43

Słońce delikatnie oświetlało wyspę Liocott, swoje promienie skupiając głównie na części, która miała przypominać Japonię. Zawodnicy akurat zrobili sobie krótką przerwę. Niektórzy z nich uzupełniali energię, zajadając się smakołykami od menadżerek, rozpamiętując posiłki, które przygotowywała dla nich siostra Austina. Inni w trakcie przerwy rozciągali się, by mieć pewność, że na boisko wrócą w najlepszej formie. Nie wszystkim jednak dopisywał dobry humor.
Ereina w końcu mogła ściągnąć z oczu chustę i normalnie spojrzeć na całe otoczenie. Starając się zachować zimną krew, ściskała w dłoni materiał, próbując się domyślić, gdzie leżało sedno noszenia tego dziwnego przedmiotu. Czuła się jeszcze mniej pewnie, gdy myślała o nie udanej części treningu, podczas którego mogła jedynie stać i miotać się, jakby była rzucana przez wiatr. Dziwne, że taka sprawa potrafiła tak diametralnie zmienić jej nastrój. Przecież jeszcze parę godzin temu miała świetny humor.
- Dalej nad tym myślisz? - Dave napił się trochę wody, podając swojej przyjaciółce jej bidon. - Przecież w Akademii też to nosiłaś i radziłaś sobie nieźle.
- Tyle że Dark chciał tym zasłonić mi oczy na to, co działo się wokół. Gdy już to wiem, nie działa to tak samo jak kiedyś.
- Ale warto próbować - położył dłoń na jej ramieniu, delikatnie masując kciukiem jej skórę. - Jestem pewien, że trener ma w tym jakiś cel. Musisz tylko dawać z siebie wszystko.

Jego słowa wydawały się takie proste, ale to ona musiała zupełnie odciąć się od świata, zdając się na resztę zmysłów, które nie bardzo chciały ze sobą współpracować. Już podczas drugiej części treningu czuła jeszcze większą frustrację, gdy próbując atakować, już po jednym kopnięciu piłka uciekała, a ona mogła tylko wyciągać nogi, by spróbować ją znaleźć.
O ile większość osób nie komentowała jej gry, usłyszała parę komentarzy ze strony Caleba, a niedaleko wciąż brzmiał chichot Scotty'ego, który już nawet wymyślił Ereinie nową ksywkę.
- Ślepiec - mówił cicho, ale tak żeby doszło to do uszu Errie, którą od razu dezorientowały jego żarty.
Jeszcze długo ćwiczyli razem, przygotowując się na mecz towarzyski. Uważali, że to będzie dobry sposób na trening, a dodatkowo będą mieli niezobowiązującą okazję, by zmierzyć się z kimś z drugiej grupy i może podpytać o resztę zespołów.
Już dzień przed planowaną rozgrywką drużyna miała zrobić sobie dzień wolny. Chłopcy jednak wykorzystali swoje pokoje do ćwiczeń tak jak wtedy, gdy przyszło im walczyć z Wielkimi Falami. Ereina jak zwykle miała inne plany. Wylegiwała się w łóżku, zawzięcie o czymś myśląc. Widocznie znów zaczął dręczyć ją temat tej dziwnej opaski, która przestała jej być obojętna. Teraz przypominała o nieprzyjemnych ćwiczeniach, podczas których czuła się, jakby wpadła w ruchome piaski, próbując się z nich nie udolnie wydostać. Wypuściła ze świstem powietrze z ust, podnosząc się na chwilę, by sprawdzić coś w telefonie. Akurat wtedy poczuła wibracje, a na ekraniku jej telefonu pojawiło się dobrze znane imię. Wcisnęła zielony przycisk na klawiaturze, oczekując odpowiedzi nastolatka.
- Hej - zaczął. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, ale zespół dręczył mnie, bym do ciebie zadzwonił - usłyszała radosne krzyki dawnych znajomych, którzy próbowali równocześnie zadawać pytania, jak się ma. Zaśmiała się, przypominając sobie dawne lata, gdy wspólnie walczyli o taneczne tytuły lub gdy wspierali się w trudnych chwilach. Przewróciła ze śmiechem oczami, gdy usłyszała zdenerwowany głos Matta, który uciszył resztę tancerzy, zaraz potem zwracając się znów do gimnazjalistki. - Jesteśmy aktualnie na wyspie Liocott i po cichu liczę, że zgodzisz się z nami spotkać.
- Ale... co wy tu robicie?
- Nie długo są mistrzostwa. Wiesz... te, o których pisali w liście i z tego miejsca mamy zdecydowanie bliżej, niż gdybyśmy mieli lecieć z Japonii. Zostajemy tu przez jakiś czas, a potem lecimy po mistrzostwo.
Poczuła dziwny smutek. Zaczęła tęsknić za tym wszystkim, co kiedyś było jej codziennością. Dziwne.

Przecież rok temu była przekonana, że piłka była tym, czego chciała. Dlaczego teraz miała wątpliwości? Czy to był efekt jakiegoś zdarzenia, czy po prostu podjęła złą decyzję?
- Jeśli się nie obrazisz, wraz z drużyną przyjdziemy zobaczyć twój następny mecz. Wszyscy trzymamy za ciebie kciuki.
Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku, kreśląc słoną linię na bladej cerze. Uśmiechnęła się jednak, odpowiadając.
- Będzie mi bardzo miło. Chce was znowu zobaczyć - te słowa z pewnością ucieszyły Matta. Wyczuwał jednak niepewność w głosie dawnej przyjaciółki, dlatego dodał.
- Pamiętaj, że jesteś najlepsza i twój zespół ma wielkie szczęście, że im pomagasz i dzielisz się z nimi swoimi niesamowitymi talentami.
Porozmawiali jeszcze parę minut, dopóki Ereina nie stwierdziła, że powinna wyspać się przed meczem towarzyskim.
- Dobrej nocy, Matt - powiedziała, w odpowiedzi słysząc jeszcze niespotykane słowa od tancerza.
- Errie, pamiętaj, że zawsze w ciebie wierzyłem, nawet wtedy, gdy nie popierałem twoich decyzji. Pamiętaj o tym. Dobranoc - rozłączył się, a ona czując zakłopotanie i delikatne rumieńce wpływające na jej policzki, przytuliła się do poduszki, wypuszczając z dłoni wcześniej ściskaną, czarną chustę.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top