58

Zanim jednak dowiesz się, co stało się dalej podczas meczu Inazumy, może przeniesiesz się w inne miejsce? Nie zapominaj, że równolegle rozpoczyna się drugi turniej, ale w trochę innej dyscyplinie sportowej.

Tancerze zebrali swoje torby, wkładając je do bagażnika niewielkiego autokaru. Niektórzy z nich robili sobie ostatnie zdjęcia, informując swoich znajomych, że za chwilę jadą na lotnisko, a już za parę godzin będą występować na wielkim turnieju tanecznym. Ereina podchodziła do całej sprawy trochę bardziej sceptycznie. Miała wrażenie, że uleciało z niej życie - ale w sumie to nie było dziwne - wcześnie wstała i zaczęła ćwiczyć. Nic wielkiego, że teraz była zmęczona. Mimo to, w środku czuła ogromną radość, nie mogąc się doczekać, gdy stanie w światłach na scenie, a oczy wszystkich skupią się na niej. Pamiętasz, że dostała osobisty list, że organizatorzy chcą zobaczyć nie tylko jej grupę, ale i jej występ solowy. Stworzyła więc układ, którego nie pokazywała reszcie. Trudno stwierdzić, dlaczego go ukrywała. Może bała się, że usłyszy słowa podobne do tych, które wypowiadał na jej temat trener Travis? 
- Twoi koledzy grają dzisiaj mecz? - jedna z dziewczyn zagadnęła Errie, przeżuwając gumę truskawkową.
- Tak, a czemu pytasz?
- Tak tylko - klepnęła ją w ramię. - Dobrze, że jesteś z nami. Bieganie z wywalonym na wierzchu jęzorem nie jest dla takich osób jak ty. Nie wiem, co ludzie widzą w tym czymś.
- Football to naprawdę wspaniały sport - koleżanka jednak nie słuchała jej. Była skupiona tylko na słowach trenerki, która kazała im powtórzyć przed wyjazdem wspólny układ. Na tym się jednak nie skończyło. Matt nie omieszkał pochwalić się swoją pracą, a kobieta kazała także Ereinie pokazać, co stworzyła. Zaprzeczała, jednak trudno było wymigać się od tego zadania. Dlatego stanęła przed nimi, a kapitan włączył jej kawałek.

Ten układ zawierał w sobie niesamowitą historię dopracowaną w każdym elemencie, a smutne dźwięki tylko ją dopełniały. Wpierw ruchy były bardzo płynne, a wyraz twarzy tancerki pokazywał, że wszystko idzie gładko. Potem jednak jej kolejne kroki były przerywane innymi, mającymi symbolizować upadki. Za każdym razem podnosiła się, ale gdy wykonywała trudniejsze tricki, jak chociażby przejścia, wykonywała ruch, który sprawiał, że upadała jeszcze niżej. Gdy w końcu przyszedł czas, wykonawszy rundaka i parę flik flaków, zdecydowała się na wykonanie dwóch salt. Pierwsze z nich było do tyłu, a gdy tylko nogi zetknęły się z ziemią przy lądowaniu, zrobiła drugie, lądując na nogi i padając na plecy. Wykonywała już tylko ruchy rękami. To był znak, że się poddała. Dopiero gdy melodie zaczęły grać same skrzypce, uniosła klatkę, ręką jakby coś łapiąc. Wtedy, po ponownym położeniu się, zarzuciła nogi za głowę i ustawiając ręce jak do mostka, dzięki nim wstała na równe nogi, wykonując na sam koniec wachlarz.

Nic dziwnego, że ten układ wzbudził wiele emocji w kolegach i koleżankach, którzy jeszcze w autokarze wychwalali swoją dawną liderkę.
- To była twoja ostatnia historia z piłką, prawda? - Errie zerknęła na Matta, który siedział przy oknie, robiąc lekko zdziwioną minę. - Domyśliłem się - skwitował. - Włożyłaś w to sporo emocji, ale mam wrażenie, że ciebie to naprawdę boli.
- Jak ma nie boleć, skoro nawet trener we mnie nie wierzył?
- Wydaje mi się, że to wcale nie było tak - nie ciągnęli tego jednak, skupiając się na dalszej podróży. Część osób zasnęła, dlatego w autokarze zapanowała cisza. Matt opierał głowę o szybę, lecz trudno było stwierdzić, czy śpi, czy może tylko odpoczywa z zamkniętymi oczami.

