała z siebie wszystko. Jednak wśród tej ogromnej radości nie mógł wyrzucić z siebie tego, że nie miał pojęcia, jak wydobyć z siebie nową, potężniejszą siłę, a jego emocje przypominały te, które miał przed meczem ze szkołą Zeusa.
- Nie mogę się załamywać. Przecież jestem kapitanem i wszyscy na mnie liczą - wyrzucił oponę w górę, przygotowując się do obrony. Nie był jednak skupiony, bo w oddali dostrzegł kogoś, kogo dobrze znał.

Brązowe, pofalowane włosy, radosne, a zarazem przenikliwe oczy i postawa, wnioskująca, że ta osoba była kimś ważnym.
- Nelly? - wydusił z siebie jej imię, zaraz czując, jak opona z całą mocą uderza w jego ciało.
Cały Mark Evans.
Dobrze, że był przyzwyczajony do takiego obrotu spraw. Jego przyjaciółka i tak zawsze martwiła się o niego, zawsze karcąc go za brak rozsądku przy ćwiczeniach.
To nie było jednak ważne... 
Miał okazję zobaczyć ją znowu - tu, na wyspie Liocott. Było wiele pytań, na które chciał poznać odpowiedź, dlatego córka pana Raimona na spokojnie wszystko mu objaśniła, teraz dokładnie wyjaśniając prawdziwy powód jej wyjazdu z Japonii.
- Prowadziłam śledztwo, Mark. Prosili mnie, bym znalazła odpowiedź na pewną niewyjaśnioną sprawę - z każdym kolejnym słowem bramkarz coraz bardziej wytrzeszczał oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co mówiła Nelly, a gdy doszła do końca, poczuł, jak jego serce staje. - Twój dziadek żyje.

Teraz wszystko nabrało sensu - te dwa listy, które dostał, naprawdę były od jego dziadka, Davida Evansa! Czuł przepełniającą go radość, ale wciąż pozostawała pewna kwestia - dlaczego wszyscy uznali, że mężczyzna nie żyje?
- Powiem jeszcze, że twój dziadek jest trenerem drużyny, z którą zmierzycie się w finale, Małego Giganta - ogarnęło go jeszcze większe zdumienie - kolejny wątek został rozwiązany. To stąd reprezentacja z Kongo miała tak niesamowitą siłę.
- Znasz ich? Jacy są?! - wstał szybko, zaciskając pięści z ekscytacji.
- Tak. Od kiedy wyjechałam, byłam menadżerką ich zespołu. Mają takiego samego bzika na punkcie piłki jak ty, a twój dziadek to już w ogóle. Już wiem, po kim to masz - zaśmiała się na koniec.

Jej przyjaciel chciał spotkać się z przeciwnikami, jednak wpierw zaciągnął brunetkę do ich ośrodka, ogłaszając wszystkim, że Nelly Raimon, największy postrach i dziewczyna, której wiele osób nie lubiło, właśnie wróciła do nich. Zaczął od przekazania wszystkich informacji, które otrzymał od córki dyrektora, na końcu zaznaczając fakt, że ma zamiar spotkać się ze swoim dziadkiem, jak i jego zespołem. 
Nie mogło jednak skończyć się tylko na historyjkach. Wszyscy zawodnicy z radością witali Nelly - nawet Kevin, który zawsze ją krytykował i najchętniej to by się jej pozbył ze szkoły. Menadżerki wieszały jej się na szyi, roniąc łzy szczęścia z powodu powrotu przyjaciółki. Na sam koniec młoda brunetka przywitała się z tymi, których znała najkrócej - Austinem i Archerem, a potem dokładnie przyjrzała się Ereinie, posyłając w jej stronę delikatny uśmiech.
- Miło cię znów widzieć, Ereina.
- Ciebie też miło widzieć i cieszę się, że jeszcze mnie kojarzysz.
- Cały zespół Raimona cię kojarzył, gdyż byłaś głównym powodem, dla którego Axel nie chciał grać w piłkę - nastolatka zerknęła w stronę przyjaciela, widząc, jak nieznacznie kiwa głową. Słyszała jakiś mały fragment tej historii, ale nigdy nie dane jej było usłyszeć wszystkiego. - Ale mówiłam ci już, że odwiodłam go od tego pomysłu.
- Szczerze mówiąc, zaciekawiłaś mnie - śmiejąc się pod nosem, spoglądała na Blaze'a, który także się uśmiechnął.
- To może wy porozmawiacie? - poczuły na swoich ramionach ręce Marka, które je objęły. - A potem ja z Nelly pójdziemy do strefy Konga?
Przytaknęły równocześnie na jego słowa.

Tydzień niespodzianek, wielu wyjaśnień i starych historii. Czy coś jeszcze może się wydarzyć?

***

Hejka, jak się miewacie dzisiaj? :)
Kto czeka na finał drugiej części?

W rozdziale zaszły drobne zmiany z powodu słabej pamięci, przez którą wkradły się nieścisłości związane z wcześniejszymi rozdziałami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top