38
Jeszcze jakiś czas temu zawodnicy odliczali dni, godziny, minuty do następnego meczu, a teraz właśnie stali na murawie, czekając na jednoznaczną wiadomość, kto rozpocznie starcie. Mark już parę minut przed rozgrywką nie mógł powstrzymać narastających emocji zwłaszcza wtedy, gdy spotkał Erika, który z ogromną powagą obwieścił, iż Jednorożec wyjdzie zwycięsko w tym starciu. Za to właśnie Evans go uwielbiał - uparcie dążył do celu i był niebywale pewny siebie. Bez trudu można było stwierdzić, że przeciwnicy Inazumy mieli się świetnie. Szkoda tylko, że tak samo pozytywne nastroje nie panowały w zespole Japonii. Cały zespół bez trudu przyjął decyzję Axela o ustawieniu Ereiny na jego pozycji podczas tego starcia. Tylko ona sama wciąż była przeciwna całemu pomysłowi.
- Axel, możemy sobie coś wyjaśnić? - zatrzymała go przed meczem, odzywając się do niego pierwszy raz od całego zajścia. - Ja tak nie mogę, rozumiesz? Nie mogę żyć ze świadomością, że ktoś w taki sposób chce mi pokazać, że niby jestem potrzebna.
- Bo jesteś - skwitował. - A poza tym, gdybyśmy nie wierzyli w twoje umiejętności, nie zdecydowalibyśmy się na taką zmianę.
- Gdybyście we mnie wierzyli, to weszłabym do gry jako libero, a nie zostałabym ustawiona na pozycji wysuniętego napastnika, bym była pozornie ważna - podniosła głos, zauważając, że wyraz spokoju znika z twarzy zawodnika. Wydawał się teraz smutny. Jakby jej słowa zraniły jego serce. Jej oddech i mimika zdradzały, że stara się powstrzymać emocje, a wraz z nimi łzy, które tylko czekały by spłynąć po policzkach. Przetarła oczy, już nic więcej nie mówiąc.
Teraz obserwowała drugą stronę boiska, starając się dokładnie zapamiętać najmniejszy szczegół z wyglądu wszystkich graczy.
- Stres cię zjada? - usłyszała niedaleko siebie. Odwróciła się w lewo, dostrzegając uśmiechniętego jak nigdy Dragonfly'a. - Dam ci radę. Baw się dobrze, a wtedy wszystko ci się uda - wyciągnął do przodu kciuka, puszczając oczko do koleżanki. - Nie martw się tak. Będę ubezpieczał twoje plecy - jego słowa na jakiś czas dodały jej trochę otuchy.
Za chwilę usłyszeli już gwizdek sędziego, po którym Ereina podała piłkę do stojącego obok kolegi.
- Inazuma dzisiaj zaskakuje nowym ustawieniem bez kluczowego napastnika Axela Blaze'a! Jak widać, na jego miejscu stoi Ereina Senter, która w poprzednich meczach grała na pozycji libero. Aż nie mogę usiedzieć na miejscu, by zobaczyć, czym nas dziś zaskoczy!
Górowanie Japonii nie trwało jednak długo. Do akcji włączył się Erik, który z taką łatwością przejął piłkę od jednego z przeciwników. Już po samym przechwycie dało się dotrzec, że był o wiele silniejszy niż wcześniej. Pewnie ruszał do przodu i pewnie nie napotkałby na żaden opór, gdyby nie Kevin, który pomógł stojącej niedaleko napastniczce się otrząsnąć. Właśnie wtedy, gdy Eagle przebiegał obok, ona wykonała swoją taktykę obronną, przejmując piłkę.
- Czyli te pogłoski, że jesteś całkiem dobra w obronie są prawdziwe - stwierdził Erik. - Ale nie wiem, czy masz taką samą klasę w ataku.
- Chcesz się przekonać? - usłyszał dość spokojną odpowiedź, mimo wszystko wypełnioną nutą złości.
- Na to czekam - piłka wróciła pod nogi Kevina, który zaczął wymijać biegnących w jego stronę obrońców. Gdy minął wszystkich, podał znów do Ereiny, a ta machnęła ręką w bok. Wtedy chyba każdy utkwił na niej swój wzrok. Chłód zapanował na murawie, a ona wykonywała ruch, który niedawno ćwiczyła. Albo przynajmniej próbowała... Gdy oddała strzał, ten tylko przez krótką chwilę pędził z zawrotną prędkością, ale niestety tak samo szybko zwalniał, dzięki czemu bramkarz nie musiał się nawet wysilać, by go złapać.
- Tylko na tyle cię stać? - usłyszała za sobą komentarz Erika, który mimo wszystko nie zwracał się do niej z pogardą. Po jego wyrazie twarzy można było wnioskować, że jest zawiedziony. No tak... Pewnie liczył na to, że skoro Ereina stoi na pozycji wysuniętego napastnika, to zaprezentuje mu jakieś niesamowite umiejętności. Tak się jednak nie stało, a to dobiło młodą zawodniczkę.
- Hej! W porządku? - usłyszała głos Davida, gdy wracała na swoją pozycję. Gdyby nie on, nie zorientowałaby się, że już dawno przeszła linie napastników.
- Tak. Po prostu widocznie nie udało mi się jeszcze ukończyć tego strzału. Tyle - cofnęła się, czekając na kolejne ruchy zawodników.
Na ławce rezerwowych w tym czasie trwały zawzięte dyskusje, a gracze i menadżerki razem z Errie przeżywali jej nie udany strzał. Tylko Axel wyglądał na dziwnie spokojnego, jakby wiedział, że stanie się coś ciekawego. Mimo maski, którą założył na swoją twarz, on jeden wiedział, że w jego sercu tlił się niepokój i smutek.
- Uśmiechnij się, Ereina - powiedział do siebie, zaciskając palce na kolanach. - Nie graj z nienawiścią i złością.
Nastolatek zerknął w stronę trenera, który stał niedaleko ławki. Pamiętał dokładnie, co mu wtedy powiedział.
- Ereina czasami zapomina, że libero nie jest tylko obrońcą, ale i napastnikiem. Jeśli nie będzie dobrze atakować, jej pozycja straci cały sens i będzie czuć jeszcze większą flustrację i słabość, ale nie to jest najgorsze... - przerwał wtedy na chwilę. - Przez to, co ostatnio przeżywa, jest rozdarta i zapomina, co jest najważniejsze w grze.
On wiedział od samego początku, że dziewczyna dostała list od Matta. Miał też pojęcie, co w nim było.
- Wiedział pan cały czas - skwitował na jego słowa. - Ale nie lepiej byłoby powiedzieć to wszystko Judowi?
- Wiem, co chcesz powiedzieć - skinął głową. - Sharp to jej kuzyn, ale to ty jesteś tym, który może jeszcze uratować jej ducha walki.
Jak wtedy, gdy musiał pokazać jej, na czym polega ten sport. Niestety w tym momencie jego zadanie było o wiele trudniejsze.
A Jednorożec zdążył już trafić bramkę...
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top