Ona z każdym kolejnym przejechanym metrem odczuwała w środku dziwny ucisk, nie wiedząc, czemu coraz mniej przychylnie patrzyła na całe mistrzostwa. Może Jeremi miał rację, że dalej bolały ją słowa trenera i sytuacja, która wytworzyła się w drużynie, a do tego jej dawni znajomi wydawali się teraz zupełnie innymi ludźmi, takimi bardziej zadufanymi w sobie i swoich umiejętnościach? Ostatnią kwestię odstawiła jednak na bok, spoglądając na opaskę, która była jedyną rzeczą, która przywoływała negatywne wspomnienia. Najchętniej wyrzuciłaby ją, jednak słyszała gdzieś wewnątrz głos, by założyła ją poraz ostatni, zanim się jej pozbędzie.

Uwierz lub nie, ale to był przełomowy moment...

Teraz nie widziała tylko pustego boiska. Ona była w trakcie gry, jednak nie było żadnych przeciwników. Najważniejsze okazało się to, co było po bokach. Tam biegali jej dawni przyjaciele, którzy posyłali jej uśmiechy i wyciągali kciuki do góry. Wpierw wzrokiem namierzyła Axela, w głowie słysząc jego głos.
- Wierzę w ciebie.
Wtedy obok pokazał się Kevin, którego słowa zajaśniały w jej umyśle.
- Ja też w ciebie wierzę, a to znaczy, że zawszę będę cię wspierać, gdy będziesz potrzebować mojej pomocy.
Teraz spojrzała w prawo, gdzie biegł jej kuzyn.
- Może strategie jeszcze nie przychodzą ci tak łatwo, ale dostrzegasz wnętrze ludzi i właśnie dlatego twoje uwagi są bardzo pomocne.
- To ty pomogłaś nam się rozwinąć, rzucając inne światło na piłkę - Xavier wyskoczył w górę, pokazując swój lekki uśmiech. Ereina w końcu zatrzymała się, a przed nią stał nie kto inny jak sam Mark Evans.
- Errie. Jesteśmy w tym miejscu, bo nigdy nie przestaliśmy wierzyć. To właśnie umacnia naszą grę. Wiele razy nie wychodziło, bo chcieliśmy zrobić coś sami, ale wiesz co? - położył dłonie na jej ramionach. - Wtedy pomogli przyjaciele, a razem jesteśmy niepokonani.

Szybko ściągnęła chustę z oczu, powstrzymując swoje emocje. Zrozumiała coś, co przez długi czas do niej nie docierało. Odtrąciła swoich przyjaciół, sądząc, że sama da sobie ze wszystkim radę. Samotnie jednak nie miała szans, by się rozwinąć, a taniec był jedyną rzeczą, w której sama mogła zadecydować o swoich umiejętnościach. To dlatego zrezygnowała z piłki... ale rezygnując z footballu, zrezygnowała z przyjaciół, na których zawsze mogła liczyć, przechodząc to towarzystwa, które widziało tylko czubek własnego nosa.
- Dlaczego byłam taka głupia? Dlaczego teraz? - zacisnęła pięści. Matt wyprostował się, próbując zrozumieć, o co chodzi przyjaciółce. - Proszę zatrzymać autokar! - wykrzyczała, budząc wszystkich tancerzy. Kierowca wykonał jej prośbę, a ona wybiegła z niego, prosząc jeszcze o otwarcie bagażnika. Za nią wyszła reszta, która obserwowała, jak Ereina bierze swoją walizkę. 
- Co ty robisz? - zagadnął Carl.
- Zrozumiałam coś bardzo ważnego. Byłam egoistką, że zostawiłam swoich prawdziwych przyjaciół.
- Tych piłkarzyków? I dobrze, bo tylko cię wykorzystywali - odpowiedziała najniższa z tancerek.
- Nie mów tak. Oni zawsze mnie wspierali, a ja tylko stawiałam sobie kłody pod nogami - przełożyła podręczną torbę przez ramię. - Wybaczcie, muszę odejść. To nie jest moje miejsce.

Gdy reszta z niedowierzaniem obserwowała, jak Errie odchodzi w pośpiechu, Matt uśmiechnął się, wypowiadając pod nosem słowa.
- Od początku wiedziałem, że tak będzie...

***

Chciałam was trochę zaskoczyć tym rozdziałem i jestem ciekawa, czy mi się udało :)
Miłego czytania kochani.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top